Pełna humoru i ciepła, taka sama jest w życiu, jak i na małym ekranie

Czytaj dalej
Fot. Sylvia Dąbrowa
Paweł Gzyl

Pełna humoru i ciepła, taka sama jest w życiu, jak i na małym ekranie

Paweł Gzyl

Przedstawienie „Legalna blondynka” w krakowskim Teatrze Variete z jej udziałem zdobyło Złotą Maskę za najlepszy spektakl minionego roku. To potwierdza, że Barbara Kurdej-Szatan jest jedną z najbardziej lubianych polskich aktorek.

Blondynka skarży się koleżance: „Wyobraź sobie, moja siostra urodziła dziecko i nie napisała mi, czy dziewczynkę czy chłopca. Teraz nie wiem, czy jestem ciocią czy wujkiem” - opowiada Basia dowcip. I już to świadczy, że potrafi się śmiać ze swego publicznego wizerunku typowej blondynki. Kiedy się z nią rozmawia, uśmiech niemal nie schodzi z jej twarzy. Łatwo ją też rozbawić.

- Wystarczy, że ktoś się zaczyna śmiać, to już po mnie, zwłaszcza w poważnych scenach. Czasem też zapomnę tekstu, co również generuje różne zabawne sytuacje. Widownia na szczęście najczęściej przymyka na nie oko albo ich nie zauważa. I oczywiście zdarza się to bardzo sporadycznie - opowiada z rozbrajającą szczerością w Onecie.

Obecnie co chwilę możemy ją oglądać na małym ekranie. To dzięki niej miliony widzów gromadzą się przed telewizorami, aby oglądać „Kocham Cię, Polsko”, a jedna z telefonii komórkowych, która zaangażowała ją do swej reklamy, nadal notuje wzrost zysków ze sprzedaży. Polacy pokochali bowiem Basię - i nie ma na to rady.

Pierwsza Komunia

Jej mama jest dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury w Opolu, więc w naturalny sposób córka od dziecka oswajała się ze sceną. Mało tego - kiedy przychodził czas festiwalu polskiej piosenki, dziewczynka nie wychodziła z prób odbywających się w amfiteatrze. Nic więc dziwnego, że od zawsze chciała występować. Jako dziecko - najważniejszy występ zaliczyła podczas... Pierwszej Komunii.

Basia Kurdej-Szatan ma aparycję sympatycznej dziewczyny z sąsiedztwa. Swoją komunię wspomina z sentymentem. - Dostałam rower, pierwszego swojego żółto-czerwonego
Polska Press Grupa Basia Kurdej-Szatan

- To był piękny dzień, pełen emocji... Musiały być intensywne, bo pamiętam go do dziś. Pogoda nam sprzyjała. Przyjechali goście, w tym mój chrzestny, którego bardzo dawno nie widziałam, więc przeżycie było ogromne. Wszystkie dzieci , pięknie ubrane, weszły do kościoła parafialnego w Opolu, gdzie się wychowywałam. Stamtąd mam nagrania na kasecie wideo, bo tato zadbał o to, by wszystko uwiecznić. Dobrze czasem je pooglądać i wrócić wspomnieniami do tamtych lat, kiedy żyli jeszcze moi dziadkowie, za którymi bardzo tęsknię. Pamiętam jeszcze, że na komunię dostałam pierwszego swojego żółto-czerwonego BMX-a. Jeździłam później na tym rowerze cała szczęśliwa wokół bloku - wspomina z przejęciem aktorka.

Zainteresowanie aktorstwem przyszło nieco później, bo dopiero w liceum. Basia chciała jednak łączyć śpiewanie z graniem w filmach i teatrze, dlatego po maturze złożyła papiery na wydział wokalno-aktorski w krakowskiej PWST.

Wszystko przez reklamę

Po skończeniu szkoły Basia nie znalazła jednak miejsca w żadnym z krakowskich teatrów. Dlatego postawiła na śpiewanie. Dołączyła do chóru gospel Soul City - i kilka tygodni później pokazała się z nim w „X Factorze”. Poszło im całkiem dobrze: doszli do finału i po programie posypały się zaproszenia na koncerty. Dzięki temu Basia poznała polski show-biznes od podszewki.

W międzyczasie młoda aktorka próbowała zaczepić się w telewizji. Grywała jakieś małe epizody w serialach i nie szło jej najlepiej - ale pewnego razu pojawiła się na castingu do reklamy jednej z sieci komórkowych.

Dostała rolę i kiedy Polacy ujrzeli ją w telewizji, zaczęło się szaleństwo.

- Prawdę mówiąc, bardzo mnie to zaskoczyło. Człowiek może chodzić na castingi, występować w serialach, grać w sztukach teatralnych czy nawet koncertować, a potem okazuje się, że i tak najbardziej znany jest z tego, iż się pojawia w kilkunastosekundowych spotach. Absolutnie nie zamierzam jednak z tego powodu narzekać. Przeciwnie. Nigdy nie spotykałam się z tyloma wyrazami sympatii, nie widziałam tylu uśmiechów przypadkowych przechodniów - opowiada w Onecie.

Basia Kurdej-Szatan ma aparycję sympatycznej dziewczyny z sąsiedztwa. Swoją komunię wspomina z sentymentem. - Dostałam rower, pierwszego swojego żółto-czerwonego
Sylvia Dąbrowa Basia Kurdej-Szatan ma aparycję sympatycznej dziewczyny z sąsiedztwa. Swoją komunię wspomina z sentymentem. - Dostałam rower, pierwszego swojego żółto-czerwonego BMX-a - opowiada.

