Pierwszy taki mecz Asseco Resovii!
Siatkarze Asseco Resovii w meczu 25. kolejki pokonali na wyjeździe Indykpol AZS Olsztyn 3:2. - Od trzeciego seta wszystko u nas wróciło do normy i odnieśliśmy bardzo cenne zwycięstwo - mówi Mateusz Masłowski, libero rzeszowskiej drużyny.
Było gorąco. Przegrywaliście już 0:2. Potrafiliście jednak odwrócić losy tego ważnego meczu i zdobyć 2 cenne punkty?
Rzeczywiście, mecz był bardzo ciężki i bardzo ważny zarazem. Było to jedno z tych spotkań, które decydować będą o składzie pierwszej czwórki w fazie play-off. Cieszymy się, że wygraliśmy ten pojedynek i udało nam się odskoczyć wprawdzie na niewielki dystans, ale jednak. To pierwszy mecz w tym sezonie, który wyciągnęliśmy ze stanu 0:2 na 3:2. To dodatkowy plus dla nas. Takie zwycięstwo w meczu, w którym wracamy z dalekiej podróży, dodatkowo kształtuje nasz charakter. To także dodatkowe doświadczenie, wiemy jak się zachować w takich sytuacjach. Olsztyn to bardzo ciężki teren, akademicy grają bardzo dobrze, a u siebie w hali na fali.
Po dwóch niefortunnych setach zeszliście do szatni i co? Mobilizacja, że ten mecz musimy wygrać 3:2?...
Kiedy zeszliśmy do szatni po dwóch setach, to każdy czuł, że można ten mecz wygrać, bo - nie ma co się oszukiwać - pierwszego seta, który był bez historii, przespaliśmy. W drugim secie zaczęliśmy już grać w miarę normalną swoją siatkówkę, ale Olsztyn nadal grał bardzo dobrze i nie udało nam się zwyciężyć w tej partii. Od trzeciego seta wszystko wróciło do normy, graliśmy spokojnie, po swojemu. Na dodatek wejście Dawida Dryi nas wspomogło, bo tak naprawdę, był on takim cichym bohaterem, czarnym koniem, bo wszedł i swoją grą, swoją postawą na boisku odwrócił losy spotkania.
Fajną zmianę dał też Marko Ivović.
Tak, Marek też bardzo pomógł i w przyjęciu i w ataku. To jest właśnie plus tego naszego szerokiego składu, że jeżeli ktoś ma gorszy dzień, to może wejść każdy i go zastąpić, i dodać coś od siebie dla drużyny.
Teraz, w najbliższych spotkaniach, powinno być łatwiej, bo rywale nie są aż tak wymagający. W środę zmierzycie się z AZS-em Częstochowa, a to nie ten sam stopień trudności, co AZS Olsztyn?...
Rzeczywiście, tak się ułożył terminarz, że mamy kilka meczów teoretycznie łatwiejszych, ale tak naprawdę, są to trudniejsze spotkania niż mocniejszymi drużynami, bo przez jedną -dwie pomyłki - można dużo stracić. Trzeba być cały czas skoncentrowanym. A w takich meczach szkoda byłoby stracić punkty, nie wypada nawet, dlatego będziemy dużo bardziej skoncentrowani niż we wcześniejszych pojedynkach, bo postaramy się zgarnąć całą pulę.
Były jakieś wewnętrzne komentarze po losowaniu Ligi Mistrzów?
Prawdę mówiąc specjalnie nie zaprzątaliśmy sobie tym głowy, bo koncentrowaliśmy się na meczu z Olsztynem. Wiadomo, były tam jakieś komentarze, wiadomo, trafiliśmy na bardzo ciężkiego przeciwnika, jak zresztą każdy polski zespół, ale to Liga Mistrzów, nie ma słabych zespołów. Na razie najważniejsza jest liga, bo przed Modeną mamy do zagrania jeszcze parę meczów i na razie się na tym skupiamy.