Wcześniej urzędnicy zapowiadali, że zyski spółki pójdą na inwestycje w nową sieć. Chodzi o 1,7 mln złotych.
Od 2015 roku opłata za wodę wzrosła o 44, a za ścieki 43 grosze. W kwietniu urzędnicy - tłumacząc trzecią już z rzędu podwyżkę - mówili, że jest ona konieczna, bo brakuje pieniędzy na inwestycje w rozwój sieci.
- Niestety wbrew temu, co wtedy mówiłem, dziś trzeba powiedzieć co innego - przyznaje wiceprezydent Adam Poliński. Na ostatniej sesji poprosił radnych o zgodę na przekazanie 1,7 mln zł zysku z Wodociągów Białostockich na inwestycje w związku z wdrażaniem reformy oświaty. I wywołał burzę.
- To oszukiwanie mieszkańców. Spółka wypracowała przecież zysk dlatego, bo wszyscy zapłaciliśmy więcej za wodę - mówi Tomasz Madras z PiS.
Macieja Biernacki z PO też się dziwi: - Miasto stać na nagrody dla Jagiellonii, ale by łatać dziurę szuka pieniędzy w kieszeniach mieszkańców - mówi.
Radni odłożyli decyzję na kolejną sesję.
Trzy podwyżki za wodę od 2015 roku. A zysk pójdzie na... reformę edukacji
To była bardzo trudna decyzja. Stwierdziliśmy jednak, że potrzeby inwestycyjne w oświacie stawiamy ponad potrzebami inwestycyjnymi w gospodarce wodno-ściekowej - przyznał na poniedziałkowej sesji wiceprezydent Adam Poliński.
Poprosił radnych o zgodę na przekazanie 1,7 mln zł zysku, jaki wypracowały Wodociągi Białostockie na stworzenie oddziałów przedszkolnych w szkołach. Oczywiście w związku z reformą edukacji.
Wśród radnych wywołało to konsternację. Bo na kwietniowej sesji, podczas dyskusji nad trzecią już od 2015 roku podwyżką cen za wodę, miasto tłumaczyło, że jest ona konieczna, bo brakuje pieniędzy na inwestycje w rozwój sieci. - Zysk miał pozostać w spółce. Niestety wbrew temu co wtedy mówiłem, dziś trzeba powiedzieć co innego - stwierdził Poliński.
Dodał, że być może w międzyczasie do mieszkańców poszły deklaracje, że miasto wybuduje gdzieś nową sieć. - Teraz wodociągi muszą się zastanowić, jak zrealizować te plany z mniejszą kwotą pieniędzy - mówił wiceprezydent.
Rzecznik wodociągów Krzysztof Kita nie chce tego komentować. - Podział zysku jest uprawnieniem właściciela, czyli miasta - mówi tylko.
Faktem jest, że pieniądze uzyskane z zysków wodociągów nie są w żaden sposób znaczone. Trafiają do jednego worka, czyli budżetu miasta i mogą być przeznaczone na każdy cel, nie tylko ten związany z wodociągami.
- Tyle że spółka wypracowała zysk dlatego, bo wszyscy zapłaciliśmy więcej po ostatnich podwyżkach cen wody - mówi Tomasz Madras, też z PiS.
Według niego fakt, że w kwietniu władze obiecały inwestować w sieć, a teraz przeznaczą pieniądze na co innego, jest oszukiwaniem mieszkańców. - W tym wyjątkowym przypadku możliwe, że zgodzimy się na taką praktykę, bo trzeba znaleźć pieniądze na inwestycje w związku z reformą edukacji. Jednak co do zasady wpływy z podwyżek za wodę nie powinny iść na inne cele niż związane z wodociągami - mówi Tomasz Madras.
Natomiast Anna Augustyn z komitetu Truskolaskiego podkreśla, że nie byłoby tej sytuacji, gdyby PiS nie przeprowadziło niepotrzebnej reforma edukacji, która jest bardzo kosztowna i skutkuje koniecznością poniesienia nieplanowanych wydatków z budżetu.