Poznań szkoli wojskowych asów!
To jedna z najlepszych szkół wojskowych w Polsce. Tylko w zeszłym roku kurs w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu przeszło ponad 10 tysięcy żołnierzy.
- Przybyli ułani pod okienko! - słychać męski śpiew. Akurat niedaleko nas na terenie poznańskiego Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych maszeruje kilkunastoosobowa grupa młodych mężczyzn, którzy są w trakcie służby przygotowawczej do Narodowych Sił Rezerwowych. Po chwili odpowiada im kobiecy głos: - Pukają, wołają: „puść panienko”!
To młodzi chłopcy i dziewczęta w wieku ok. 20 lat, którzy aktualnie przechodzą kurs w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych i są kandydatami do NSR. Takich osób jak oni w CSWL jest niewiele.
Poznańska szkoła słynie przede wszystkim ze szkolenia specjalistów w konkretnych dziedzinach, którzy na żołnierskim fachu znają się już od lat. A najważniejsze zajęcia prowadzone są nie w głównej siedzibie CSWL przy ul. Wojska Polskiego, ale na poligonie w Biedrusku. To tam szkolą się żołnierze, którzy później wyjeżdżają na m.in. zagraniczne misje.
15 lat tradycji. I tysiące fachowców
- Rocznie w CSWL kurs odbywa ponad 10 tys. żołnierzy. To ogromna liczba osób i dużo pracy do wykonania, ale cieszę się, że wojsko się szkoli i wszystko idzie w dobrym kierunku - opowiada nam pułkownik Piotr Kriese, komendant Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych.
Spotykamy się z nim w siedzibie CSWL, które dzisiaj jest jedną z najbardziej znanych szkół wojskowych w Polsce. Na swoją renomę pracowało prawie 15 lat. Poznańskie CSWL powstało 1 października 2002 roku, zaś 30 września będzie obchodziło jubileusz swojej działalności (z tej okazji będą też drzwi otwarte). Przez ten czas w poznańskiej szkole wiele się zmieniło, ale przede wszystkim przeszkolono już ok. 60 tys. żołnierzy wojsk lądowych.
- Wojska lądowe to jeden z rodzajów sił zbrojnych obok marynarki wojennej, wojsk obrony terytorialnej oraz lotnictwa i obrony powietrznej. A jednocześnie to najliczniejszy rodzaj sił zbrojnych - tłumaczy kapitan Janusz Jarmużek, oficer prasowy CSWL, który w przeszłości sam brał udział w misjach zagranicznych dzięki czemu mógł potem przekazywać swoją wiedzę kursantom. I przyznaje, że wiedza teoretyczna nigdy nie zastąpi praktycznej.
- Można świetnie znać teorię i mieć wiedzę np. na temat budowy pojazdów lub ich naprawie, ale to wygląda inaczej, kiedy w praktyce żołnierz jest na misji i tam popsuje się pojazd
- opisuje kpt Jarmużek.
W poznańskiej jednostce szkoleni są przede wszystkim żołnierze wojsk pancernych, zmechanizowanych oraz działający w zakresie rozpoznania. Przyjeżdżają tu wojskowi z całej Polski. Większość z nich jest już doświadczonymi żołnierzami, którzy mają za sobą m.in. udział w misjach zagranicznych.
- Tutaj szkolimy fachowców. Prowadzimy kursy kierowców czołgów, transporterów czy rosomaków, kursy strzeleckie i posługiwania się bronią, studium oficerskie, ale także kursy językowe i bardziej teoretyczne jak np. z międzynarodowego prawa konfliktów zbrojnych. Coraz bardziej odchodzi się jednak od zagadnień teoretycznych na rzecz praktyki i przygotowania żołnierza do posługiwania się sprzętem czy zachowania się na polu walki - opowiada płk Piotr Kriese. Łącznie CSWL prowadzi kilkadziesiąt różnych kursów. Tylko w zeszłym roku przeszkoliło ponad 10 tys. żołnierzy.
Chociaż poznańskie CSWL skupia się przede wszystkim na prowadzeniu kursów dla doświadczonych żołnierzy, nie oznacza to, że nie mogą się tam szkolić osoby, które dopiero chciałyby zacząć swoją przygodę. Obecnie w jednostce jest 217 ochotników, którzy podjęli się służby przygotowawczej do Narodowych Sił Rezerwowych.
- Takie osoby nie miały wcześniej nic wspólnego z wojskiem. One mają okres szkolenia, który zajmuje około 4 miesięcy a następnie u nas przystępują do przysięgi wojskowej - mówi kpt. Janusz Jarmużek.
Z kolei płk Kriese dodaje: - Na szkoleniu podstawowym zawsze jest do 25 procent kobiet. Nawet jeśli mają mniejsze możliwości fizyczne, to nadrabiają ambicją i chęciami.
Strzelnice, czołgi i pola, czyli poligon w pełnej krasie
- Gdyby nie było poligonu, to nie ma racji bytu istnienie CSWL - nie ma wątpliwości płk Jarosław Muszyński, kiedy pytamy go o znaczenie poligonu w Biedrusku dla szkolenia żołnierzy. Pułkownik Muszyński od lat jest dowódcą batalionu zabezpieczenia szkolenia i odpowiada za to, co dzieje się na poligonie Biedrusko (należy do CSWL), na którym odbywa się około 80 procent zajęć.
Spotykamy się z nim w „parku sprzętu technicznego”, gdzie znajduje się większość sprzętu wykorzystywanego podczas szkoleń w tym np. czołgi, wozy transportowe, rosomaki czy hummery. Dzisiaj to miejsce, tak jak cały poligon, tętni życiem, lecz jeszcze kilka lat temu znajdowało się w opłakanym stanie.
