Pan Grey zrobił rewolucję w sypialniach Polek
Jeżeli słyszysz: Nie dziś, kochanie. Boli mnie głowa - to prawdziwy przekaz jest zwykle inny: No nie z tobą, kotku. Co innego, gdyby w progu sypialni stanął pan Grey.
Polki mają obsesję na punkcie samców alfa. Nie chcą udawać orgazmów, byle podbudować ego partnera. Chcą uprawiać seks dający prawdziwe orgazmy. Jeśli go nie dostają w sypialni, wolą powieści erotyczne albo szukają partnerów do seksu na randkowych portalach.
- Można powiedzieć, że Polki przechodzą bardzo rewolucyjny okres, co związane jest z wieloma kwestiami, także z ruchem #metoo, ale też prawem do seksu jako przyjemności. Są świadome swoich potrzeb. Nie bez powodu mówi się dziś także o kryzysie męskości - ocenia dr Jolanta Klimczak, socjolożka z Uniwersytetu Śląskiego.
Wymienia dwa milowe kroki, które spowodowały kolejną odsłonę rewolucji seksualnej. To z pewnością książka amerykańskiej pisarki Ericki Jong „Strach przed lataniem”, którą Henry Miller nazwał „żeńskim odpowiednikiem Zwrotnika Raka”. Warto dodać, że ten manifest seksualności, radości z seksu został wydany w 1973 roku. Drugą pozycją są „Monologi waginy” Eve Ensler - pozycja, która, jak mówi autorka, wzięła się ze zmartwienia o własną pochwę. Szukając dla niej synonimów, znalazła kilkadziesiąt: puderniczka, rufa, piczka, pichna, pitula, pipiątko, pociurynka, kosmaczka, hamerajda, szamszur-ka, gżegżółka, cipencja, małpiatka, firletka, cynogier, małż, pani Gi, wagina, pisia, siuśka, grzechotka, mona, muszelka, szantażystka, wsadźba, trufla, szczeżuja, wspólniczka, tamale, tottita, mimi w Miami, pierożek w Filadelfii i szmenda w Broksie.
- Wymieniam te książki, bo rewolucja seksualna to też rewolucja językowa. Inaczej zaczęłyśmy nie tylko myśleć, ale i mówić o seksie - dodaje dr Klimczak.
Jak pan Grey trafił pod strzechy
Przełomem dostępnym milionom, bo książka trafiła pod strzechy, stało się „50 twarzy Greya”. Generalnie literatura „gorszego sortu”, ale czytali ją wszyscy. Kiedy autor E.L. James, a właściwie Erika Lena Mitchell napisała swoją trylogię, zbliżała się do pięćdziesiątki. Ta sadomasochistyczna opowieść z elementami bajki o współczesnym Kopciuszku najpierw rozchodziła się drogą pantoflową w pdf. Była jak zakazany owoc. Potem rzucili się na nią wydawcy, pisarka zarobiła miliony i wyznała, że pisała o swoich fantazjach.
- Byłam ciekawa, co z tej lektury wyniknie, czy na pierwszy ogień pójdą tajemnice pokoju zabaw z kolekcją pejczów ? Poddanie się seksualnej niewoli tak politycznie niepoprawne w dobie feminizmu? Nic z tego. Pytane przeze mnie czytelniczki mówiły mi, że po przeczytaniu miały po prostu większą ochotę na seks - uśmiecha się socjolożka.
Pan Grey zagościł w sypialniach Polek, które powiedziały: koniec z hipokryzją! Liczy się wygląd, liczy się rozmiar i liczy się dobra technika. Nie ma co się oszukiwać, Polki oczekują fantastycznych przeżyć, a potem chcą pójść ze „złotą kartą” partnera na zakupy. Bo niby czemu nie? Skoro daje i jeszcze prosi, żeby sobie kupić coś seksownego?
Literatura ujawnia marzenia kobiet o partnerze idealnym, dlatego może by po lekturę sięgnęli panowie? Byle potem nie wpadli w kompleksy. Grey był pierwszy, ale tuż za nim pojawiło się całe stado samców alfa, niemiłosiernie bogatych, przystojnych, wpływowych, którzy stali się bohaterami książek i kobiecych snów. Są wysocy, są jedną wielką górą mięśni, dżinsy zwykle wiszą im na biodrach. No i oni się nie kochają „oni się pieprzą” i to najwyraźniej odpowiada ich partnerkom. Oni nie mówią, tylko „warczą”, wprawdzie żądają, rozkazują, ale dają w zamian takie superorgazmy i poczucie bezpieczeństwa, że kobiety odwdzięczają się podobną dawką seksualnej adrenaliny. Korzyści są zatem wzajemne.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień