Plotka może umocnić przyjaźń
Plotkujemy o wszystkich - o tych, których darzymy sympatią oraz tych, których nie lubimy. O tym, że znamy płeć dziecka Lewandowskich i o kontrowersyjnych zdjęciach koleżanki z pracy. I wiecie co: dobrze, że plotkujemy!
O tym, że plotkowanie może mieć dobroczynny wpływ na naszą psychikę, przekonują naukowcy z uniwersytetu w Pavii we Włoszech. Według nich obgadywanie innych uwalnia oksytocynę, zwaną hormonem miłości, a bardziej naukowo: neuropeptydem o działaniu analgetycznym (przeciwbólowym - przyp. red.) i euforycznym. Ten sam hormon uwalnia się podczas seksu. Fakt, że plotka ma pozytywny wpływ na nasze emocje, początkowo zaskakuje - wydawać by się mogło, że do osób, o których plotkujemy, miłości raczej nie żywimy. Ale przyjaźń? To się zdarza.
Nie wszystkie są złe
Psychologowie twierdzą, że plotki mogą równie dobrze dotyczyć osób lubianych i poważanych. - Plotka może mieć różną formę. Plotkujemy o wszystkich: i o tych, których lubimy, i o tych, za którymi nieszczególnie przepadamy - mówi dr Agnieszka Mościcka-Teske, psycholog z Uniwersytetu SWPS. - Istotna jest jednak nie tylko forma, ale przede wszystkim cel. Bywa na przykład tak, że rozpowszechnianie plotki ma na celu ukaranie kogoś.
W niektórych źródłach można odnaleźć również podział na rodzaje plotek. I tak mamy do czynienia z: tymi celowymi (czyli będącymi prowokacją i narzędziem manipulacji mających służyć osiągnięciu jakiegoś celu), plotką publiczną (takie plotki są raczej nieszkodliwe i dotyczą głównie celebrytów) oraz... plotką zemstą (to właśnie w tym przypadku rozpowiadanie plotek jest rodzajem kary).
- Czasem przybiera to drastyczną formę dręczenia psychicznego - dodaje dr Agnieszka Mościcka-Teske. - Tak, jak w przypadku relacji mojej klientki i jej szefa. Przełożony rozpowiadał, że kiedy wychodzi do sąsiedniego budynku po faktury, nie ma jej tak długo, że na pewno ma z kimś romans. Oczywiście nie było żadnych podstaw do takich stwierdzeń.
Obmowa to jednak nie tylko forma kary. Jedną z funkcji plotkowania jest wywieranie wpływu społecznego - zwłaszcza wtedy, gdy ktoś narusza zasady życia społecznego. Może również stanowić komentarz do absurdalnej lub niezrozumiałej dla danej grupy sytuacji lub zachowania osoby, nienależącej do grupy.
- Plotkowanie negatywne zdarza się dość rzadko. Najczęściej odnosimy się do sytuacji, kiedy ktoś się z kimś pokłócił, ktoś inny się rozwiódł, a ktoś kolejny ma romans - dodaje doktor Agnieszka Mościcka-Teske. - I zwykle plotka dotyczy osób, które zaznaczają swoją obecność w danym środowisku, da się je zauważyć.
Może mieć jednak negatywny wpływ, jeżeli nieprawdziwe informacje oparte o prawdziwe przesłanki się rozniosą. - To, że ktoś wchodzi do poradni, w której wykonuje się testy na obecność wirusa HIV w organizmie, nie oznacza jeszcze, że ta osoba jest chora na AIDS. Rozpowszechnianie plotek może mieć tu bardzo niekorzystny wpływ. Ale są też sytuacje, w których wręcz przeciwnie, plotka może pomóc - twierdzi psycholog z Uniwersytetu SWPS. - Rozmawiając o tym, że ktoś jest pierwszy do zwolnienia ze względu na fakt, że często zwalnia się z powodu chorych dzieci, możemy przypadkiem natknąć się na osobę, która poleci dobrą nianię. I osoba, o której rozmawiamy, w efekcie nie zostanie zwolniona.
Według opinii niektórych psychologów plotkowanie ma negatywny wpływ również na samopoczucie osób, które plotki rozpowiadają. Chociażby dlatego, że rozmawiając o rzeczach negatywnych, wywołujących frustrację, złość, pozwalamy sobie na negatywne emocje. Powstaje jednak pytanie, gdzie leży granica między pozytywnym a negatywnym obmawianiem.
- To zależy od tego, jaki jest nasz cel. Dopóki nie chodzi o „ukaranie” kogoś, dręczenie danej osoby, dopóty nie musimy się obawiać. Tym bardziej, że plotkowanie służy także podtrzymywaniu więzi - komentuje dr Agnieszka Mościcka-Teske.
Można zatem przypuszczać, że dzięki plotkowaniu umacnia się przyjaźń - mawia się przecież, że nic tak nie łączy ludzi, jak wspólny wróg.
To, że plotki mają dobroczynny wpływ na nasze relacje z najbliższymi, potwierdziły również wyniki eksperymentu Susan Pinker. Badacze przeprowadzający eksperyment skoncentrowali się na rozmowie, będącej plotką o bliźnich. I to właśnie plotka miała doprowadzić do skonsolidowania się grupy przez „wykluczenie elementów zewnętrznych i potencjalnych sprawców niestabilności”.
