Poczta przycisnęła gminy cenami
Za niektóre przesyłki do mieszkańców samorządy muszą teraz płacić nawet 300 procent więcej.
- Zastanawiam się, czy nie zlecić jakiejś firmie dostarczania naszych listów mieszkańcom powiatu, być może poszukamy kogoś, kto ma jakiś mały samochód albo skuter i się tym zajmie - mówi Józef Kozina, starosta głubczycki. - Od lutego za niektóre przesyłki płacimy bowiem nawet trzy razy więcej niż do tej pory. W naszym przypadku w skali roku to podwyżka nawet o 30 tys. złotych!
Do tej pory głubczyckie starostwo za wysyłki płaciło 3,5 tys. zł miesięcznie, teraz jest to ponad sześć. - Nasz budżet też nie jest z gumy, nie mamy na to pieniędzy. Obawiam się, że Poczta Polska wykorzystuje po prostu swoją pozycję monopolisty - dodaje starosta Kozina.
Tadeusz Schmidt, sekretarz powiatu głubczyckiego podaje przykładowe podwyżki.
- Np. dotąd wysłanie listu 350 g kosztowało nas 0,98 zł, a teraz 2,60 zł, ta sama przesyłka polecona zdrożała z 3,08 zł do 5,20 zł, a priorytet z 5,41 zł na 6,80 zł - wylicza sekretarz. - Wcześniej mogliśmy też negocjować ceny, bo wychodzi od nas spora liczba przesyłek, każdego miesiąca, regularnie. Teraz o negocjacjach nie ma mowy.
- Zwykłego człowieka to może aż tak bardzo nie dotyka, bo listy wysyła raz na jakiś czas, ale my, przy grubo ponad tysiącu przesyłek miesięcznie to odczuwamy - dodaje starosta Kozina.
Podobny problem mają i inne opolskie samorządy. - Np. za najczęściej wysyłane listy płaciliśmy do lutego 2 zł, teraz 2,60 zł, priorytet podrożał z 2,5 zł do 3,20 zł a polecony z 4,20 zł na 5,20 zł. Z kolei przesyłki za potwierdzeniem odbioru z 6,20 na 7,80 zł - mówi Irena Drozdowska z Urzędu Gminy w Reńskiej Wsi.
Starosta głubczycki nie godzi się z takim działaniem Poczty Polskiej i napisał w tej sprawie list do jej władz oraz do przewodniczących klubów parlamentarnych wszystkich partii zasiadających w parlamencie.
Czytamy w nim m.in. „Zaproponowanie administracji publicznej, która zapewnia poczcie stałe, różne przychody miesięczne, opłat za przesyłki zwykłe podwyższone o 250 - 300 proc. jest kompletnym nieliczeniem się z sytuacją i potrzebami stałych klientów, którzy podobnie jak Poczta Polska wykonują misję społeczną tworząc system zarządzania państwem działającym w imieniu państwa polskiego. Na koniec powiat zwraca się do Poczty Polskiej, by raz jeszcze przeanalizowała swoje propozycje opłat i wykazała chęć dalszej partnerskiej współpracy”.
Poczta podwyżkę tłumaczy z jednej strony malejącymi dochodami z dostarczania tradycyjnych listów, a z drugiej zaś tym, że jest zobowiązana do utrzymywania szerokiej sieci infrastruktury: placówek pocztowych, skrzynek na listy, a także zatrudniania odpowiedniej liczby pracowników.
Poczta Polska dodaje, że rachunek ekonomiczny wykazuje, że przy poprzednich cenach usług nie było możliwe ani pokrycie ich kosztów, ani podnoszenie ich jakości. Narodowy operator przekonuje też, że poczty krajów zachodnich są, w przeciwieństwie do niego, silnie dotowane przez państwo.
- Zmiana cen listów zapewni nam fundusze na niezbędne inwestycje i dalszą poprawę jakości usług. Chcemy też służyć Polakom w nowy sposób, zapewniając dostęp do cyfrowych usług administracji państwowej - mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.
Korzystanie z usług Poczty Polskiej ograniczyła właśnie gmina Głogówek. Tamtejsze władze za 54 tys. zł kupiły melexa i to nim goniec rozwozi pocztę do mieszkańców Głogówka, jego dzielnicy Głogowca oraz Mochowa (resztę gminy obsługuje poczta).
- Teren ten zamieszkuje ponad sześć tysięcy ludzi, czyli połowa mieszkańców gminy - mówi burmistrz Andrzej Kałamarz i przekonuje, że niemały koszt elektrycznego samochodziku na pewno się zwróci. - Rocznie wydawaliśmy około 20 tys. zł na wysyłkę korespondencji urzędowej. Na same nakazy płatnicze przeznaczamy 10-12 tys. zł.