Pielęgniarki dalej walczą o świadczenia
Pracownicy grozili głodówką. Będzie? O sytuacji w krośnieńskim szpitalu rozmawiamy z Iwoną Jakubowską, pielęgniarką ze związków zawodowych.
Od ponad trzech lat nie wypłacono wam świadczeń socjalnych. Były dwa protesty. Czy będzie kolejny?
Trudno powiedzieć. Na początku roku mieliśmy się spotkać z prezesem naszego szpitala, jednak przez trzy tygodnie nie doszło do takiego spotkania. Ostatnio dowiedziałam się jednak, że w nadchodzącym tygodniu pan Ogrodo-wicz ma złożyć nam konkretną propozycję. Ponadto do starostwa ma przyjechać szef Grupy Nowy Szpital ze Szczecina, który podejmuje wszystkie decyzje. Szczegółów oferty jednak nie znam.
Miarka przebrała się już wcześniej. Pracownicy z panią na czele podjęli zdecydowane kroki...
Tak. Założyliśmy sprawę w prokuraturze w związku z niewypłacalnością naszego pracodawcy. Chcemy wiedzieć, co się dzieje z naszymi pieniędzmi. Dlaczego spółka tak długo zalega z wypłatą świadczeń?
Czy były już przesłuchania?
Owszem. Policjanci rozmawiali ze mną i z prezesem. Jednak zakładam, że zanim sprawa trafi do sądu, to minie jeszcze sporo czasu.
Może uda się wypracować jakieś porozumienie?
Czekamy na jakieś kroki ze strony pracodawcy już od dawna. Chociaż o częściowe oddanie pieniędzy. Do tej pory nic się takiego nie zdarzyło. Bardzo dużo zależy od rozmowy z prezesem naszej placówki oraz szefem spółki, do której ma dojść w przyszłym tygodniu.
A jak nie uda się dogadać? Na poprzednim proteście zapowiadaliście głodówkę?
Oczywiście nie będziemy bezczynnie czekać. Jednak decyzja w sprawie formy kolejnego protestu nie została jeszcze podjęta. Będziemy musieli się nad tym poważnie zastanowić. Rozmawialiśmy z kilkoma osobami, również z posłem Jackiem Kurzępą, który przyznał, że szkoda naszego zdrowia na takie protesty.
Jest więc jakaś alternatywa? Inna forma nacisku?
Tak. Zastanawiamy się nad tym, czy nie zebrać wszystkich pracowników i dać na ręce prezesa zbiorowe wypowiedzenie z pracy. Bez nas szpital nie będzie mógł funkcjonować. Zresztą widać też, że nowych, chętnych do pracy ludzi w tym miejscu nie ma. Przykładem jest ostatnie zamknięcie na prawie trzy tygodnie oddziału wewnętrznego. Tak więc jeśli złożymy wypowiedzenie, to nie będzie żadnych pracowników w szpitalu. Musimy jednak usiąść spokojnie i porozmawiać. Poczekajmy na propozycję spółki, ale w cuda nie wierzę. Więc najpewniej później zastanowimy się nad formą protestu. Jeśli będzie taka potrzeba...