Dom z pustaków wśród krytych gontem chat? Mieszkańcy mówią, że szpeci piękny ryneczek. - To moja sprawa - twierdzi Daniel Obajtek, prezes rządowej agencji rolnej z nominacji PiS.
Daniel Obajtek ma w Lanckoronie wśród miejscowych opinię „szychy z Warszawy”. To były wójt Pcimia, który od początku tego roku, z nominacji PiS, jest prezesem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Choć jego biuro ma siedzibę w Warszawie, to - jak mówi Krzysztof Chorąży ze stowarzyszenia Mieszkańcy Razem, patrzącego lokalnej władzy na ręce - ostatnimi czasy bardzo często bywa w Lanckoronie.
- Nie sądzę, że spędza tu czas służbowo. Trzy lata temu kupił od ówczesnej wójciny Zofii Oszackiej działkę w prestiżowej lokalizacji, na zabytkowym ryneczku, i teraz dogląda postępów na budowie - opowiada Chorąży.
Budowlę z pustaków, znajdującą się na na lanckorońskim rynku przy skręcie w ul. św. Jana, trudno przeoczyć. Znacznie góruje nad sąsiednimi domami. Jak przekonują miłośnicy Lanckorony, gołym okiem widać, że budynek w kształcie prostokątnego klocka tu nie pasuje.
Lackoroński rynek otaczają bowiem drewniane, w większości kryte gontem domy z małymi, nisko usytuowanymi okienkami i szerokimi bramami wjazdowymi. Wiele z nich ustawionych jest szczytami do ulicy.
To, że dom buduje tu Daniel Obajtek, można wyczytać z tablicy informacyjnej, umieszczonej tuż przed budynkiem. Jak wynika z dokumentacji, ma to być „odbudowa, przebudowa, rozbudowa i nadbudowa budynku jednorodzinnego z instalacjami, rozbiórką budynku gospodarczego oraz części muru oporowego”. Wszystko pod warunkiem, że inwestycja wpisze się w przewidzianą w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego tradycyjną zabudowę tej miejscowości.
Zdaniem części mieszkańców, budowana przez Obajtka willa jednak niszczy ten znany choćby z pocztówek, charakterystyczny wizerunek ryneczku.
- Tu był niewielki, parterowy domek. Powstający obecnie w tym miejscu budynek jest znacznie od niego większy - mówi Anna Lemień, mieszkanka gminy.
Miejscowi zastanawiają się, dlaczego zezwolono na realizację takiego projektu. Rynek jest pod ochroną konserwatora zabytków. Każda, nawet najdrobniejsza przeróbka okolicznych domów musi być z nim uzgadniana.
- Na wyburzenie starego domu i budowę w tym miejscu takiego molocha nikt ze zwykłych ludzi zgody by nie dostał, ale Obajtkowi się udało. Można odnieść wrażenie, że pan prezes rolnej agencji ma tu jakieś szczególne względy - mówi Krzysztof Chorąży.
Jeden z sąsiadów (nie chce rozmawiać z mediami) skutecznie zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego decyzję o zatwierdzeniu projektu budowlanego i wydaniu pozwolenia na budowę domu prezesa ARiMR.
Daniel Obajtek wyjaśnia, że sąd jednak nie nakazał mu wstrzymania budowy, lecz jedynie „naniesienie pewnych poprawek”. O szczegółach nie chce mówić.
- Tym zajmuje się mój prawnik, nie wiem nawet, na jakim etapie jest to postępowanie, a ewentualne niedopatrzenie było winą urzędniczej pomyłki. Gdzieś czegoś po prostu nie dopisano w papierach - tłumaczy się Daniel Obajtek.
Zapewnia też, że fakt, iż budowany dom charakterem odstaje od okolicznych chałup, to stan przejściowy.
- Pełne nawiązanie do stylu sąsiedniej zabudowy będzie widoczne po ostatecznym wykończeniu. Dach jest spadzisty w stylu lanckorońskim. Postawiony budynek nie jest wyższy od niektórych innych w okolicy, a ponadto wysokością i kubaturą nawiązuje do pierwowzoru - dodaje, nie ukrywając, że jest rozczarowany tym, jak przyjęli go sąsiedzi i lokalna społeczność.
- Taka właśnie nagroda spotyka mnie za to, że odkupiłem od Zofii Oszackiej za własne pieniądze zrujnowany obiekt, który był meliną, i chciałem przywrócić temu miejscu godność. Zresztą tylko kilku pieniaczy ma tu z tym problem. W Lanckronie generalnie jestem szanowany - zaznacza, a za chwilę grozi: - To w sumie moja sprawa, co buduję, i media publikując zdjęcia tego domu naruszają moją prywatność. Zastanawiam się, czy nie oddać sprawy do sądu - denerwuje się.
Jan Janczykowski, małopolski konserwator zabytków, potwierdza, że wydał zgodę na prowadzenie prac budowlanych w Lanckoronie na nieruchomości, której właścicielem jest Obajtek, ale równocześnie zaznacza, że wymaga to od inwestora dokładnego przestrzegania określonych wymogów.
- Obiekt nie może górować nad innymi, zasłaniać widoku na kościół i ogólnie zakłócać całego charakteru rynku, którego część jest wpisana do rejestru zabytków - wyjaśnia.
Po skargach mieszkańców Jan Janczykowski zarządził kontrolę. Jej wyniki mamy poznać najpóźniej w przyszłym tygodniu.
- Inwestor otrzymał zgodę jedynie na nadbudowę w formie poddasza. Sprawdzamy, czy cały czas trzyma się projektu. Jeśli nie, zawiadomimy Nadzór Budowlany - zapewnia.