Posłany z dalekiego kraju po czterech latach opuszcza Białystok. Jaką spuściznę zostawia po sobie abp Tadeusz Wojda?
Głoszenie Ewangelii i piętno pandemii, która przystopowała wiele zamierzeń, ale też odezwa do wiernych przed Marszem Równości i spór z mieszkańcami o planowaną nekropolię w Lesie Turczyńskim – te wydarzenia naznaczyły niemal czteroletnią posługę arcybiskupa Tadeusza Wojdy w Kościele białostockim. Pod koniec marca obejmie on zwierzchnictwo nad diecezją gdańską.
Decyzję tę przyjąłem z dużym zaskoczeniem, gdyż w Białymstoku posługuję od niespełna czterech lat. Jestem wdzięczny Ojcu Świętemu, bo nominację tę odczytuję jako znak zaufania, z racji choćby na wielkość archidiecezji gdańskiej i zadania, jakie przede mną stoją. Skoro papież Franciszek mnie tam posyła, to znaczy, że mi ufa, a ja chcę odpowiedzieć na to zaufanie swoim zaangażowaniem i swoją postawą – powiedział ksiądz arcybiskup – jak relacjonuje portal archibial.pl – w pierwszych słowach po nominacji.
Komunikat o przejęciu przez arcybiskupa Wojdę zwierzchnictwa nad Kościołem gdańskim był tak samo zaskakujący, jak i poprzedni, ten z wiosny 2017 roku, oznajmiający jego przyjazd do Białegostoku. Abp Wojda przyjechał do nas z daleka, bo przez ponad 30 lat pełnił posługę w strukturach watykańskich – nie tylko w Rzymie, ale i m.in. w Afryce. Zaskoczenie było tym większe, że pieczę nad białostockimi wiernymi obejmował nie hierarcha, a zwykły ksiądz.
Potwierdzało to poniekąd zasadę, że papież Franciszek zrywa z polityką roszad wśród biskupów i awansuje na nich szeregowych kapłanów. Oczywiście nie wszędzie, bo w Krakowie schedę po kardynale Stanisławie Dziwiszu przejął abp Marek Jędraszewski, metropolita łódzki. No ale to Kraków – wyjątkowe miejsce w dziejach polskiego Kościoła.
I druga zasada, której zdawał się wtedy hołdować papież w nominacjach na zwierzchników Kościołów diecezjalnych w Polsce, to postawienie na Polaków pracujących dotychczas w Watykanie. W ten sposób ordynariuszem kieleckim został ks. Jan Piotrowski, wieloletni misjonarz w Afryce. W styczniu 2014 roku przyjął sakrę sufragana w Tarnowie, by niespełna 10 miesięcy później zostać pasterzem na Kielecczyźnie.
Szok dla klasy politycznej
Wiosną 2017 roku podobnym śladem podążył ks. Tadeusz Wojda, przysłany przez Ojca Świętego do posługi w Białymstoku. Dlatego ingres do katedry białostockiej – 10 czerwca 2017 – połączony był z przyjęciem przez ks. Tadeusza Wojdę święceń biskupich. Udzielił ich prefekt Kongregacji Ewangelizacji Narodów i Krzewienia Wiary kard. Fernando Filoni, a współkonsekratorem był abp Edward Ozorowski, poprzedni metropolita białostocki.
– Zawołanie „Aby była głoszona Ewangelia” będzie wytyczać moje drogi działania - zadeklarował nowy arcybiskup. I z tym mottem rozpoczął swoją posługę na Białostocczyźnie.
Na swój sposób dla nowego pasterza była to kolejna, choć odmienna od poprzednich, „misja ewangelizacyjna”. Zresztą tuż po ogłoszeniu papieskiej nominacji sam przyznał, że po trzech dekadach poza Polską musi uczyć się tego Kościoła na nowo. I nie ukrywał, że jego wiedza o naszej diecezji była co najwyżej statystyczna (znacznie większa religijność niż średnia krajowa, większa liczba powołań kapłańskich). Z drugiej strony, swoimi doświadczeniami ewangelizacyjnymi mógł jeszcze bardziej wzbogacić Kościół białostocki.
Niespełna tydzień po ingresie nowy metropolita miał pierwszą okazją do publicznego zaprezentowania się wiernym w przestrzeni miasta – podczas procesji Bożego Ciała. W białostockich realiach przemarsz od czerwonego do białego kościoła ma symboliczne znaczenie, nie tylko religijne, ale też polityczne. Tym bardziej, że już sama nominacja ks. Tadeusza Wojdy musiała być wstrząsem dla białostockiego systemu partyjno-samorządowo-towarzyskiego, którego filary przez lata walczyły między sobą o przychylność władzy duchownej. Pokazanie się na procesji, tuż za baldachimem z celebrantem, miało – przy niepewności, co do nowego – dodatkową wymowę. Zwłaszcza, że za rok miały być wybory samorządowe.
