Prezes ŁKS to człowiek wiecznie niezadowolony
Tomasz Salski, prezes ŁKS Łódź, twierdzi, że przed sezonem liczył na 40 punktów. Wynik jest lepszy, ale prezes czuje mały niedosyt.
Pewnie rozpiera Pana duma. Klub, którym pan kieruje, został mistrzem jesieni grupy pierwszej III ligi.
W klubie jestem postrzegany, jako osoba wiecznie niezadowolona. Przed sezonem założyliśmy sobie zdobycie 40 punktów, a mamy 41. Powinniśmy jednak mieć ze dwa punkty więcej. To jest tak, jak z zarabianiem pieniędzy, nigdy nie jest dosyć. Są też i tacy, co gratulują awansu do drugiej ligi. Ja mówię, że mamy wprawdzie za sobą połowę sezonu, ale runda jesienna jest łatwiejsza od wiosennej.
Wypalił Pana autorski pomysł z Marcinem Pyrdołem, jako trenerem pierwszej drużyny.
Tak, teraz wypalił. Marcina znam od dawna, to kumpel, ale musiał się przestawić na inny tor, a mianowicie taki, że teraz jestem jego pracodawcą. To facet, którego chciałem mieć w klubie. On przez siedem dni w tygodniu poświęca się ŁKS oraz drużynie. Właśnie takie miałem wyobrażenie o trenerze. Mieliśmy tu już takich trenerów, co przychodzili godzinę lub dwie przed treningiem, a potem szybko uciekali i nic ich nie interesowało.
Można powiedzieć, umarł król, niech żyje król. Nie ma Adama Patory, ale znakomicie zastąpił go Jewhen Radionow.
To zupełnie dwaj różni piłkarze. Jewhen silny fizycznie i dobrze grający głową, zaś Adam lepszy szybkościowo. Obaj są jednak wartościowi i idealnie wkomponowali się w nasza grę. Adam wybrał inną drogę i jest teraz w Wiśle Puławy, ale za to Jewhen znakomicie wszedł w nasz zespół. Jest takim typem zawodnika, który potrafi utrzymać piłkę. On będzie jeszcze lepszy wiosną, po dobrze przepracowanej zimie.
Zapewne zimą będą zmiany w kadrze drużyny, ale rewolucji chyba nie planujecie?
Myślimy o uzupełnieniu składu, ale takimi piłkarzami, którzy wzmocnią rywalizację. Mam jakieś swoje wyobrażenia, jeśli chodzi o nowych piłkarzy, ale to nie zależy ode mnie. Nazwiska piłkarzy, o których powinniśmy zabiegać, mają wyjść od trenera Marcina Pyrdoła i Krzysztofa Przytuły, dyrektora sportowego ŁKS.
Próżno szukać w składzie ŁKS wychowanków klubu.
Z pierwszym zespołem trenują Jan Sobociński, Piotr Pyrdoł oraz Damian Nowacki, który ma już za sobą występy w seniorskiej drużynie. Wszyscy regularnie grają w zespole juniorów starszych, która rywalizuje w rozgrywkach centralnych. Są także zdolni chłopcy z rocznika 2000. Trzeba ich włączyć do drużyny.
Co Pan powie o przygotowaniach do rundy wiosennej?
Zaczynamy na początku stycznia. W tym roku wyjeżdżamy na tygodniowy obóz do Grodziska Wielkopolskiego. Wyjazd zaplanowany jest na 28 stycznia. Tam mamy grać mecze z Wartą Poznań i Sokołem Kleczew. Już po powrocie mamy zaplanowane spotkania kontrolne, między innymi, z GKS Bełchatów, Sokołem-Konsport Aleksandrów, Radomiakiem i Wartą Sieradz.
Obieca Pan kibicom ŁKS awans do II ligi w 2017 roku?
Nie, na taką deklarację jest za wcześnie. Uważam jednak, że organizacyjnie jesteśmy na drugą ligę przygotowani. Udało nam się poukładać pewne kwestie, co akurat w polskiej piłce nie zawsze się udaje. Co mam na myśli? Choćby finanse. Warunki do pracy też mamy znakomite. Może niektórych zaskoczę tym co powiem, ale choćby nasze szatnie są na wyższym poziomie, niż Atletico Madryt, czy Rayo Vallecano. Byłem ostatnio w Hiszpanii i miałem okazję do porównania. Poprawiliśmy znacznie obsługę medyczną.
ŁKS w II lidze, to kolejna trybuna na stadionie, a może magistrat znajdzie środki finansowe na skończenie całego obiektu?
Z ustaleń z Urzędem Miasta wynika, że kolejny awans to kolejna trybuna na stadionie. Według wyceny wynika, że dokończenie budowy całego stadionu będzie o około 35 procent niższe, niż koszty poniesione na to co mamy obecnie. Mamy nadzieję, że miasto, w szybkim tempie, dokończy, w pierwszym półroczu, jedną trybunę, że w końcu pojawią się choćby toalety dla dziennikarzy.
Jest Pan także w Łódzkiej Radzie Sportu.
Tak. Chciałbym, żeby dotacje z kasy miejskiej dla klubów sportowych, były jedynie częścią ich budżetu, a nie wartością główną.
Jakby tego było mało zaangażował się pan w działalność ŁZPN. Jest Pan wiceprezesem.
Członkowie zarządu, oprócz prezesa, pełnią swoje funkcje społecznie. Zabiegamy o to, żeby związek był coraz bardziej transparentny. Chodzi o to, żeby kontakty z klubami choćby klas A i B były coraz lepsze. To związek ma być dla klubów, a nie odwrotnie. Zabiegamy także, między innymi w Urzędzie Pracy czy Urzędzie Marszałkowskim, o środki finansowe na szkolenie, zwłaszcza młodych trenerów. Dążymy także do ograniczenia opłat przez kluby.