Parlament. Obrady Sejmu to dzisiaj prawdziwy hit sieci
Na rekordowej frekwencji wyborczej się nie skończyło. Teraz Polacy z uwagą śledzą poczynania tych, którzy ich głosami dostali się do parlamentu. Dobrze, świadomość polityków, że ktoś słucha tego, co i jak mówią z sejmowej mównicy, może choć trochę złagodzi obyczaje przy Wiejskiej
Tego chyba nie spodziewali się nawet najbardziej odważni medioznawcy, bo oto obrady Sejmu stały się prawdziwym hitem sieci: śledzą je w telewizji i na YouTubie miliony Polaków. Dzień po dniu padają kolejne rekordy oglądalności. Ludzie obserwują salę parlamentarną na telefonach komórkowych w drodze do pracy, podczas lunchów. Wieczorami, zamiast kibicować swoim ulubionym serialowym bohaterom, kibicują politykom przy Wiejskiej. Sejmowy kanał na YouTubie nigdy jeszcze nie miał tylu wyświetleń co w ciągu kilku ostatnich dni. Wtorkowe posiedzenie parlamentu oglądało w pewnym momencie ponad 65 tys. osób. Na żywo! Było samo południe, dzień powszechni, a na sali plenarnej nie trwały żadne ważne głosowania czy burzliwe dyskusje.
- Widzę kilka przyczyn. Popularność Szymona Hołowni jako marszałka jest tutaj istotna, bo wprowadza do Sejmu zarówno element show, jak i świeżości, którego do tej pory brakowało. Ponadto po ośmiu latach rządów jednej większości następuje obecnie twardy reset. Moment jest przełomowy, pojawia się dużo napięcia i emocji wokół polityki, stąd budzi tak rekordowe zainteresowanie - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Marcin Makowski, dziennikarz tygodnika „Wprost”.
Makowski dodaje: „Polityka jest też bardzo memogenna. Jarosław Kaczyński z dołu spoglądający na marszałka Hołownię, który mówi mu, że nie może teraz przemawiać. Utarczki słowne, erudycja i obycie przed kamerą samego Hołowni w konfrontacji z wystąpieniami np. Zbigniewa Ziobry. Kumulacja emocji i to w czasach realnych zmian, bo faktycznie ważą się teraz losy rządu, koalicji. Ludzie zauważyli również, że mogą oglądać Sejm za darmo i jest to czasami lepsze niż patostreamy”.
Medioznawca Adam Szynol z Uniwersytetu Wrocławskiego zwraca uwagę na frekwencję wyborczą. 15 października do urn poszło 74 proc. uprawnionych do głosowania. Padł frekwencyjny rekord.
- To efekt przeniesienia na YouTube’a zainteresowania samymi wyborami i odmłodzenia elektoratu wyborczego. We wcześniejszych wyborach frekwencja była sporo niższa głównie o tę młodszą grupę. Teraz młodzi poszli tłumnie głosować i to widać właśnie na YouTubie. Nie jest to platforma dla sędziwych odbiorców, tylko raczej dla tych wiekowo średnich i młodszych - wskazuje Szynol w rozmowie z portalem Wirtualnemedia. - Powiem szczerze, że sam oglądałem wtorkowe obrady na YouTubie. Chcę przekonać się, jak to wygląda, czy Sejm będzie rzeczywiście funkcjonował według nowych zasad, bardziej przypominał demokratyczny parlament. Ten młodszy elektorat w naturalny sposób chce przyjrzeć się, czy ich głos nie został zmarnowany - dodaje medioznawca.
Ale parlamentarny szał objął nie tylko YouTube, średnio 2,74 mln widzów oglądało poniedziałkowe (13 listopada) transmisje obrad Sejmu i Senatu X kadencji w czołowych stacjach newsowych. TVN24 w ujęciu całodniowym zanotował najwyższy udział w historii nadawania - wynika z raportu Wirtualnemedia.pl.
O tym, że Polacy żyją tym, co dzieje się przy Wiejskiej, świadczy także niebywały wysyp parlamentarnych memów. Są ich dosłownie setki!
Główni aktorzy
Szymon Hołownia w roli marszałka Sejmu na pewno dodaje izbie kolorytu. Opanowany, konkretny, kiedy trzeba stanowczy. Kilka jego ripost przejdzie zapewne do historii polskiego parlamentaryzmu, przypomnijmy przynajmniej niektóre z nich.
