Poznań: Koparka potrąciła i przejechała mężczyznę na Naramowicach. Pieszy zmarł, lecz śledztwo umorzono. Uznano, że winny był... pieszy
Rok temu pan Piotr został śmiertelnie potrącony przez koparkę na ul. Kresowej na poznańskich Naramowicach. Operator koparki nie poniósł jednak żadnych konsekwencji prawnych, bo prokuratura umorzyła śledztwo, uznając, że odpowiedzialność za wypadek ponosi wyłącznie pieszy. Teraz rodzina walczy o sprawiedliwość.
– Na razie nie ma żadnej sprawiedliwości! A nasz ojciec nie może się już bronić, bo nie żyje. Przecież on sam nie wszedł pod tę koparkę, tylko to ona go potrąciła
– grzmi pani Karolina, córka pana Piotra.
Tragiczny wypadek. Koparka potrąciła i przejechała pieszego
26 lipca 2018 roku, ulica Kresowa na Naramowicach w Poznaniu. Pan Piotr idzie ulicą Uroczą. Po chwili zatrzymuje się na niewielkim skrzyżowaniu i skręca w prawo w ul. Kresową. Kilkanaście sekund później mężczyzna zostaje potrącony i przejechany przez koparkę. Umiera na miejscu.
– Następnego dnia przyszła do nas policja. Powiedzieli, że tata nie żyje, bo został przejechany przez koparkę a o sprawie pisały już media – wspomina pani Karolina.
Sprawą zajęła się poznańska prokuratura na Starym Mieście. Po kilku miesiącach umorzyła jednak śledztwo. Jak się dowiedzieliśmy, w ocenie śledczych oraz biegłego sądowego to właśnie zmarły mężczyzna był odpowiedzialny za tragiczne zdarzenie. Dlaczego? Kresowa to wąska uliczka prowadząca do ul. Naramowickiej. Nie ma tam nawet chodnika. Z tego powodu piesi powinni poruszać się po tej stronie jezdni, po której poruszają się nadjeżdżające z naprzeciwka auta.
W ocenie śledczych pan Piotr poruszał się po złej stronie jezdni. Zarówno on, jak i koparka poruszali się po prawej stronie. Tymczasem z powodu braku chodnika, mężczyzna powinien iść po lewej stronie ulicy.
Koparka za ciężka a operator nie zachował ostrożności?
Rodzina złożyła zażalenie na decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa. Córki pana Piotra, jak i ich pełnomocnik, nie ukrywają, że mężczyzna szedł nieprawidłową stroną ulicy. Jednak, jak przekonują, to nie powinno być podstawą do stwierdzenia, że jedynie on ponosi winę za wypadek.
– W naszym zażaleniu na decyzję prokuratury przedstawiliśmy listę kilkunastu twardych argumentów, które ukazywały, że w tym przypadku wina leży po obu stronach. Nie kwestionujemy tego, że pan Piotr powinien iść drugą stroną ulicy, ale operator koparki również popełnił szereg błędów
– przekonuje mecenas Andrzej Bury, pełnomocnik córek zmarłego mężczyzny. I dodaje: – Operator koparki widział pieszego, kiedy przekraczał skrzyżowanie ul. Kresowej z Uroczą. Jednak nie widział już go, kiedy się do niego zbliżał na ul. Kresowej. Kierowca nie zapewnił sobie widoczności podczas jazdy poprzez zbyt wysokie ułożenie łyżki koparki.
Mecenas Bury przekonuje, że gdyby łyżka koparki nie była uniesiona tak wysoko i nie zasłaniała operatorowi widoczności z prawej strony, mógłby on dostrzec idącego tam mężczyznę.
Pełnomocnik rodziny zwraca również uwagę, że przed ul. Kresową stoi znak zakazujący na nią wjazdu pojazdom o wadze powyżej 10 ton.
– Tymczasem ta koparka waży powyżej 17 ton. Ona w ogóle nie powinna się znaleźć na tej ulicy – mówi mecenas Andrzej Bury.
Jednocześnie dodaje, że kierowca koparki miał nie zachować ostrożności podczas poruszania się po ulicy.
– Kierowca poruszał się z dość znaczną prędkością, co ilustruje monitoring, zważywszy na ograniczone pole widzenia. Była to prędkość dozwolona, ale niebezpieczna
– pisał w zażaleniu na umorzenie śledztwa mecenas Andrzej Bury. - Sąd Najwyższy wskazuje na zasadność takiego poglądu wówczas, kiedy kierowca mógł przewidzieć, że na jego torze pojawi się przeszkoda i porusza się z taką prędkością, że nie może się przed nią zatrzymać.
Będzie proces cywilny?
Mimo tych argumentów na początku lipca poznański sąd podtrzymał decyzję o umorzeniu śledztwa przekonując, że winę za wypadek ponosi zmarły pieszy.
– Spodziewaliśmy się, że sąd przesłucha strony, być może powoła biegłego. A tymczasem cała rozprawa trwała 20 minut. Sąd po prostu podtrzymał decyzję prokuratury. To niepoważne traktowanie rodziny – nie ukrywa zdenerwowania mecenas Bury i dodaje: – To oznacza, że możliwości prawne, jeśli chodzi o sprawę karną, zostały praktycznie wyczerpane.
– Potraktowano nas jak dzieci z przedszkola a tu chodzi o naszego ojca. Zrobiono z niego jedynego winnego
– wtrąca z kolei pani Karolina.
Chociaż rodzina mogłaby jeszcze próbować składać skargę kasacyjną, z tej opcji najprawdopodobniej zrezygnuje. Nie oznacza to jednak całkowitego końca walki. Niewykluczone bowiem, że do sądu trafi pozew cywilny przeciwko ubezpieczycielowi.
– To w tej chwili jedyna opcja. Zależy nam na tym, aby ubezpieczyciel przyjął odpowiedzialność za zdarzenie – nie ukrywa mecenas Andrzej Bury.
Próbowaliśmy również skontaktować się z poznańską prokuraturą oraz prokuratorem prowadzącym śledztwo. Nie udało nam się jednak do niego dodzwonić. Nie otrzymaliśmy również odpowiedzi na wysłane przez nas pytania.