Port Service bez tysięcy ton skażonej ziemi sprowadzonej z Ukrainy. Po 5 latach...
Po 5 latach od wybuchu afery dot. sprowadzenia ziemi z HCB Port Service zakończyło jej utylizację. Radny PiS chce, by spalarnię zamknięto.
Na terenie spółki Port Service w Gdańsku nie ma już śladu po tysiącach ton ziemi skażonej heksachlorobenzenem (HCB) - jedną z 22 najbardziej toksycznych substancji świata. Potwierdza to Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku, który przeprowadził ostatnio kontrolę na terenie spalarni odpadów niebezpiecznych.
Pozbycie się problemu z ziemią skażoną rakotwórczym HCB zajęło spółce pięć lat. Odpady z Ukrainy zostały bowiem sprowadzone do Port Service - mającego siedzibę tuż przy plaży Westerplatte - na przełomie roku 2011 i 2012.
- W trakcie wizji lokalnej potwierdzono brak odpadów z Ukrainy na północno-zachodniej części placu magazynowego przedsiębiorstwa Port Service sp. z o.o. w Gdańsku - informuje Jarosław Stańczyk, naczelnik Wydziału Inspekcji WIOŚ Gdańsk. Dodatkowo WIOŚ od 20 czerwca prowadził kontrolę spółki, która zakończyła się w ostatni czwartek.
- Jej głównym celem było potwierdzenie zakończenia spalania przez tę firmę ziemi zanieczyszczonej środkami ochrony roślin pochodzącej z Ukrainy. Kontrola potwierdziła spalenie wszystkich tych odpadów. Zniknął więc problem niepokojący mieszkańców od kilku lat - podkreśla Jarosław Stańczyk.
Podczas kontroli sprawdzono też eksploatację bieżącą urządzeń spalarni i miejsc oraz sposobu magazynowania odpadów. Pobrano i przebadano próby gruntu i wód podziemnych w sąsiedztwie instalacji.
- W żadnej z pobranych prób nie stwierdzono przekroczenia dopuszczalnych norm stężeń atrazyny i heksachlorobenzenu, czyli substancji obecnych w ziemi z Ukrainy - informuje Stańczyk. - Jednak ze względu na duże znaczenie instalacji dla systemu unieszkodliwiania odpadów niebezpiecznych, w szczególności odpadów medycznych i weterynaryjnych, Port Service pozostaje pod szczególnym nadzorem WIOŚ - podkreśla.
Port Service nadal będzie pod szczególnym nadzorem Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska
Justyna Lulkiewicz, rzecznik Port Service, zaznacza z kolei, że spółka zakończyła całkowicie utylizację odpadów pochodzących z Ukrainy w wyznaczonym terminie.
- Tym samym ostatecznie zakończono projekt. Port Service nie przyjmuje, a co za tym idzie - nie magazynuje i nie utylizuje - odpadów, co do których istnieje podejrzenie o zawartości czynnika rakotwórczego w ilościach, które obligowałyby do ostrzegania przed tym czynnikiem i klasyfikowały odpady jako kancerogenne - mówi Lulkiewicz.
Temat nie jest jednak zakończony dla radnego PiS Łukasza Hamadyka. - Dla mnie sprawa będzie zamknięta, jak zamknięty zostanie Port Service. Do końca swoich dni będę robił wszystko, aby tak się stało - mówi Hamadyk. I w interpelacji do prezydenta Pawła Adamowicza apeluje o to, by władze miasta wycofały się z deklaracji pomocy w znalezieniu innej lokalizacji pod działalność spalarni.
- To firma, która już dawno straciła wiarygodność, nie ma więc moralnego prawa zostać monopolistą w kwestii pozbywania się odpadów - twierdzi radny.
Urzędnicy tłumaczą tymczasem, że są zobowiązani do wskazania innego miejsca na działalność Port Service.
- Umowa z 1994 r., zawarta między Skarbem Państwa a firmą Port Service, obowiązuje do 2024 r. A jej wcześniejsze rozwiązanie nakłada na miasto wręcz obowiązek udostępnienia spółce innej nieruchomości, spełniającej wymogi dla prowadzenia działalności. Nie chodzi więc o prawo moralne, lecz o przepisy prawa sensu stricto - mówi Michał Piotrowski z gdańskiego magistratu.
Potencjalnym miejscem, na który mógłby się w przyszłości przenieść Port Service, są tereny w obszarze rafinerii Grupy LOTOS oraz w przemysłowej części portu gdańskiego w pobliżu Siarkopolu i zakładów fosforowych. Ale żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.
- Prace nad projektem relokacji zakładu trwają. Port Service nie zajmuje się bezpośrednio planami inwestycyjnymi, leżą one w gestii inwestorów - wskazuje Justyna Lulkiewicz. - Co do działań radnego Hamadyka wobec Port Service - są one zwyczajnie niebezpieczne. Port Service nie jest przydomową kotłownią, tylko wyspecjalizowaną instalacją. Pan radny nie ma merytorycznej wiedzy z zakresu gospodarowania odpadami niebezpiecznymi i nie dysponuje żadną alternatywą dla mieszkańców Gdańska. Walka z firmą, która zapewnia bezpieczeństwo środowisku i mieszkańcom całego regionu, w wykonaniu radnego Hamadyka, to nie troska o dobro ludzi, tylko próba budowania kariery politycznej - komentuje rzecznik.
W ubiegłym roku do WIOŚ wpłynęło kilka skarg mieszkańców na odory z Port Service. Ich ilość była znacznie mniejsza niż w poprzednich latach.
Zdjęcia wykonane w 2012 roku. Firmie utylizacja skażonych śmieci zajęła... 5 lat.