Teren całego poligonu zajmuje ok. 8500 hektarów. Na co dzień pracuje tam ponad 400 osób, które dbają o utrzymanie poligonu i szkolą kursantów. Obecnie jednak na poligonie jest dość spokojnie. Lipiec i sierpień są okresami, kiedy w CSWL nie ma zbyt wielu kursantów.
- Teraz akurat jest dużo mniej żołnierzy. Przy obecnym obłożeniu dziennie na poligon wyjeżdża 10-15 pojazdów. Przy największym natężeniu może to być nawet 80 pojazdów - mówi płk Jarosław Muszyński. Łącznie do dyspozycji batalionu jest ok. 200 maszyn.
Na samym poligonie znajduje się wiele obiektów, które mają pomóc w szkoleniu żołnierzy. Już na samym początku mijamy trasę, na której szkolą się kursanci na kierowców czołgów. Chwilę później przejeżdżamy obok większej polany.
- Tutaj Amerykanie rok temu podczas Anakondy ćwiczyli zrzut ładunku ze śmigłowca - opowiada płk Muszyński. Jadąc dalej w kierunku strzelnicy czołgowej mijamy ruiny kościoła. A chwilę później imitację ruin niewielkiego zamku, które zostały postawiona przez wojsko do wykorzystywania podczas ćwiczeń.
Dookoła nas rozpościerają się głównie pola, łąki i lasy. Z tego powodu poligon Biedrusko niejednokrotnie znalazł się... na wielkim ekranie. To tam kręcono m.in. sceny do takich filmów jak „Ogniem i mieczem”, „Kazimierz Wielki” czy amerykański „Dowód życia” z Russellem Crowe. - Amerykanie na potrzeby filmu zbudowali nawet scenografię w postaci ruiny wioski. A po zakończeniu zdjęć w ciągu jednego dnia wszystko usunęli - opowiada kpt Janusz Jarmużek.
Kiedy dojeżdżamy do strzelnicy czołgowej od razu w oczy rzuca się odnowiona wieża kontrolna. To tam przebywa kierownik strzelnicy, która jest w całości zautomatyzowana. - Kiedyś żołnierz musiał stać z lornetką i obserwować czy pocisk trafił do celu. Teraz takie informacje przesyła nam komputer i wszystko widzimy na ekranach - opowiada płk Jarosław Muszyński.
Strzelnica powstała praktycznie od podstaw przez ostatnie dwa lata. Obecnie to najnowocześniejszy taki obiekt w Polsce, na którym można strzelać z pocisków kalibru 125 mm. Tuż obok niego powstaje nowa strzelnica dla pocisków kalibru do 26 mm. W dalszych częściach poligonu można znaleźć kolejne elementy, takie jak np. trasa do nauki jazdy samochodami wojskowymi czy obozowisko. W planach jest też budowa nowej stacji paliw oraz hali remontowej koło „parku maszyn”.
Od kilku godzin po kilka dni zajęć
- Mam powiedzieć po żołniersku? Mają prze...gwizdane - śmieje się płk Muszyński, kiedy pytamy go jak wygląda dzień kursanta. Każdy z żołnierzy jest skoszarowany. W zależności od rodzaju kursu, żołnierze przebywają na poligonie w Biedrusku, głównej siedzibie CSWL przy ul. Wojska Polskiego lub w obiektach przy ul. Bukowskiej. Pobudka jest już o godzinie 5.30. Następnie śniadanie, apel i początek ćwiczeń ok. godz. 8.30. A te mogą trwać nieprzerwanie od kilku godzin do nawet... kilku dni.
- Najdłuższe ćwiczenia trwają bez przerwy dziewięć dni. One przygotowują do uczestniczenia w patrolach podczas misji. Żołnierze cały czas spędzają wtedy w terenie
- opowiada płk Jarosław Muszyński dodając, że ćwiczenia odbywają się zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. Do tego trzeba jeszcze doliczyć czas, który żołnierze muszą poświęcić na „obsługę” sprzętu po powrocie do bazy, czyli np. umycie ubrudzonych samochodów.
Różnorodne pod względem długości są także same kursy. Najkrótsze trwają zaledwie około tygodnia. Przeważnie są to kursy strzeleckie, po których uzyskuje się kwalifikacje na nowy rodzaj broni. - To np. przekwalifikowanie ze strzelca zwykłego karabinka na karabin maszynowy. Te karabiny niewiele się różnią, więc kurs jest krótki. W przypadku kursu strzelania od podstaw, on już zajmuje ok. dwóch miesięcy. Najbardziej czasochłonne są za to kursy nauki jazdy, bo one wymagają przejechania określonej liczby kilometrów np. rosomakiem czy czołgiem - wyjaśnia płk Muszyński.
Chociaż większość pojazdów znajduje się na poligonie w Biedrusku, część z maszyn jest także w głównej siedzibie CSWL. Kiedy razem z kapitanem Jarmużkiem wracaliśmy do bazy przy ul. Wojska Polskiego, niedaleko bramy wjazdowej mogliśmy zauważyć stojące maszyny. - One są tutaj potrzebne choćby po to, by kursanci mogli je poznać na miejscu, tuż po zajęciach teoretycznych - wyjaśnia kpt Jarmużek.
A o tym, że sprzęt w CSWL jest dobrze wykorzystywany, świadczy np. renoma, którą cieszą się nie tylko szkoleni tutaj fachowcy, ale także kandydaci po służbie przygotowawczej. - Jeżeli żołnierz ma świadectwo ukończenia naszego kursu, to jest przyjmowany w ciemno do każdej jednostki. Dowódcy innych jednostek wiedzą, że on dostał u nas dobrą szkołę - nie ma wątpliwości pułkownik Kriese. Ta szkoła wymaga jednak sporo wysiłku i samozaparcia.