Park drogowskazów w Witnicy popada w ruinę, bo władza nie ma do niego serca?
Park drogowskazów - pomysł witnickiego regionalisty Zbigniew Czarnucha - ma już 20 lat i 65 oryginalnych eksponatów. Jest wpisany do przewodników turystycznych jako nietypowa atrakcja. - Ale nowy burmistrz nie dba o to, a metalowe sprzęty niszczeją. Po parku są też porozrzucane butelki, leży sterta liści - mówi pani Natalia. Z żalem, bo przecież park „to była perełka”.
Faktycznie, gołym okiem widać, że większość instalacji z parku wymaga renowacji, a teren uporządkowania. - Butelki, papierosy, śmieci w rzeczce. Strasznie to wygląda. Park rozjeżdżają motocykliści, a w nocy zbiera się tu szemrane towarzystwo - mówi pan Krzysztof.
- To druga atrakcja Witnicy obok browaru. Stworzyliśmy to własnym sumptem. Przy parku pracowali bezrobotni i osoby z Centrum Integracji Społecznej - mówi były burmistrz Andrzej Zabłocki.
Kiedyś w mediach głośno było o prowokacji, która wykazała, że w Radomiu wystarczy pół godziny by zatruć sieć wodociągową.
Zapytany, ile kosztuje roczne utrzymanie parku, odpowiada: - To z pewnością nie jest kwestia pieniędzy, ale chyba braku serca do tego miejsca. Ocenia, że na utrzymanie parku wystarczy nawet 1 tys. zł. miesięcznie. Zresztą Społeczny Komitet Upiększania Miasta i Gminy Witnica, do którego należy Zabłocki, próbuje ratować atrakcję. - Posprzątaliśmy park i odmalowaliśmy kilka elementów - dodaje Zabłocki.
Artur Rosiak z urzędu miasta i gminy odpowiada, że mówienie o parku jako o miejsca reprezentacyjny... nie jest trafione. - Park jest na uboczu i nie jest oblegany przez mieszkańców - twierdzi. Informuje też, że naprawy sprzętu są przeprowadzane na bieżąco. - Teraz jedna z maszyn jest w warsztacie - mówi. Z kolei bałaganem jak najszybciej zajmą się pracownicy gminni. - Park traktowany jest równorzędnie z innymi atrakcjami. Nie zapomnieliśmy o tym ciekawym miejscu - mówi Rosiak.