Prawo do spokoju. Kiedy służby powinny interweniować
Święta Bożego Narodzenia od wieków uważane były za czas pokoju i zawieszenia nawet najbardziej zażartych wojen. Średniowieczny Pokój Boży (Pax et Trauga Dei) obowiązywał w Europie od końca X wieku i oznaczał zakaz nie tylko walk zbrojnych, ale także nastawania na czyjeś życie i mienie.
Trwał od Bożego Narodzenia, przez Nowy Rok, aż do poniedziałku po święcie Trzech Króli i jego zakłócanie było potępiane przez Kościół. Dziś tradycja wigilijnych spotkań i składania sobie świątecznych życzeń przyjęła się nawet w środowiskach dalekich od respektowania chrześcijańskich tradycji.
Czy to oznacza zawieszenie sporów, które dzielą Polaków? Z pewnością tak nie jest. Czy więc świąteczny nastrój przyniósł przynajmniej wyciszenie agresji? Potępienie stosowania przemocy oraz nawoływania do przemocy powinno obowiązywać obie strony. Jeżeli jednak są środowiska polityczne, w których głośno wyraża się tęsknotę za użyciem siły i zapowiada wykorzystanie środków ostrzejszych niż obrzucanie jajkami służbowych samochodów, to reakcja instytucji państwowych powinna być zdecydowana i skuteczna.
Opozycja ma święte prawo nie zgadzać się z obozem władzy, protestować przeciwko jego decyzjom, organizować demonstracje i pikiety, maszerować ulicami. Za to nikt do więzienia nie pójdzie. Karać należy jedynie przypadki naruszania prawa, nawet gdy to prawo opozycji się nie podoba.
Gdy kilkudziesięciu demonstrantów o północy wyje pod Sejmem, używając megafonów i nagłośnienia, nie pozwalając spać nie tylko posłom w sejmowym hotelu (także posłom, z którymi te osoby pozostają w zażyłej komitywie), ale również setkom okolicznych mieszkańców, to odpowiednie służby powinny interweniować.
Jeżeli atakowane są rządowe samochody, to atakujący powinni zostać przez odpowiednie służby zniechęceni do takich działań. Natomiast dopóki agresja nie udzieli się większym grupom, nie ma potrzeby, aby rozpędzać demonstracje przeciwników władzy, nawet gdy przykładów brutalności policji dostarczają ostatnio np. Hiszpania czy Włochy.
Niestety, nienawiść się udziela. Szerzą ją sprytne manipulacje części mediów. Nie wszyscy potrafią pogodzić się z przegraną, nie wszyscy są w stanie pojąć, że nie mają racji. Równocześnie jednak krzyk i złość jakoś formacjom opozycji nie służą, czego dowodem - chociaż zgadzam się, że niewystarczającym - są sondaże.
Trzeba więc mieć nadzieję, że okres świąteczno-noworoczny wpłynie na uspokojenie nastrojów. A opozycja znajdzie trochę czasu, żeby sformułować i przedstawić swoje rzeczowe argumenty. Będzie to z korzyścią dla wszystkich, bo rzeczowa dyskusja zawsze jest pożyteczna. Także w Nowym Roku.