- Na podstawie bardzo wielu badań stwierdzono, że sama rozmowa, ale bezpośrednia, twarzą w twarz, z przyjaciółmi, znajomymi, poprawia nasze samopoczucie, daje sygnał do wytwarzania większych ilości endogennych opioidów, działających jako miejscowe środki przeciwbólowe, do zmniejszenia produkcji takich hormonów, jak adrenalina, noradrenalina czy kortykosteroidy. Dzięki temu poziom stresu się obniża - tłumaczy Dorota Chmielewska-Łuczak z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego. I przekonuje, że z takich obserwacji korzystają już największe korporacje.
Kontakty społeczne, często w formie zwykłych rozmów (takich, które dotyczą nawet błahych tematów, a więc tym samym kwalifikują się do „plotek”), obniżają stres wśród pracowników oraz integrują zespół.
- Wiedzą o tym choćby przedstawiciele Google: tak projektują swoje miejsca pracy, aby sprzyjały one nieformalnym spotkaniom i rozmowom - mówi psycholog z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Tak również projektowane są życzliwe mieszkańcom osiedla, żeby zwiększać możliwość interakcji bezpośrednich, osób ktore się znają.
Niby nikt nic nie wie, czeski film, ale wszyscy o „tym” mówią
Przekazywanie sobie „tajnych” informacji, tych tzw. top secret, oznacza po prostu, że mamy do siebie zaufanie. Chociaż sekretne informacje nie zawsze są sekretem. Czasem stają się tajemnicą poliszynela. Niby nikt nic nie wie, czeski film, a wszyscy i tak rozumieją, o co chodzi. Tak jak kłamstwo ma krótkie nogi, tak i prawda dość szybko wychodzi na jaw.
Ciekawostką jest zresztą sama geneza zwrotu „tajemnica poliszynela”. Określenie wzięło swój początek w języku włoskim lub francuskim. W teatrze lalek, w komedii ludowej, Poliszynel był postacią, która charakteryzowała się wyjątkową gadatliwością, to właśnie on rozsiewał plotki. Niby mówił szeptem, ale informacje bez problemu docierały do publiczności.
Lewandowscy, Kim Kardashian...
Plotki mogą również pełnić funkcję rozrywkową. To dlatego niektórzy tak chętnie wchodzą na portale plotkarskie. Chcą znać płeć dziecka Anny Lewandowskiej i wiedzieć, kim jest najnowszy chłopak Dody. Tylko po co, skoro to nie są osoby z naszego najbliższego grona?
- Chodzi głównie o to, by uczłowieczyć sobie celebrytów. Trochę zazdrościmy im bogatego życia, blasku fleszy. Sięgamy po te informacje, bo dzięki temu możemy odnieść wrażenie, że należymy do ich świata. Bo niby co nas powinno obchodzić, gdzie na wakacje pojechała Kim Kardashian? Ale rozmawiamy o niej przy obiedzie - zupełnie tak, jakby była naszą koleżanką - puentuje dr Agnieszka Mościcka-Teske. - I właśnie o to chodzi: plotka zbliża nas do ludzi. A nam chodzi przede wszystkim o relacje z nimi.
W końcu to wśród otaczających nas osób szukamy tych, którzy wyznają podobne wartości i którzy myślą podobnie jak my.
- To są nasi potencjalni przyjaciele, partnerzy, współpracownicy, wrogowie. Lubimy patrzeć na ludzi. Można tutaj mówić nawet o efekcie ogródków kawiarnianych - chodzi o to, że przyglądamy się ludziom, których mijamy. Lubimy dowiadywać się, co się u nich dzieje. I chęć zdobycia tej wiedzy dotyczy nie tylko członków rodzin czy sąsiadów, ale i bohaterów seriali - dodaje Dorota Chmielewska-Łuczak.
Niejednokrotnie dopiero w trakcie rozmowy na temat zachowań innych osób jesteśmy w stanie zweryfikować, gdzie jest „my”, a gdzie „oni” oraz to, z kim możemy grać do jednej bramki.
- Informacja o życiu innej osoby, jej zachowaniu, poglądach to także wymiana informacji między członkami grupy, czyli potwierdzanie własnych postaw, negocjowanie wspólnej postawy, z jednoczesnym potwierdzaniem przynależności, hierarchii, a także rodzaj eksperymentu: sprawdzenie, jak zareagowałaby grupa, gdybyśmy zachowali się w taki sposób jak osoba, o której się mówi. To jakby testowanie zasad, postaw grupy. Człowiek będący przedmiotem plotki integruje grupę na zasadzie wspólnego wroga. Oczywiście, bardzo często dzieje się to kosztem obmawianego, a co się usłyszy, tego nie da rady tak łatwo wyrzucić z głowy. Ale to już inna historia - podsumowuje Dorota Chmielewska-Łuczak.
Nasza niewinna pozornie plotka może stać się plotką zemstą i chyba warto wziąć pod uwagę, że oceny wydawane przez osoby z najbliższego otoczenia mogą mieć bardzo negatywny wpływ na osobę, która jest obiektem obmowy. Wielu ludzi wciąż ma bowiem tendencję do przejmowania się tym, co mówią inni. Z drugiej jednak strony, jeśli absurd goni absurd, to aż się prosi o komentarz. Od komentarza niewiele brakuje do wymiany zdań. A co potem? Pozostaje dylemat: plotkować bez skrupułów? Nie warto. Nie plotkować wcale? Niemożliwe...