Pierwsza rozpłakała się matka, potem dzieci, a na koniec zapłakał i ojciec...
Niebieskie od kwitnącego lnu pola, niezapomniany smak ciasta drożdżowego naczynku i żurku keselyca - tak Łemkini Anna Wiśniewska wspomina rodziną wieś Banica, z której została przymusowo wysiedlona w czerwcu 1947 r.
Z Anną Wiśniewską umawiam się Folwarku Pszczew. Jego zabytkowe wnętrza to idealne miejsce na rozmowę o losach rodziny pozbawionej przez historię ojcowizny i wygnanej w obce, nieznane im strony, które w oficjalnej propagandzie nazywano wówczas Ziemiami Odzyskanymi. Dla przesiedleńców oraz dobrowolnych i przymusowych osadników były jednak Ziemiami Wyzyskanymi - dawnymi terenami niemieckimi, zdemolowanymi i rozkradzionymi wpierw przez Rosjan, a potem przez polskich szabrowników.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień