Ćwierć wieku spędzi w więzieniu Mariusz K., który w noworoczny dzień 2017 r. w Kiełkowie, zamordował swoją żonę.
Tak zdecydował wczoraj Sąd Apelacyjny w Rzeszowie, który utrzymał w mocy wyrok sądu tarnobrzeskiego. Decyzję tarnobrzeskiego zakwestionował zarówno obrońca oskarżonego (domagał się dla swojego klienta co najwyżej 15 lat pozbawienia wolności), jak i oskarżyciele posiłkowi w tej sprawie. Starsza z dwóch córek zabójcy i zamordowanej oraz matka zamordowanej oczekiwały kary dożywotniego więzienia. Obie strony powoływały się we wnioskach apelacyjnych na „rażącą niewspółmierność kary”.
W ustnym uzasadnieniu do wyroku sędzia Stanisław Urban podkreślał, że wyrok 25 lat pozbawienia wolności jest sprawiedliwy i społecznie akceptowalny. Dodał, że karę dożywocia zwyczajowo orzeka się wobec wielokrotnych zabójców lub zabójstw ze szczególnym okrucieństwem, a o takim trudno mówić w przypadku zbrodni w Kiełkowie. Zastrzegł też, że bez wątpienia Mariusz K. działał z zamiarem bezpośrednim, więc nie jest to typowe „polskie zabójstwo”, czyli pod wpływem gwałtownych emocji i alkoholu, w „gronie rodzinnym” i w wyniku sprzeczki. Na „bezpośredni zamiar” wskazuje też przebieg wypadków: Mariusz K. - wynika z zeznań świadków - zapowiadał wcześniej, iż żonę powiesi na balkonie albo zabije, jeśli zdecyduje się od niego odejść, a i okoliczności zabójstwa o tym przekonują.
W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:
"W pierwszy dzień 2017 r. Monika K. oznajmiła pijanemu mężowi, że od niego odchodzi, bo nie jest wstanie dłużej znosić jego przemocy i nadużywania alkoholu, co wywołało agresję Mariusza K. Schroniła się w łazience, Mariusz K. długo nie był w stanie sforsować drzwi, więc poszedł szukać łomu. Miał czas, żeby ochłonąć - podkreślał sędzia Urban "
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień