Prokuratura wraca do sprawy z sierpnia 2015 roku. Wtedy, na poznańskiej ulicy, auto Jana M. miało zostać zaatakowane przez innego kierowcę. - Kopał mój samochód, groził mi, chciał mnie pobić z błahego powodu - opowiada kierowca Jan M.
W sierpniu ubiegłego roku Jan M. miał zostać zaatakowany w Poznaniu przez innego kierowcę. Napastnik ponoć skopał jego auto i groził pozbawieniem życia.
- Powodem ataku stał się fakt, że ten młody człowiek uznał, że zajechałem mu drogę. Był wulgarny, pełen agresji, skopał moje auto i chciał także mnie zaatakować. Ale w porę zamknąłem szybę i samochód
- opowiada Jan M.
Śledczy przesłuchali obu kierowców i umorzyli sprawę nie dopatrując się przestępstwa. Jan M. był rozżalony, ale niedawno otrzymał z prokuratury kolejne pismo. Tym razem Prokuratura Rejonowa Poznań Nowe Miasto dopytuje go, czy obawia się gróźb karalnych wypowiedzianych do niego w sierpniu 2015 roku oraz czy domaga się ścigania sprawcy?
- Oczywiście, że się domagam i takiej odpowiedzi udzieliłem. Jestem jednak zdziwiony, że teraz prokuratura dopytuje mnie o takie rzeczy, ponad rok po incydencie - stwierdza Jan M.
Dlaczego prokuratura wróciła do zakończonej już sprawy?
- To efekt aktywności samego pokrzywdzonego - odpowiada Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej. - Kwestionował wcześniejsze umorzenie. Po analizie tej sprawy, w Prokuraturze Okręgowej uznano, że prokurator prowadzący zbadał sprawę rzekomej napaści, ale nie poświęcił wystarczająco dużo uwagi kwestii gróźb karalnych. Dlatego musi wrócić do niektórych wątków zakończonej już sprawy - dodaje rzecznik.
Sprawa Jana M. nie była jedyną awanturą na poznańskich ulicach. We wrześniu ubiegłego roku Hubert Ż. zaatakował kierowcę z Danii i brutalnie go pobił. Zdarzenia nagrał jeden z kierowców. Sąd, nieprawomocnie, skazał krewkiego kierowcę na 8 miesiecy więzienia. Hubert Ż. odwołał się od wyroku. 15 listopada Sąd Okręgowy rozpatrzy jego apelację.