Polaków rozmowy prawdziwe
Na meczu Hetmana Białystok z Kolejarzem Czeremcha (Hetman z Kolejarzem - cóż za mezalians!) spotkałem na trybunach sympatycznego Pana.
- Eugeniusz Jurczak, lat 77 - przedstawił się tenże sympatyczny Pan i opowiedział niezwykłą historię.
Pan Eugeniusz grał we Włókniarzu Białystok. Na pozycji stopera. W drużynie występowali wówczas Gryga, Piekutowski, Jabłoński, Aleksandrow. Pan Eugeniusz w 1958 r. grał w reprezentacji Białegostoku.
- I dzięki temu, że grałem w piłkę, to skończyłem studia, potem drugie. Po studiach zaś zostałem dyrektorem technicznym w zakładach mięsnych, drobiarskich i w centrali rybnej.
- Tej koło Hotelu Turkus? - zapytałem.
- Tej samej - kontynuował Pan Eugeniusz. - Dlatego, kiedy urodził się mój syn, gnałem go do piłki. Mój Wojtek grał w Hetmanie. Był tak skuteczny, że w każdym meczu zdobywał przynajmniej jedną bramkę. Został królem strzelców. Drużyna zaś awansowała do III ligi. Po roku spadła. Wojtek już wówczas z nimi nie grał, bo pojechał na studia do Warszawy. Studia ukończył i też jest teraz dyrektorem. Ma w Warszawie wielki i piękny dom.
- Panie Eugeniuszu, a co Pan dzisiaj robi na meczu?
- Przychodzę popatrzeć. Przez wiele lat byłem sędzią i człowiek przyzwyczaił się do boiska. Pan wie, że kiedyś dałem czerwoną kartkę Krzysztofowi Jurgielowi? (obecnemu ministrowi rolnictwa - przyp. red.) Grał w drużynie z Dobrzyniewa. Tak było. Poza tym, panie redaktorze, ileż można siedzieć w domu i patrzeć wciąż na żonę? Choćby i najładniejszą. Pokazać zdjęcie?