Pod przykrywką
Z przekąsem:
W polityce jak w garnku. Ciągle coś bulgocze, wrze, kipi. Jak kucharz w krytycznym momencie sięga po pokrywkę, tak politycy po przykrywkę. Cel jest ten sam - osłonić siebie przed poparzeniem i ukryć czasem mało estetyczny widok i przykry zapach pitraszenia przed konsumentami. Niech się ugotuje, ale niech nie bije po oczach.
Przykrywka wychodzi na pierwszy plan, choć to, co najważniejsze, rozgrywa się pod jej osłoną. Odbiorcom przedstawia się ją jako smakowity kąsek, gdy tymczasem to, co w środku, jest nie do przełknięcia. Żonglowanie przykrywką nie jest świeżym zjawiskiem i nową umiejętnością. Ale nie cofajmy się do prapoczątków.
W listopadzie 2013 roku Joachim Brudziński (PiS) mówił, że afery „o skali przekraczającej miliardy złotych” są „przykrywane pseudoaferą Adama Hofmana, która ma się do nich, jak pięść do oka” (chodziło o 100 tys. zł, które wpłynęły na konto ówczesnego posła PiS, a kwota nie została zgłoszona urzędowi skarbowemu - red.). - Jeśli powstałaby komisja śledcza w tej sprawie (przetargów informatycznych - red.), to zmiotłaby rząd Donalda Tuska - stwierdził Brudziński. W marcu 2016 roku Adam Szłapka (.N) uznał, że poszukiwaniem materiałów na „Bolka” w willi Kiszczaka przykrywane jest negatywne dla rządu PiS stanowisko Komisji Weneckiej i „bardzo słabe 100 dni rządu”.
W czerwcu 2017 roku wypłynięcie zupełnie nowych nagrań z restauracji „Sowa i Przyjaciele” miało, według Ryszarda Petru (.N), „przykryć wrażenie, jakie zostało po tym, jak pani Sadurska wskakuje na 90 tys. zł w spółce Skarbu Państwa” (była szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska weszła do zarządu PZU - red.). Ostatnie dni to przykrywka na przykrywce. Niekonstytucyjne zmiany w sądownictwie (Krajowa Rada Sądownictwa i sądy powszechne) przykryto podatkiem paliwowym. Emocje i protesty przesunęły się na obronę przed podwyżkami - koszula bliższa ciału niż sądy, których i tak nikt nie lubi. Przykrywka aż podskoczyła, gdy poseł Łukasz Rzepecki (PiS), jak dziecko z „Nowych szat cesarza”, krzyknął „Patrzcie, przecież on jest nagi”, czyli, że ustawa jest „zła, antyludzka i antyobywatelska”.
PiS z podatku się wycofał, ale nie rezygnuje z planu budowy dróg „do każdego domu w Polsce”, więc z czasem sięgnie nam do drugiej kieszeni, tylko nie będzie się to nazywało podatkiem paliwowym. Pokrywka spełniła swoje zadanie, ale zagotowało się od projektu w sprawie „likwidacji” Sądu Najwyższego. Ktoś nawet mógłby pomyśleć, że ten projekt był przykrywką spotkania brytyjskiej pary książęcej z Lechem Wałęsą, który to zaszczyt nie spotkał Jarosława Kaczyńskiego. Ale to prezes PiS przykrył wszystko zdradzieckimi mordami kanalii, które zamordowały jego brata. I tak ugotowali SN. Parafrazując - jak się przykryjesz, tak się wyśpisz.