Patriotyzm potrzebny na co dzień
Patriotyzm to słowo w ostatnim czasie powtarzane i używane niemal codziennie. Szczególnie przez różnej maści i ilości (zależy, kto liczy) grupy biegające ze sztandarami i wykrzykujące, kto jest większym patriotą, a kto nie ma prawa do tego tytułu.
Niby wiemy, że patriotyzm - w dużym skrócie - to umiłowanie, szacunek i oddanie własnej ojczyźnie. Pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury, języka, ale też poczucie więzi społecznych, wspólnoty ze współobywatelami. I co najistotniejsze - przedkładanie celów wspólnych nad osobiste. Ale co dzieje się z tą górnolotną definicją na co dzień?
„Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju” - bardzo zazdrościmy Amerykanom tego powiedzonka prezydenta Johna Kennedy’ego i słyszymy je w przeróżnych przemówieniach, bo jest to wyjątkowa ludzka i łatwa do przyswojenia definicja patriotyzmu. Polski niezależny Instytut Badawczy ARC Rynek i Opinia kilka miesięcy temu zapytał Polaków: Jakie zachowania świadczą, a jakie nie świadczą o patriotyzmie? I na pierwszych miejscach zachowań patriotycznych zagościły: uczestnictwo w wyborach, znajomość historii Polski, kultury i sztuki, a potem jeszcze świętowanie ważnych wydarzeń.
Ale już - według większości - nie świadczą o patriotyzmie: segregowanie śmieci, postawy proekologiczne (oszczędzanie wody, energii) czy przestrzeganie przepisów. Jak to się ma do kultowego zdania Kennedy’ego? Widać uwielbiamy symbole i przeżywanie wysokich uczuć, a codzienność i jakość naszego życia, które możemy, powinniśmy często budować sami, już nie są przez nas kojarzone z zachowaniami patriotycznymi. Bo nikt nas nie nauczył i nadal nie uczy, że patriotyzm to są często niewymuszone zachowania zwykłych ludzi w ich małych, ale najważniejszych ojczyznach. Takich (pokazujemy ich na str. 10), jak pan Waldemar Jesis z Gorzowa, który hołdując zasadzie „co za progiem, to też moje”, wyremontował budynek, w którym jest nie tylko jego firma, a dodatkowo upiększył całą okolicę, i to wszystko za własne pieniądze. Albo mieszkańcy budynku przy ul. Krótkiej, którzy wspólnie zadbali o wygląd swojego osiedla. Albo panowie Bartek i Krzysztof Jaz czy Andrzej Sibera, czy mieszkańcy Krzeszyc, którzy sami modernizują, odnawiają, upiększają to, co wokół, nie czekając, aż „kraj” zrobi to za nich. Taki patriotyzm chwalmy i stawiajmy na piedestale - bo prawdziwy i niekoniunkturalny. Przynajmniej moim zdaniem.