Policjanci kontrolują autokary wyjeżdżające z dziećmi na zimowiska, o interwencję proszą sami rodzice
Kierowca, który miał zawieźć dzieci na wypoczynek, podjechał zepsutym autokarem. Sprawdzony przez policję kłamał organizatorom, że może jechać
Tylko w czasie weekendu bydgoscy policjanci zostali poproszeni o przyjazd i sprawdzenie ośmiu autokarów, którymi wyjechać miały na zimowiska dzieci. Najczęściej o interwencję proszą sami rodzice, którzy chcą mieć pewność, że ich pociechy będą podróżować w bezpiecznym pojeździe z odpowiedzialnym kierowcą.
– Spodziewaliśmy się telefonów od organizatorów i rodziców, więc przygotowaliśmy punkt kontroli nieopodal HSW „Łuczniczka” – mówi starszy aspirant Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. – Oczywiście przyjedziemy zawsze, gdy zostaniemy o to poproszeni, dla wszystkich będzie jednak lepiej, gdy zostaniemy o takim wyjeździe uprzedzeni wcześniej.
Chodzi o to, by dzieci wyjechały i dojechały do celu w wyznaczonym czasie. Sama kontrola trwa bowiem około 15-20 minut, ale gdy policjanci wykryją nieprawidłowości i zajdzie konieczność podstawienia innego autokaru, opóźnienia mogą być kilkugodzinne.
Spodziewaliśmy się telefonów od rodziców, więc przygotowaliśmy punkt kontroli obok HSW „Łuczniczka”. st. asp. Lidia Kowalska, KWP
Policjanci nie są diagnostami, ale są w stanie wychwycić wiele rzeczy. Przede wszystkim sprawdzają dokumenty i uprawnienia kierowcy do przewozu osób. Badana jest też jego trzeźwość. W autokarze sprawdzany jest układ hamulcowy, oświetlenie, stan ogumienia i kilka innych rzeczy – wyjaśnia Lidia Kowalska.
W tym, jak i w zeszłym roku nie zdarzyło się, żeby policja miała zastrzeżenia do stanu technicznego autokaru i profesjonalizmu kierowców, a wszystkie autokary odjechały bez problemów.
Nie wszędzie tak było. W sobotę w Toruniu nie popisał się 63-letni kierowca z wieloletnim stażem. Gdy policja przyjechała na miejsce i sprawdziła autokar, okazało się, że szwankuje nie tylko oświetlenie przeciwmgłowe, ale jest także problem z ciśnieniem w układzie hamulcowym. Jakakolwiek jazda do czasu usunięcia usterek nie była możliwa, na co kierowca otrzymał stosowne zaświadczenie.
Ci sami policjanci, jadąc Szosą Lubicką, zauważyli na parkingu wcześniej kontrolowany autokar i wsiadające do niego dzieci. Okazało się, że kierowca wprowadził w błąd organizatora wyjazdu i powiedział mu, że autokar został warunkowo dopuszczony do ruchu przez policję.
Policjanci za złamanie zakazu nałożyli na kierowcę mandat, otrzymał również punkt karny. Powiadomili także właściciela firmy przewozowej, który zobowiązał się podstawić inny autobus – przekazała nam podinspektor Wioletta Dąbrowska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.