Ileż poseł Jarosław Kaczyński ma spraw na głowie! I ze wszystkimi sobie radzi. Problemów szpitali nie można było rozwiązać od ćwierćwiecza, a tu myk - min. Radziwiłł załatwia sprawę jedną ustawą. I jak sprytnie!
Szpitali będzie mniej, a kolejki staną się krótsze. Cudotwórca, chciałoby się rzec, ale to przecież zasługa posła Kaczyńskiego, który umie postawić właściwych ludzi na właściwym miejscu. Na ochronę środowiska rzucił Jana Szyszkę, który spisuje się nad podziw dzielnie. Trwa rzeź drzew, a zwierzęta uciekają przed odstrzałem do ościennych krajów. Podobno następne w kolejce mają być wolno bytujące koty, ale to z pewnością wredna plotka, bo przecież ujmie się za nimi kot Naczelnika.
Sam Naczelnik ma na głowie nie tylko Radziwiłła z Szyszką, ale cały rząd z jego limuzynami, samolotami i BOR-owcami, a także Sejm z marszałkiem Kuchcińskim, który ze wszystkich sił zwalcza postkomunizm, a szczególnie nie znosi posła Szczerby. Ma też miesięcznice smoleńskie na głowie, i Wawel, i Macierewicza, a nawet posła Krasulskiego, który jak piszą tabloidy, ukradł był w wojsku beczkę spirytusu. Także Tuska ma na głowie i kolejkę na Kasprowy, którą musi odkupić od Słowaków, choć dobrze działa, i min. Zalewską z jej reformą, która cofnie nas w lata 50., gdy mały Jarek chodził do podstawówki, nie słyszał o żadnym gimnazjum i proszę - co z niego wyrosło! Prawdziwy Polski Pan z Partii Panów.
Pani Mazurek wpadła w zachwyt, bo nareszcie słowo Naczelnika przeniosło ją do klasy wyższej, na górną półkę. „Jestem zdolna niesłychanie, najpiękniejsze mam ubranie, moja buzia tryska zdrowiem, jak coś powiem, to już powiem, jak odpowiem, to roztropnie…” - wygłosiła stosowny sąd jako dobrze wychowana dama. Mam jednak dla pani rzeczniczki złą wiadomość: Naczelnik użył po prostu formy pluralis maiestatis.