Poland Rock Festiwal (dawniej Woodstock) to od kilku dobrych lat wydarzenie, które mam wpisane w swój wakacyjny grafik. To oczywiście muzyka, koncerty, artyści, ale i ciekawi ludzie, z którymi można się zaprzyjaźnić, albo... poobserwować. To my uczestnicy jesteśmy na tym festiwalu najważniejsi.
W naszym obozowisku, opócz koszalinian, są też kołobrzeżanie, Ślązacy czy przesympatyczna para z Zielonej Góry. Niektórzy z nas znają się dobrze, inni to tzw. woodstockowi przyjaciele, których widzi się tylko raz w roku. Mało tego, często nie mamy nawet swoich numerów telefonów. Zaledwie w te kilka festiwalowych dni próbujemy się wymienić informacjami z całego roku. Komuś urodziło się dziecko, ktoś się zaręczył, ktoś kupił mieszkanie, zmienił pracę. Do obozu trafiają też często nowi ludzie, poznani na koncercie, w kolejce po jedzenie czy do toalety. Panuje przyjacielska i luźna atmosfera - to co wielu z nas oprócz świetnych koncertów przyciąga co roku do Kostrzyna nad Odrą.
Choć lubuska policja podaje, że w szczytowym momencie było nas zaledwie 250 tys., to ja jestem bardziej skłonna uwierzyć organizatorom, którzy podają, że było ponad 700 tys. uczestników. Na wielu koncertach, choćby takich gwiazd jak Nocny Kochanek czy Judas Priest, Lao Che trudno było znaleźć miejsce przed sceną. Mimo obaw, że wraz ze zmianą nazwy, festiwal straci coś ze swoje niepowtarzalności, na pewno tak nie było. Pojawiały się opinie, że jest spokojniej, mniej widać kolorowych przebierańców. Tu jednak powodem mogły być bardzo wysokie temperatury oraz mocne zapylenie. Dopóki niemiecka straż pożarna nie zwilżyła placu przed główną sceną, trudno było tam oddychać, a festiwalowicze ratowali się maskami oraz chustami na twarz.
Nowym hasłem było: zaraz będzie czysto. Organizatorzy imprezy nie ukrywają, że ogromnym problemem jest uprzątnięcie terenu po Poland Rock Festiwalu. Trwa to najczęściej od 2 do 3 tygodni. W czasie tej edycji rozdawane były worki na śmieci oraz przygotowano aż 30 punktów do odbioru śmieci. Niestety to nie pomogło i już pierwszego dnia trudno było się nie potknąć o porzucone puszki, opakowania po jedzeniu czy ulotki. Nie można tu generalizować, szczególnie w lesie miłym dla oka widokiem były wysprzątane place po obozach i ustawione przy drodze worki ze śmieciami. Jurek Owsiak, ogłosił, że cieszy się, że przynajmniej mniej nazwożono w tym roku mebli na festiwal - bo te są szczególnie problematyczne przy wywożeniu.
Wracając do statystyki i lubuskiej policji, kilka dni temu ogłoszono informację o 180 przestępstwach i 850 wykroczeniach. Osobiście ani ja, ani nikt z moich znajomych nie był świadkiem żadnej akcji policyjnej, trzeba jednak pamiętać, że to naprawdę ogromny festiwal. Często jednak byliśmy świadkami, a nawet mi osobiście sprawdzano dowód w Miasteczku Leszka w czasie kupowania piwa. Obsługujący byli szczególnie czujni, jeśli chodzi o wiek kupujących.
Festiwal, choć nie polityczny, nie obył się bez polityki. Zarówno na otwarciu, jak i zamknięciu imprezy Jurek Owsiak nawiązywał do sytuacji w kraju oraz szczególnie gorąco zachęcał do brania udziału w zbliżających się wyborach samorządowych.
W przyszłym roku, jubileuszowa 25. edycja wydarzenia, a wielu już dziś wpisuje w swój kalendarz pierwszy weekend sierpnia - ja również .