- Bardzo cenię państwa komentarze i uwagi, natomiast zwracam uwagę, że stają się odrobinę monotematyczne. Zachęcam do większej oryginalności i pracy intelektualnej. Obrazić też trzeba umieć - zwrócił się Szymon Hołownia do polityków PiS podczas pierwszego dnia posiedzenia Sejmu.
Te słowa stały się już zresztą viralem na TikToku, na którym pojawiło się ponad 900 filmów zawierających tę wypowiedź. Twórcy wykorzystują ją jako komentarz do przeróżnych hipotetycznych sytuacji.
Gdy Przemysław Czarnek zabierał głos na sali plenarnej, zwrócił się do Hołowni słowami: „Panie marszałku rotacyjny”.
- Przepraszam bardzo, ale w tym momencie, panie ministrze, narusza pan powagę tej izby i jej organów - odparł Hołownia. - Jeżeli są to pana standardy parlamentaryzmu, to muszę powiedzieć, że głęboko nad tym ubolewam. Pana definicja jednego zdania jest nieznana polskiej gramatyce - mówił dalej po wystąpieniu ministra Czarnka.
Było też o tym, że „z gabinetu marszałka z hukiem wyleci zamrażarka”, że „sala to nie oktagon w gali MMA”, a kotara w holu marszałkowskim? „Nie wpadłbym na to. Ta kotara to jakiś absurd kompletny”.
Kiedy na mównicy pojawił się dość niespodziewanie Marek Suski, Hołownia zapytał: - Panie pośle Suski, w jakim trybie znalazł się pan przed obliczem izby?
Z sali padło: „Z przyzwyczajenia”.
- Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka, wszystko jasne - wzruszył ramionami Hołownia.
Bez wątpienia i poseł Marek Suski, i minister Przemysław Czarnek to politycy, którzy, obok Hołowni, byli aktorami pierwszego planu podczas ostatnich obrad Sejmu. Podobnie zresztą jak minister Zbigniew Ziobro, którego wystąpienie zakończone gromkim śmiechem stało się tematem memów i komentarzy.
Prezydium Sejmu
Ale trochę konkretów. Marszałkiem Sejmu został wspomniany już wyżej Szymon Hołownia, jeden z liderów Trzeciej Drogi, pokonał Elżbietę Witek, kandydatkę Zjednoczonej Prawicy. Prawdziwe emocje wzbudził jednak wybór wicemarszałków Sejmu. Posłowie zdecydowali, że będzie ich sześciu, tak aby każda partia obecna w parlamencie miała w prezydium swojego przedstawiciela. Wicemarszałkami zostali: Monika Wielichowska (KO), Dorota Niedziela (KO), Włodzimierz Czarzasty (Nowa Lewica), Krzysztof Bosak (Konfederacja) oraz Piotr Zgorzelski (Trzecia Droga). Kandydatka PiS Elżbieta Witek nie uzyskała wymaganego poparcia. Posłowie Zjednoczonej Prawicy podnoszą, że to „łamanie dobrych sejmowych obyczajów”, ich koledzy z opozycji ripostują, że „tych dobrych obyczajów nie ma od ośmiu lat, od kiedy rządzi PiS”, a Elżbieta Witek przez okres swojego marszałkowania wielokrotnie łamała regulamin Sejmu, więc nie może teraz zasiadać w jego prezydium. Opozycja czeka na inną kandydaturę Zjednoczonej Prawicy, która, jak podkreślają politycy KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy, nie będzie budziła tylu kontrowersji.
- Miejsce w prezydium Sejmu będzie cierpliwie czekać na przedstawiciela lub przedstawicielkę PiS - powiedział we wtorek, 14 listopada, marszałek Hołownia. Zapewnił, że posłom należy przywrócić autonomię w decydowaniu, z kim chcą pracować i że odrzucenie kandydatury Elżbiety Witek nie było zemstą polityczną. Prawo i Sprawiedliwość, póki co, nie zamierza jednak zgłaszać innej kandydatury.
Krajowa Rada Sądownictwa
Sejm wybrał także swoich czterech przedstawicieli do Krajowej Rady Sądownictwa. Zostali nimi politycy opozycji, kandydaci Zjednoczonej Prawicy przepadli w głosowaniu. Kamila Gasiuk-Pihowicz, Robert Kropiwnicki (Koalicja Obywatelska), Tomasz Zimoch (Polska 2050, PSL), Anna Maria Żukowska (Lewica) - oni będą reprezentantami parlamentu w KRS.
- Wzywamy 15 nielegalnych członków do tego, aby ustąpili. Całą Krajową Radę Sądownictwa wzywamy do tego, aby zaprzestała swoich działań mających na celu przeprowadzanie konkursów na stanowiska sędziowskie - mówiła posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz przed pierwszym posiedzeniem KRS z nowymi przedstawicielami Sejmu, na które nie zostali wpuszczeni dziennikarze.
