Poświęciła się dla chorej mamy. Dzisiaj ma stracić dach nad głową
Miasto z pomocą czeka na wyrok sądu, który nakaże kobiecie i jej jedenastoletniej córce eksmisję.
Pani Marzanna cztery lata temu zrezygnowała z pracy, aby zająć się mamą, która przeszła udar i cierpi na epilepsję. Do marca tego roku otrzymywała skromny zasiłek opiekuńczy, który wynosił 520 złotych i miał jej pomóc w utrzymaniu jedenastoletniej córki i domu. - Prawda jest taka, że większość z niego przeznaczałam na lekarstwa dla 86-letniej mamy - opowiada 47-latka. - Na życie nie zostawało już wiele. Mieszkamy w wynajmowanym, prywatnym mieszkaniu. Do tego jeszcze trzeba doliczyć wszystkie rachunki. Ponieważ nie zarabiałam, było coraz ciężej. Ojciec córki nie płaci alimentów, więc utrzymanie naszej trójki spoczywało na moich barkach. Wcześniej sobie radziłam, ale teraz jestem bezsilna. W grudniu ogłosiłam upadłość konsumencką.
Gdy zwolniło się miejsce w jednym z Domów Pomocy Społecznej pani Marzanna postanowiła przenieść tam mamę, która jest kombatantką i należy do Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę. Sama z córką już dzisiaj mogą zostać bezdomne.
- Właściciel mieszkania poinformował mnie, że je sprzedaje - relacjonuje kobieta. - Ale nie mamy gdzie się podziać. Nie mam za co zapłacić za wynajem nowego. O pracę się nie martwię, bo coś znajdę, ale nie mogę teraz do niej iść, skoro w każdej chwili mogę zostać bez dachu nad głową.
Właściciel zapowiedział, że jeśli do dzisiaj rodzina się nie wyprowadzi, siłą wyrzuci ich na ulicę. - Byłam już w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, w ratuszu, pisałam nawet do rzecznika praw obywatelskich - relacjonuje. - Nie chcę jałmużny. Nie chodzi o to, aby wyłudzić pieniądze, czy mieszkanie. Ja po prostu potrzebuję pomocy, zanim stanę znów na nogi. I to potrzebuję jej natychmiast.
Pracownicy socjalni dobrze znają tę historię. - Umowa, którą ta pani zawarła z najemcą obowiązywała na czas określony i wygasła - mówi Marian Gliniecki, rzecznik MOPS. - Pomogliśmy napisać wniosek o przyznanie lokalu socjalnego, ale kolejka oczekujących jest długa. Zaproponowaliśmy też miejsce w schronisku dla samotnych matek, ale ta pani wyklucza taką możliwość. Oferujemy wsparcie, ale to, czy rodzina z niego skorzysta zależy tylko od niej.
Co miasto radzi mieszkańcom, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji? Mają siedzieć w mieszkaniu i czekać aż sąd wyda nakaz eksmisji. - Według prawa eksmitować może kogoś tylko komornik, a w tej sprawie nie ma takiej zasądzonej decyzji - odpowiada Jerzy Walkowiak, kierownik referatu gospodarki mieszkaniowej ratusza. - Na dzień dzisiejszy ta pani może tam mieszkać. Nikt nie ma prawa jej siłą wyrzucić. Jeśli sprawa trafi do sądu, to zostanie zbadane, czy przysługuje jej prawo do lokalu socjalnego. Jeśli tak, wówczas eksmisja zostanie odroczona do czasu aż gmina jej takiego nie zapewni.