Petru: Żeby wydać, trzeba najpierw zarobić
Ryszard Petru, lider Nowoczesnej, w sobotę spotkał się z mieszkańcami miasta. Wątków lokalnych było niewiele. Mówił głównie o gospodarce.
To nie była pierwsza wizyta lidera Nowoczesnej w Nowej Soli. Ryszard Petru zapewne zna miasto nieco lepiej niż inne, ze względu na prezydenta Wadi¬ma Tyszkiewicza, który był jednym z tych, którzy Nowoczesną, jeszcze jako stowarzyszenie, tworzyli.
Wizyta Petru miała też zadać kłam twierdzeniu Beaty Szydło, która w lipcu ubiegłego roku mówiła o Polsce w ruinie, stojąc na tle ruin nowosolskiej fabryki nici. - Nowa Sól jest miastem charakterystycznym. Tu w roku 2002, było 42-proc. bezrobocie. Podnieśliśmy się z kolan. To nieprawda, że Polska jest w ruinie. Ale nie możemy psuć tego, co zostało zrobione. I po to powstała Nowoczesna, by być alternatywą dla tego, co dzieje się w Polsce - mówił Tyszkiewicz. A szef Nowoczesnej przytakiwał: - Jestem pod wrażeniem tego, co wydarzyło się tu w ciągu ostatnich lat.
Sala w Nadodrzańskim Dworze, gdzie zorganizowano spotkanie dla mieszkańców, wypełniła się do ostatniego wolnego miejsca. Posłuchać tego, co ma do powiedzenia lider Nowoczesnej przyszło ponad 150 osób, jednak powiedzieć o audytorium, że byli to sami nowosolanie, byłoby sporym przekłamaniem. Gdy przyszło do zadawania pytań, okazało się, że na sali są osoby z Zielonej Góry, Kożuchowa, Żar czy nawet Gorzowa. A po co na spotkanie przyszli mieszkańcy Nowej Soli? - W poprzednich wyborach nie głosowałem na Nowoczesną. Teraz chcę usłyszeć program i wyciągnąć z tego wnioski - mówił Zygmunt Wołoszczyk. - Może Nowoczesna to normalność? Dwa lata temu głosowałem na PSL, sam jestem z PSL. Ale nigdy nikogo nie przekreślam. No, z wyjątkiem jednego ugrupowania. Chodzi oczywiście o partię rządzącą, to żadna tajemnica - komentował z kolei Lech Bekulard.
Nie da się ukryć, że sporo osób zainteresowało się Nowoczesną właśnie przez zaangażowanie W. Tyszkiewicza. - Mam zaufanie do jego decyzji - mówiła Teresa Wilk, która przyznaje, że jest klasycznym przypadkiem wyborcy, który zawiódł się na PO.
Wystąpienie Petru miało na celu głównie przedstawienie programu Nowoczesnej. Ale były też luźniejsze tematy. - Z czego Niemcy są dumni? Z historii? Trochę słabo - pytał. - Z Borussi Dortmund! - dowcipkował ktoś z sali, co na moment skierowało rozmowę na temat porażki Legii w Lidze Mistrzów. Ale w pytaniu chodziło oczywiście o gospodarkę. - Żeby wydać, trzeba najpierw zarobić - przekonywał polityk, nie ukrywając też, że program Nowoczesnej ma kilka kontrowersyjnych zapisów, jak np. podwyższenie wieku emerytalnego.
Było też trochę o współpracy z resztą opozycji. - Możemy współpracować z PO, by Polska była postrzegana w UE jako normalny partner. Bo na co dzień jesteśmy konkurencją. Ale konkurencja może być zdrowa i niezdrowa - wyjaśniał. Z kolei o PiS mówił tak: - Nie spodziewaliśmy się, że ktoś będzie łamał konstytucję.
Wątków lokalnych było mało. - Jak jest powódź i wszyscy razem kładą worki z piaskiem jak w 1997, to jest lokalny patriotyzm. A nie dać komuś w gębę w tramwaju, bo mówi po niemiecku - mówił Petru.
Pytania, jakie padały z sali były różne. Od kwestii poparcia KOD, poprzez podwyżki emerytur po sposób na przyciągnięcie młodzieży do urn wyborczych. - Co będzie jak PiS zabierze nam samorządy? - padło z końca sali już pod koniec spotkania. Na to pytanie odpowiedział już prezydent Tysz¬kiewicz. - Ja takiego scenariusza nie biorę nawet pod uwagę - odparł. - Największym sukcesem Polski po 1989 są samorządy. Nie możemy pozwolić, by zostały zabrane Polakom - skwitował.