Podziel się nerką. Na sprzedaż nie licz!
Na koniec stycznia 2016 r. w kolejce po „drugie życie” czekało 1565 ciężko chorych pacjentów.
Przeszczepianie narządu bądź tkanki nie jest zwyczajną operacją. Do jej przeprowadzenia - oprócz zdolnych rąk chirurga i sprzętu - potrzeba „daru życia”. A ponieważ serca, wątroby, trzustki, płuca i nerki „nie rosną na drzewach”, jedynym sposobem, by je pozyskać jest... miłość bliźniego.
W Polsce narządy pobiera się od dawcy zmarłego, który za życia nie zgłosił sprzeciwu w centralnym rejestrze prowadzonym przez „Poltransplant”.
- Po wykluczeniu wszelkich przeciwwskazań formalno- prawnych - zgodnie z artykułem 6 ustawy transplantacyjnej - można pobrać organy. Nie robi się tego, jeśli nie uzyskujemy akceptacji rodziny - mówi dr Aleksandra Woderska, regionalny koordynator transplantacyjny w bydgoskim „Juraszu”.
Krewni zmarłego nie są pytani o zgodę, tylko o akceptację. - Aż 80 procent Polaków nie zna woli swoich najbliższych. Śmierć ciągle jest tematem tabu, dlatego kampanie informacyjne mają w nazwach słowo „życie”. Bo to jest szansa na drugie życie - podkreśla dr Woderska.
W przypadku dawstwa od osób żywych prawo pozwala na dzielenie się organami przez osoby spokrewnione lub takie, które łączą silne więzy emocjonalne (zgodę wydaje sąd). Możliwe są także przeszczepienia krzyżowe lub łańcuchowe nerek od obcych sobie par.
W Polsce handel organami jest zakazany. W 2015 r. podpisaliśmy Konwencję Rady Europy o przeciwdziałaniu handlowi narządami ludzkimi.
To, że w internecie nie brakuje ogłoszeń: „Pilnie sprzedam nerkę”, absolutnie nie oznacza, że mamy w kraju czarny rynek narządów i podziemie transplantacyjne. Nie ma na to żadnych dowodów, choć jeszcze rok temu na stronie internetowej Komendy Głównej Policji można było znaleźć informację o tym, że w RP „handel narządami ludzkimi jednak istnieje i się rozwija na coraz większą skalę” (ten zapis znalazł się w naszej publikacji z marca 2015 r.).
Interweniował wówczas prof. Zbigniew Włodarczyk, szef kliniki transplantologii i chirurgii ogólnej w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 w Bydgoszczy. W liście przesłanym do wiceszefa wydziału do walki z cyberprzestępczością Biura Kryminalnego KGP czytamy:
„Jeżeli rzeczywiście organa ścigania posiadają dowody na przypadki handlu narządami w Polsce, to sprawców należy ukarać, a całość ujawnić i napiętnować. Jeżeli jednak Policja i Prokuratura, na podstawie właściwego postępowania (np. akcja ANONS), nie potwierdziły żadnego przypadku dokonanej w Polsce i/lub za pośrednictwem polskich lekarzy sprzedaży narządu, to właśnie taka informacja powinna widnieć na oficjalnej stronie Policji” - pisał prof. Włodarczyk.
Skutek? Ze strony policji zniknęła specjalna zakładka: „Handel organami ludzkimi w internecie”.
Przepisy karne
- Art. 43 ustawy z 1 lipca 2005 r. o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów stanowi:
„Kto rozpowszechnia ogłoszenia o odpłatnym zbyciu, nabyciu lub o pośredniczeniu w odpłatnym zbyciu lub nabyciu komórki, tkanki lub narządu w celu ich przeszczepienia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub karze pozbawienia wolności do roku”.
- Art. 44 (ust. 1 i 2):
„Kto, w celu uzyskania korzyści majątkowej lub osobistej, nabywa lub zbywa cudzą komórkę, tkankę lub narząd, pośredniczy w ich nabyciu lub zbyciu bądź bierze udział w przeszczepianiu lub udostępnianiu pozyskanych wbrew przepisom ustawy komórek, tkanek lub narządów, pochodzących od żywego dawcy lub ze zwłok ludzkich, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 5 lat”.
„Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełnienia przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu, podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat”.