Prawo Sądy dyscyplinarne były parasolem ochronnym dla prokuratorów i sędziów?
Sześciu prawników z regionu zgłosiło kandydatury do Sądu Najwyższego. - Nie można być biernym - mówi Jarosław Duś z Prokuratury Krajowej.
Jarosław Duś mieszka na Miedzyniu w Bydgoszczy. W tej chwili jest dyrektorem biura Prokuratora Krajowego. To prawa ręka - w randze prokuratora w stanie spoczynku - ministra Zbigniewa Ziobry. Współautor książki o ojcu Kazika Staszewskiego, założyciela „Kultu”, kiedyś jako prokurator chciał stawiać zarzuty politykom i członkom rządu PO-PSL, m.in. Januszowi Kaczmarkowi, ówczesnemu szefowi MSW.
Teraz zgłosił się do najbardziej obleganej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Do wywierania wpływu
- Sądy dyscyplinarne w wielu przypadkach były parasolem ochronnym dla prokuratorów i sędziów łamiących prawo, pijanych kierowców, łapówkarzy... - mówi Jarosław Duś w rozmowie z „Expressem”. - Z drugiej strony sądy te służyły do wywierania bezprawnego wpływu na niewygodnych prokuratorów. Nie można być biernym w obliczu wieloletnich układów lokalnych i środowiskowych.
przeczytaj dalszą część artykułu...
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Polski,
- codzienne wydanie Polski,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.