Podniebna „erka” w Gorzowie gotowa do lotu
Gdy wezwanie będzie odległe o 60 km od miasta, śmigłowiec doleci tam z lekarzem w 15 minut.
– Tym śmigłowcem jesteśmy w stanie dolecieć na odległość 80 km. Do 60. kilometra lecimy około 15 minut, a startujemy w ciągu trzech minut od zgłoszenia – mówi nam Arkadiusz Chwa¬stowski, pilot gorzowskiego śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Od wczoraj od godziny 10 maszyna jest już do dyspozycji na północy województwa. Teraz, gdy będzie potrzeba bardzo pilnego wezwania lekarza, np. gdy dojdzie do wypadku na drodze S3, śmigłowiec będzie mógł dolecieć tam bardzo szybko. Stacjonuje on w tymczasowej bazie, która powstała tuż obok szpitala wojewódzkiego.
– Dzwoni dyspozytor pogotowia ratunkowego. Mówi nam, z jakiej miejscowości ma wezwanie. My od razu widzimy w systemie, jaka jest odległość do pokonania. Ja na tej podstawie oceniam, czy jestem w stanie dolecieć przy tym stanie paliwa, jaki mam w śmigłowcu, i ruszamy na pomoc – opowiada nam.
Arkadiusz Chwastowski. To bardzo doświadczony pilot, bo ma 41 lat, a śmigłowcami lata od 19. roku życia.
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego lata z prędkością 240 km/h. Spala 4 litry paliwa na jedną minutę lotu. Do akcji wyruszają nim trzy osoby. Pilot zasiada po prawej stronie helikoptera. Po lewej ręce ma ratownika medycznego, który w razie potrzeby pomaga mu w locie. Ratownik medyczny siedzi zaś na specjalnym fotelu, który można odwrócić, by mógł pomagać w trakcie akcji lekarzowi.
A co śmigłowiec LPR ma w środku? – Wyposażony jest tak samo, jak drogowa „erka”, czyli w sprzęt, który pozwala ratować pacjentów w stanach nagłego zagrożenia zdrowia i życia.
Pacjentów urazowych i pacjentów z nagłymi zachorowaniami – mówi nam z kolei Michał Po-centek, lekarz z podniebnej karetki. Pokazuje przy tym całe wyposażenie medyczne śmigłowca. Jest respirator, który podtrzymuje oddech pacjenta. Kardiomonitor, który kontroluje różne parametry życiowe, np. ciśnienie tętnicze i tętno. Podręczna szafa zapewnia szybki dostęp do wenflonów. Pod ręką jest też plecak, czyli podstawowe wyposażenie załogi. – Są w nim leki, sprzęt do ich podania, sprzęt udra¬żniający drogi oddechowe czy opatrunki do oparzeń. Różnorakie sprzęty do drenażu. Tu można zrobić bardzo wiele. Jedynie ciężko będzie odebrać poród – mówi „GL” doktor Pocentek.
– Będziemy mieli czas i szansę wykorzystywać helikopter zgodnie z przeznaczeniem. Jest już na liście środków ratowniczych i możemy się nim posługiwać. Możemy się tylko z tego cieszyć. To jednak nie jest obowiązek, to jest opcja. Jeśli będziemy jej używali, to znaczy, że stało się nieszczęście. A jeśli będziemy używali jej skutecznie, to znaczy, że mamy szczęście, że tą karetką dysponujemy – mówi Andrzej Szmit, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie.
Na pomoc idą miliony
- Gorzowska baza Lotniczego Pogotowia Ratukowego jest już 19. w Polsce.
- Na razie ma charakter tymczasowy. Kilkadziesiąt metrów od dotychczasowego nowego lądowiska przy ul. Deker¬ta stanęły w kontenerach pomieszczenia dla lekarzy, ratowników i pilotów oraz namiot dla śmigłowca.
- Helikopter kosztował 28,5 mln zł (pieniądze dało ministerstwo zdrowia), a tymczasowa baza kilkaset tysięcy złotych.
- Helikopter będzie pełnił dyżur codziennie od godziny 7, lecz nie wcześniej niż od wschodu słońca, do 45 minut przed zachodem słońca, lecz nie dłużej niż do godz. 20.
- Stała baza za 1,5 roku
- W przyszłym roku rozpocznie się budowa stałej bazy LPR. Powstanie kilkadziesiąt metrów od tymczasowej. Ma zostać ukończona wiosną 2018 r.
- Lotnicze Pogotowie Ratunkowe szacuje, że budowa stałej bazy pochłonie 6 mln zł. Po połowie zrzucą się na to miasto i marszałek woj. lubuskiego.