Reklama zadziałała jak magnes. Niebawem Basia wystąpiła w filmowej komedii „Dzień dobry, kocham cię” i trafiła na scenę krakowskiego Teatru Variete, grając główną rolę w popularnym musicalu „Legalna blondynka” na zmianę z Nataszą Urbańską.

- Kompletnie nie ma między nami rywalizacji. Jesteśmy zupełnie różne. Natasza, wiadomo, jest rewelacyjna tanecznie, dlatego wiedziałam, że muszę więcej pracować nad tańcem. Z kolei ja mam więcej aktorskiego doświadczenia. Dlatego pomagamy sobie nawzajem. Cóż - przyznam, jestem dosyć wyluzowana. Lubię ludzi, lubię swoją pracę, więc po prostu cieszę się, że pracuję w tym spektaklu - deklaruje w „Gazecie Krakowskiej”.

Aktorskie małżeństwo

Występy w „Legalnej blondynce” są dla Basi wyjątkowe, bo gra na scenie ze swoim mężem. Poznali się w Gliwicach, kiedy ona przyjechała z Opola, a on z Lubina na próby do przedstawienia „Hair” w tamtejszym Teatrze Muzycznym. Oboje dostali role, ale ostatecznie ona nie mogła wystąpić w spektaklu, bo kolidował on z terminami jej przedstawień w Poznaniu. Przetrwała za to przyjaźń z Rafałem Szatanem. Spotykali się początkowo w połowie drogi między swoimi miastami - we Wrocławiu.

- Miłość przychodzi, gdy się jej nie szuka. Ja byłam wtedy na takim etapie życia, że zajmowałam się sobą. Rozwijałam się, uczyłam, dbałam o siebie. Nie myślałam o facetach. Miałam etat w Poznaniu. I wtedy napisał do mnie Rafał. Ale tak poważnie. Wcześniej widywaliśmy się na luzie i chyba dlatego tak fajnie było między nami - mówi aktorka w „Gali”.

Pięć miesięcy od momentu poznania para oznajmiła swym rodzicom, że chce się pobrać. „Nie za wcześnie, dzieci?” - zapytały zgodnie obie strony. Basia i Rafał byli jednak tak przekonani o sile swego uczucia, że nic ich nie mogło powstrzymać.

Po ślubie zamieszkali razem, utrzymując się z występów. Ona śpiewała w Soul City, a on w grupie Rh+. W końcu na świat przyszła Hania.

Media nie chciały dać spokoju aktorskiej parze, próbując ją skłócić ze sobą

- Jak Rafał ma więcej zajęć, to ja zostaję z Hanią i na odwrót. Poza tym mamy nianie, które nam pomagają. Jak Rafał wyjeżdża na koncerty, to nie ma go w domu parę dni i wtedy ja przejmuję wszystkie obowiązki - twierdzi Basia.

- To jest fajne, bo możemy zawsze znaleźć czas na dom i dziecko. Jeżeli Basia ma dłuższy dzień zdjęciowy, to ja tak organizuję swój dzień, żeby opiekować się Hanią - dodaje Rafał.

Media, mając tak łakomy kąsek pod nosem, jak aktorskie małżeństwo, nie chciały tak szybko dać parze spokoju. Z czasem zaczęły się więc pojawiać sugestie, że Basia za mało czasu poświęca dziecku i koncentruje się na karierze, a Rafał odpuścił aktorstwo - i tylko on zajmuje się rodziną.

Mimo prób skłócenia małżeństwa, nic nie wskazuje na to, że cokolwiek się między nimi psuje.

- Wkurzyło mnie to wymyślane na różnych portalach, kompletnie wyssane z palca, historie dopisywane do zrobionych mi zdjęć czy pierdoły na temat mojego macierzyństwa. Jakim prawem ktoś pisze, że jestem szatan nie matka, skoro nie ma o tym pojęcia? Każdą wolną chwilę poświęcam córce, podobnie jak mój mąż, a gdy oboje pracujemy, korzystamy z pomocy fantastycznej niani - irytuje się aktorka w Onecie.

Basia Kurdej-Szatan ma aparycję sympatycznej dziewczyny z sąsiedztwa. Swoją komunię wspomina z sentymentem. - Dostałam rower, pierwszego swojego żółto-czerwonego
Sylvia Dąbrowa Basia Kurdej-Szatan z mężem Rafałem

Poświęcenie Basi przyniosło jednak wymierne rezultaty. Kilka miesięcy temu zaczęła się budowa domu aktorskiej pary w Warszawie. Jak przystało na prawdziwego mężczyznę, to Rafał dogląda prac. Niewykluczone, że rodzina już niebawem wprowadzi się do wymarzonego lokum. A wszystkie napięcia w związku Basia i Rafał rozładowują oczywiście... śmiechem.

- Czasami się zetniemy. Ale szybko wyrzucamy z siebie złość i jest OK - mówi Rafał w „Vivie”.

- Zazwyczaj zaczynamy się śmiać. Rafał staje naprzeciwko mnie i się patrzy. Nie mogę mu spojrzeć w oczy, bo wiem, że zacznę się śmiać. A często chcę mu pokazać, że nie będę od razu wybaczać - dodaje Basia.

ALFABET BARBARY KURDEJ-SZATAN

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.