Po rozmowach w Petersburgu przywódcy Rosji i Turcji wyglądali na odprężonych. W końcu spotkali się po „zimie”, która zapanowała pomiędzy krajami.
Wydaje się, że ochłodzenie na linii Ankara - Moskwa to przeszłość, skoro Putin mówił do Recepa Erdogana w Petersburgu: - Twoja wizyta, pomimo trudnej sytuacji politycznej w Turcji, mówi, że wszyscy chcemy, że zależy nam, aby wznowić dialog pomiędzy krajami.
Putin, który był jednym z pierwszych liderów, którzy po nieudanej próbie puczu wsparli Erdogana, przekonywał, że jego kraj zawsze występuje przeciwko niekonstytucyjnym działaniom i życzył Ankarze, by ta uporała się z kryzysem.
Turecki przywódca też nie szczędził miłych słów Putinowi. Mówił, że współpraca z Rosją jest kluczowa dla rozwiązania problemów w regionie.
Jak wcześniej zapowiadał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, Erdogan i Putin poruszali temat Syrii i normalizacji wzajemnych stosunków. Turecki przywódca przyznał też, że Ankara jest gotowa rozpocząć realizację projektu gazociągu, którym zainteresowana jest Rosja.
A jeszcze niedawno obustronne stosunki były zamrożone po zestrzeleniu w ubiegłym roku rosyjskiego samolotu przez tureckie myśliwce nad granicą turecko-syryjską. Na Zachodzie obawiano się nawet konfliktu militarnego między Rosją a Turcją, będącą członkiem NATO. Putin nałożył embargo handlowe na Turcję i żądał przeprosin. Moskwa wstrzymała też dwa duże projekty: budowę gazociągu przez Morze Czarne i elektrowni atomowej.
„The Financial Times” przypomina, że do zbliżenia doszło w lipcu, tuż przed próbą nieudanego zamachu stanu. Moskwa przyjęła przeprosiny Erdogana za zestrzelenie Su-24. Ku zaskoczeniu, kraje rozpoczęły negocjacje w sprawie zniesienia rosyjskich sankcji. Od tego czasu Moskwa i Ankara zacieśniły kontakty, by „dać nauczkę” Zachodowi i skupić się na wspólnych interesach. Ankara docenia to, że Moskwa wspiera ją po nieudanym puczu. Erdogan poczuł się na tyle pewnie, by pójść o krok dalej i porozumieć się z Putinem.
Co chcą ugrać Putin i Erdogan? - Turcja, bratając się z Rosją, pokazuje, że nie jest skazana tylko na UE. Rosja boi się, że Ankara może zamknąć dla okrętów wojennych Bosfor i Dardanele - mówi dr Paweł Kowalski.