Strażacy przypuszczają, że ktoś zwyczajnie podpalił ściółkę w okolicy Olszyny. Codziennie wyjeżdżają do kilkunastu akcji gaszenia traw.
- We wtorek w okolicy Olszyny spaliło się ponad pół hektara młodnika, tego dnia mieliśmy ma 14 wyjazdów, aż siedem razy jechaliśmy do płonącej ścioły - mówi Grzegorz Lisik, rzecznik żarskich strażaków. - W tym pożarze brało udział pięć zastępów, i aż 19 strażaków. Przypuszczamy, że to podpalenie. Być może ktoś jadący obok samochodem rzucił niedopałek papierosa. A przy tak suchej ściółce, las płonie jak zapałka. Zresztą, co tu dużo mówić, pożary lasów, nieużytków każdego roku wczesnej wiosny to najgorszy sen strażaka.
Spalona połać to teren Nadleśnictwa Lipinki. Leśnicy już rozpoczęli szacowanie strat. Wiadomo, że to las z przewagą 40-letniego dębu i sosny. Więc straty też nie są małe. - Praktycznie odkąd zrobiło się ciepło strażacy średnio kilka razy gaszą wypalane przez mieszkańców trawy - dodaje G. Lisik. - Ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie to są straty dla przyrody. Za każdym razem przypominam, że my też oprócz policji mamy prawo nakładać mandaty na osoby złapane na gorącym uczynku.
Autor: Lucyna Makowska