Już podczas pierwszego posiedzenia Krajowa Rada Sądownictwa nie uwzględniła wniosków nowych członków o przerwę w posiedzeniu lub jego odroczenie, a następnie wysłuchała sędziów kandydatów do Najwyższego Sądu Administracyjnego. W środę, czyli dzień później, było znacznie gorzej. Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz wezwała do siedziby KRS policję, poszło o słowa sędziego Macieja Nawackiego, które, jak mówiła, wywołały w niej strach. W trakcie posiedzenia sędzia Nawacki miał powiedzieć do Gasiuk-Pihowicz: „Odszczeka to pani, wcisnę to pani w gardło”.
- Nie wyobrażam sobie, żeby takie słowa padały podczas posiedzenia konstytucyjnego organu - mówiła potem posłanka.
Później na platformie X napisała: „Nawacki w trakcie przerwy neo-KRS skierował wobec mnie groźby. Mam na to świadków. Wezwałam policję. Oczyścimy wymiar sprawiedliwości z tego typu ludzi”.
Kiedy policja dotarła na miejsce, sędziego Nawackiego już jednak nie było.
„Internety nie płoną. Na zapowiedź podjęcia kroków prawnych wzywa na mnie policję (tak twierdzi). »Oczyścimy wymiar sprawiedliwości z tego typu zer«. To zapowiedź represji i oczywista groźba plus nagonka medialna” - napisał potem w serwisie X Nawacki. Gorąco? Wrze!
Trybunał Stanu
Po wybraniu prezydium i przedstawicieli parlamentu do Krajowej Rady Sądownictwa, Sejm wybrał dwóch wiceprzewodniczących oraz szesnastu członków Trybunału Stanu. Zgodnie z konstytucją przewodniczącym TS jest pierwszy prezes Sądu Najwyższego, a dwóch jego zastępców i szesnastu członków jest wybieranych przez Sejm spoza grona posłów i senatorów na czas kadencji Sejmu.
Przypomnijmy, Trybunał Stanu to organ władzy sądowniczej, który egzekwuje odpowiedzialność najwyższych organów i urzędników państwowych za naruszenie Konstytucji lub ustawy, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania.
W bloku głosowań posłowie wybrali dwóch zastępców przewodniczącego Trybunału Stanu - Jacka Dubois i Piotra Andrzejewskiego, a także szesnastu członków: Marka Czeszkiewicza, Jana Majchrowskiego, Adriana Salusa, Piotra Saka, Marcina Wawrzyniaka, Macieja Zaborowskiego, Sabinę Grabowską, Adama Koczyka, Marka Mikołajczyka, Przemysława Rosatiego, Piotra Zientarskiego, Marka Małeckiego, Józefa Zycha, Marcina Radwana-Röhrenschefa, Kamilę Ferenc i Macieja Miłosza.
Sędziego Trybunału Stanu wybiera Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Komisje sejmowe
Tu też szykowało się na burzliwą sejmową debatę. Zdaniem polityków PiS, według parytetu liczby posłów w Sejmie, partii powinno przysługiwać przewodnictwo w dwunastu komisjach sejmowych.
- Z prostej arytmetyki sejmowej wynikało, że Prawo i Sprawiedliwość z uwagi na to, że jest największym klubem poselskim w Sejmie - powtarzam: ma 194 posłów i na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowało ponad milion wyborców więcej niż np. na Koalicję Obywatelską - wynikałoby, że powinno mieć 12 przewodniczących, w tym w większości dużych komisji - mówił we wtorek rano, jeszcze przed posiedzeniem Sejmu, minister edukacji Przemysław Czarnek.
Innego zdania był Robert Kropiwnicki z Koalicji Obywatelskiej, który także we wtorek rano był gościem radia RMF FM. Kropiwnicki stwierdził, że tak jak Koalicja Obywatelska w poprzedniej kadencji, czyli największy klub będący w opozycji, PiS powinno mieć przewodniczących w pięciu lub sześciu komisjach.
- Myślę, że z tą dwunastką to panowie z PiS-u jednak mocno przesadzili. My, jako największy klub opozycyjny, mieliśmy chyba przewodniczenie w pięciu lub sześciu komisjach. Uważam, że to mniej więcej pewnie na takim podobnym poziomie będzie - zaznaczył.