W klimacie Eucharystii
W pierwszych miesiącach posługi nowego metropolity białostockiego widać było jego wyraźny dystans od domniemanego sojuszu tronu z ołtarzem. Abp Wojda skupił się na poznawaniu Kościoła białostockiego, ale też uwarunkowań ekumenicznych, związanych z obecnością w regionie Kościoła prawosławnego. W tym kontekście warto wspomnieć o dobrych relacjach abp Wojdy z arcybiskupem Jakubem. Widać to było podczas różnych uroczystości miejskich, choć nigdy nie dane im było – przez uwarunkowania kalendarza – wspólnie święcić wielkanocne pokarmy na Rynku Kościuszki. Teraz te wspólne doświadczenia będą zapewne także, choć w mniejszej skali, procentować na gruncie gdańskim. Wszak arcybiskup Jakub jest zwierzchnikiem diecezji białostocko-gdańskiej.
W niemal czteroletniej posłudze duszpasterskiej abpa Wojdy na pierwszy plan wysuwa się rozwijanie klimatu Eucharystii.
– Bo słowo Boże prowadzi do Eucharystii. A ponieważ mamy w Sokółce tak wyraźny znak tej obecności słowa wcielonego, jakim jest Cząsteczka eucharystyczna, która 13 lat temu zamieniła się, przynajmniej częściowo, w zewnętrzną część serca Jezusa w agonii, czyli mamy wyraźny znak, że Jezus czegoś oczekuje – mówił metropolita w wywiadzie dla Radia Białystok, w którym, po nominacji na ordynariusza gdańskiego, podsumowywał swoje cztery lata na Białostocczyźnie.
Dlatego Kościół białostocki starał się upowszechniać ten fakt. Początkiem była Nowenna Eucharystyczna, która trwała od stycznia do września 2018 roku. Jej zakończeniem były uroczystości w Sokółce w 10. rocznicę cudu eucharystycznego. W zamierzeniach abpa Wojdy było też utworzenie w Sokółce ośrodka – centrum eucharystycznego, miejsca rekolekcji, pielgrzymek.
Z innych dokonań odchodzący metropolita wskazuje na rozwijanie formacji kapłańskiej: – By świadomość powołania była mocna, żywa. By pozwalała unikać tego, co jest niezgodne z posługą kapłańską – mówił białostocki ordynariusz.
Za osiągnięcie uznaje też powołanie platformy liderów wspólnot chrześcijańskich, których w Białymstoku jest ponad 30, a także reformę katedry teologii oraz rozwijanie formacji lektorów-akolitów, szafarzy i ministrantów.
– Wiele planów i przedsięwzięć, m.in. peregrynację obrazu Matki Bożej Miłosierdzia do wszystkich parafii diecezji, uniemożliwiła nam pandemia – mówił arcybiskup. - Ufam, że nastąpi pod koniec tego roku, a mój następca będzie rozwijał plany, które zostały zawieszone.
Po lipcu powiało chłodem
Bez wątpienia wybuch pandemii to jedna z dwóch cezur czasowych niespełna czteroletniej posługi abp Wojdy na ziemi białostockiej. Tą drugą jest lipiec 2019 roku. Głośnym echem odbiła się wtedy w kraju odezwa metropolity, wygłoszona przed marszem równości środowisk związanych z LGBT w Białymstoku.
„Marsz, chociaż zakłada przeciwdziałanie domniemanej dyskryminacji wspomnianych środowisk, w rzeczywistości sprzyja dyskryminacji innych. Tych, których sumienie jest wyczulone na dobro społeczne, chrześcijańskie i obyczajowe, a także jest miejscem obrażania i robienia parodii z treści, które są dla wierzących najwyższą wartością. Wobec takiej postawy mówimy stanowcze „nie” i powtarzamy za kard. Stefanem Wyszyńskim „Non possumus” – nie możemy się na to zgodzić!“ – napisał w odezwie do białostoczan.
Po marszu, na którym doszło do aktów napaści na jego uczestników, arcybiskup potępił stosowanie przemocy i pogardy wobec innych ludzi. Niektórzy obserwatorzy uważali, że swoją odezwą ją sprowokował. Tego zdania nie podzieliła prokuratura, która w odezwie arcybiskupa nie dopatrzyła się znamion przestępstwa.
Nie da się jednak ukryć, że po tamtych wydarzeniach powiało chłodem między tronem i ołtarzem. Nastąpiło zlodowacenie w relacjach na linii metropolita Tadeusz Wojda i prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, który wprost mówił, że odezwa była niepotrzebna i podsycała nastroje. Od tamtej pory władze miasta, zarówno na uroczystościach kościelnych, jak i wspólnych przedsięwzięciach, reprezentował zastępca Truskolaskiego. W zamian dało się zauważyć zbliżenie metropolity białostockiego z władzami województwa.
