Po przepompowni została tylko kupa gruzu
Pozostałości przepompowni nad Wdą w Świeciu wreszcie przestały straszyć. We wrześniu spadł z nich nastoletni Oskar. Zginął na miejscu.
Miejsce nad Wdą, z którego we wrześniu zeszłego roku, podczas nocnej imprezy, spadł nastoletni Oskar, przestało istnieć.
Teren po cukrowni, którego przepompownia była częścią, należy do Alicji Bobińskiej-Kozłowskiej.
Po tragedii spadły na nią pretensje, że miejsce nie jest odpowiednio zabezpieczone.
- Jest mi bardzo przykro z powodu tej tragedii, na pewno zastanowimy się nad tym, co możemy zrobić, żeby zabezpieczyć ten teren - powiedziała wtedy „Pomorskiej”.
- Na razie nie mam dalekosiężnych planów, jak zagospodarować to miejsce. Zburzono tylko doszczętnie ruiny przepompowni - odpowiadała wczoraj.
Nadchodząca wiosna znowu mogła przyciągnąć amatorów picia na świeżym powietrzu. Pozostałości obiektu były często wybieranym miejscem na imprezy suto zakrapiane alkoholem. Tym bardziej, że do betonowych konstrukcji nad samą Wdą trzeba było dojść przez zaniedbaną łąkę. Jezdnia jest tam oddalona o kilkadziesiąt metrów, co ułatwiało schronienie przed uwagą funkcjonariuszy. Jednak budynku już nie ma, a wstęp na teren przepompowni jest surowo zabroniony.