Jako najważniejsze komisje polityk KO wymienił Komisję Finansów Publicznych i Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
- Jest szereg komisji kluczowych dla funkcjonowania państwa. Jedną z najważniejszych jest Komisja Finansów Publicznych. (…) także Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka jest jedną z ważniejszych - mówił.
Zgodnie z Regulaminem Sejmu, komisje sejmowe są organami powołanymi do rozpatrywania i przygotowywania spraw stanowiących przedmiot prac Sejmu, wyrażania opinii w sprawach przekazanych pod ich obrady przez Sejm, marszałka Sejmu lub prezydium Sejmu.
We wtorek odbyły się pierwsze posiedzenia komisji sejmowych, na których wybierano ich prezydia. Na niektórych nie dokonano wyboru przewodniczącego, na innych odrzucono kandydatury na wiceprzewodniczących lub z braku kandydatów wstrzymano się z ich wyborem. Posiedzenie jednej z ważniejszych sejmowych komisji - Polityki Społecznej i Rodziny, zostało odwołane.
Komisje śledcze
We wtorek, 21 listopada, w przerwie obrad Sejmu, z dziennikarzami spotkał się Donald Tusk desygnowany przez sejmową większość na premiera. Zapowiedział złożenie „pierwszych projektów uchwały o powołaniu komisji śledczych”.
- Zapowiadałem w czasie kampanii, że chcemy w czterech krokach naprawiać Polskę po rządach PiS-u. Pierwszym krokiem musi być rozliczenie, drugim zadośćuczynienie krzywd - stwierdził.
Mają powstać trzy komisje śledcze. Donald Tusk rozmawiał już w tej sprawie z marszałkiem Szymonem Hołownią. - Niewykluczone, że już w przyszły wtorek zostanie powołana komisja śledcza do tzw. wyborów kopertowych - zapowiedział lider opozycji. Do końca roku powstaną dwie kolejne komisje śledcze: dotyczące afery wizowej i Pegasusa.
Ustawy
W tej kwestii sporo się dzieje. Trwa swoisty wyścig na ustawy. I tak Donald Tusk zapowiedział, że Koalicja Obywatelska złoży w Sejmie projekty ustaw dotyczące legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży i pigułki „dzień po”. Posłowie KO złożyli też w parlamencie projekt nowelizacji ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Projekt zakłada wprowadzenie zasady, zgodnie z którą majątki odrębne małżonków przedstawicieli władz państwowych i samorządowych będą podlegać ujawnieniu w oświadczeniu majątkowym.
Konfederacja poinformowała, że już pierwszego dnia prac nowego Sejmu złożyła dwa projekty ustaw. To rozwiązania wprowadzające dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców i podnoszące kwotę wolną od podatku do 60 tys. zł. Partia ubiegła tym samym polityków Platformy Obywatelskiej, którzy zapowiadali podobny krok. Lewica złożyła w Sejmie dwa projekty ustaw dotyczące aborcji. Pierwszy z nich to projekt dekryminalizacji pomocnictwa w aborcji, a drugi - legalnej aborcji na żądanie do 12. tygodnia ciąży.
PiS złożyło projekt ustawy okołobudżetowej zakładający konieczność przedłużenia zerowego VAT-u na żywność. Ale tu spotkało się z szybką reakcją Szymona Hołowni. Marszałek podkreślił, że Prawo i Sprawiedliwość złożyło projekt ustawy okołobudżetowej, ale nie złożyło projektu budżetu.
- Analizy sejmowe wskazują jednoznacznie, że budżet złożony przez rząd pana Morawieckiego we wrześniu uległ „dyskontynuacji”. Co oznacza, że zaraz po tym, jak został ukonstytuowany nowy Sejm, ten budżet powinien zostać złożony raz jeszcze. Chcą przedłużyć zerowy VAT na żywność ustawą, kiedy mogą zrobić to rozporządzeniem - tłumaczył we wtorek Szymon Hołownia.
Podczas pierwszych obrad Sejmu odbyło się też pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o refundacji procedury in vitro z budżetu państwa.
Podsumowanie
W Sejmie dzieje się dużo, atmosfera jest gorąca, a to dopiero jego pierwsze posiedzenie. Może dlatego, że gdzieś obok premier Mateusz Morawiecki tworzy rząd, bo taką misję powierzył mu prezydent Andrzej Duda. Polacy z uwagą się temu przyglądają. I dobrze, że śledzą pracę tych, na których oddali swój wyborczy głos. Świadomość polityków, że ktoś słucha tego, co i jak mówią z sejmowej mównicy, jak zachowują się w parlamencie, może choć trochę złagodzi sejmowe obyczaje.