– Zapamiętam abpa Wojdę jako człowieka, który na każdym kroku, w każdej sytuacji słuchał ludzi, rozmawiał z nimi i budował dialog, co jest niezwykle ważne w naszym wielokulturowym regionie – mówi marszałek Artur Kosicki. - Szczególnie cenię w nim otwartość na drugiego człowieka, tego najbiedniejszego, najskromniejszego. Podczas śniadań wielkanocnych czy wigilii, organizowanych dla osób potrzebujących, abp Wojda dla każdego miał dobre słowo, umiał pocieszyć i wesprzeć. Zawsze też włączał się w wiele inicjatyw, jak chociażby rozdawanie potrzebującym w ostatnią Wigilię przed białostocką katedrą paczek z żywnością. Gratuluję Arcybiskupowi objęcia Metropolii Gdańskiej. Jestem pewien, że jego wieloletnie doświadczenie pracy w Kurii Rzymskiej i posługa w Archidiecezji Białostockiej pomogą w sprawowaniu nowej funkcji. Archidiecezja Gdańska zyskuje wspaniałego kapłana i przewodnika.
Tadeusz Truskolaski także życzy metropolicie powodzenia w nowej posłudze:
- W bliskim nam na wielu płaszczyznach Gdańsku - dodaje prezydent Białegostoku. - Dziękuję za 4 lata posługi, choć nie były to łatwe lata dla Białegostoku i naszych wzajemnych relacji. Życzyłbym sobie i miastu, aby nowy metropolita był osobą otwartą na wszystkich ludzi, a w szczególności brał w obronę słabszych i wykluczonych.
W kontekście relacji na styku władza kościelna – władza samorządowa warto też wspomnieć o liście, w którym abp Wojda dziękował radnym powiatu białostockiego za uchwałę, w której bronili czci i godności Jana Pawła II.
Nekropolia zamiast lasu
Inną głośną sprawą, która odbiła się szerokim echem w ciągu tych czterech minionych lat, był spór Kurii metropolitarnej z mieszkańcami o Las Turczyński. Kościelne władze chciały, by powstała tam diecezjalna nekropolia. Kompleks cmentarny miał zostać zlokalizowany na działce o powierzchni ok. 29 ha, uznanej za las ochronny i objętej szczególnym nadzorem. Nekropolia miała zaspokajać potrzeby kilku białostockich parafii.
Planom tym sprzeciwiali się mieszkańcy Białegostoku. Woleli, by było to miejsce relaksu i odpoczynku. Założyli inicjatywę „Ratujemy Las Turczyński“, organizowali pikiety i pikniki w obronie tego terenu, pisali petycje i prowadzili rozmowy z przedstawicielami archidiecezji, burmistrzem Choroszczy (na terenie tej gminy leży las). Jednak te wszystkie działania nie przyniosły efektów. Ale z uwagi na to, że to las ochronny, zgodę na przeznaczenie gruntu na cele nierolnicze i nieleśne musiał wydać minister klimatu. I nie zgodził się. W lutym 2021 roku stanął po stronie mieszkańców.
Wcześniej prezydent Białegostoku – by pogodzić obie strony – zaproponował, by nekropolię zlokalizować w Lesie Solnickim, gdzie i tak drzewa (uznane za przeszkody lotnicze uniemożliwiając korzystanie z pasa startowego na Krywlanach) mają zostać wycięte.
- Czy odejście arcybiskupa Wojdy zmieni zainteresowanie kurii terenem pod lotnisko? Propozycja w sprawie cmentarza w Lesie Solnickim może już nie będzie aktualna? - zastanawia się na Twitterze Katarzyna Sztop-Rutkowska, jedna z liderek „Ratowania Lasu Turczyńskiego“ i obrończyni Lasu Solnickiego przed wycinką pod lotnisko.
Kiedy następca?
Metropolita opuści Białystok w trzeciej dekadzie marca. Msza św. pożegnalna prawdopodobnie zostanie odprawiona 21 marca w białostockiej Katedrze.
- Nie ukrywam, że z pewnym smutkiem będę opuszczał tę ziemię, tę archidiecezję, która stała się tak bliska mojemu sercu - tak abp Wojda dziękował za współpracę pracownikom kurii oraz kapłanom archidiecezji tuż po ogłoszeniu jego nominacji na Wybrzeże.
Abp Wojda jest drugim w prawie 30-letniej historii archidiecezji jej ordynariuszem, który zostaje przeniesiony do pełnienia posługi w innej części kraju. W 2006 roku ówczesny metropolita Wojciech Ziemba przejął zwierzchnictwo nad diecezją warmińską. Wtedy białostoczanie na nowego pasterza czekali 4 i pół miesiąca, zanim został powołany abp Edward Ozorowski. On zaś po przejściu na emeryturę na swojego następcę czekał prawie rok. Jak będzie tym razem? Czas pokaże.