Policja szukała narkotyków w Obozie dla Puszczy
Zamaskowani policjanci pojawili się w Obozie dla Puszczy. Szukali narkotyków. Ustalają też, czy jeden z ekologów pobił księdza.
Ponad 20-osobowa grupa policjantów w kominiarkach pojawiła się w piątek rano w obozie ekologów w Puszczy Białowieskiej. Powód? Liczne zawiadomienia o substancjach odurzających, które miały się tam znajdować. Na Krajowej Mapie Zagrożeń pojawiło się 11 zgłoszeń, były też sygnały z innych źródeł. Policjanci jednak żadnych niedozwolonych substancji nie znaleźli. Pojawiły się za to głosy, że fałszywe doniesienia to zemsta za utrudnianie prac przy wycince drzew.
W ostatnich dniach emocje wokół wycinki w Puszczy Białowieskiej sięgają zenitu. Przypomnijmy, że w minioną środę doszło do incydentu związanego z ks. Tomaszem Duszkiewiczem, duszpasterzem leśników i ministra środowiska oraz pracownikiem białostockich Lasów. I to Lasy poinformowały, że ksiądz został pobity przez jednego z protestujących ekologów, czego efektem mają być obrażenia rąk i zwolnienie lekarskie na 10 dni.
- Policjanci przyjęli zgłoszenie związane z naruszeniem nietykalności cielesnej i pogróżkami - informuje Adam Romanowicz, oficer prasowy podlaskiej policji. - Podejrzewany o to 51-letni mężczyzna został zatrzymany i przesłuchany.
Jednak według świadków, zdarzenie wyglądało zupełnie inaczej, a ks. Duszkiewicz nie jest tak bardzo poszkodowany, za jakiego usiłuje uchodzić. Jak pisaliśmy, wspomniany incydent widziała Danuta Kuroń, wdowa po Jacku Kuroniu, znanym działaczu Solidarności w PRL-u. W swoim oświadczeniu, wysłanym m.in. do mediów, o księdzu pisze bardzo ostro. - Jest prowokatorem, który usiłuje pod fałszywym zarzutem wsadzić do więzienia mieszkańca Puszczy Białowieskiej - twierdzi.
Według niej zatrzymany przez policję mężczyzna był obserwatorem blokady. Nie uderzył księdza. To ksiądz zachował się wobec niego prowokująco - nagrywał telefonem jego twarz z odległości kilku centymetrów. Gdy w pewnym momencie ksiądz upuścił aparat i uniósł ręce, a mężczyzna telefon złapał i włożył mu do kieszeni koszuli. Następnie odszedł. Zdaniem Danuty Kuroń, to niemożliwe, by ksiądz doznał wtedy tak poważnych obrażeń. Tym bardziej, że widziała jak wsiadł do samochodu i zabandażowaną ręką manewrował kierownicą.
Danuta Kuroń zaapelowała też do arcybiskupa drohiczyńskiego, któremu formalnie podlega ks. Duszkiewicz żeby wpłynął na księdza „aby wycofał fałszywe oskarżenie i fałszywą obdukcję lekarską, jeśli taka została złożona”.
Czy kuria zajmie w tej sprawie stanowisko? Zapewne tak, choć dopiero po przeanalizowaniu sytuacji - usłyszeliśmy.
- To świeża sprawa, wokół której nagromadziło się dużo emocji, a my chcemy dowiedzieć się, jakie są fakty - poinformował ks. Marcin Gołębiewski, rzecznik prasowy Diecezji Drohiczyńskiej.
Przypomina też, że ksiądz został przez biskupa delegowany do pracy w Lasach Państwowych i to dyrektor tej instytucji jest jego przełożonym.