Pacjenci krążą po aptekach w poszukiwaniu leków
Coraz więcej chorych ma problemy z realizacją recept. Czasem trzeba poczekać i przyjść ponownie. Lubelskie apteki najczęściej zgłaszają braki leków przeciwzakrzepowych i niektórych insulin.
Z najnowszych badań portalu GdziePoLek.pl i Fundacji My Pacjenci wynika, że ponad połowa pacjentów doświadczyła sytuacji, w której ich lek nie był dostępny w aptece. W związku z tym chorzy byli zmuszeni odwiedzać aptekę ponownie lub szukać preparatu w innych miejscach. W Lublinie jest podobnie.
Sprawdziliśmy, jakie braki najczęściej zgłaszają apteki w woj. lubelskim. W pierwszej dziesiątce lekarstw znalazł się np. Actrapid Penfill, czyli insulina ludzka.
- To jedna ze starszych insulin, bardzo rzadko się ją jeszcze stosuje. Jednak niektórzy pacjenci są od lat na niej „ustawieni”. Nowi diabetycy na pewno stosują już inne insuliny, które są znacznie wygodniejsze i bardziej skuteczne - wyjaśnia prof. Grzegorz Dzida z Kliniki Chorób Wewnętrznych w SPSK1.
Chorzy miewają także problemy z kupieniem Clexane, leku przeciwzakrzepowego.
- Nikt nie zgłaszał, aby był taki problem - dziwi się dr hab. n. med. Andrzej Wolski, lubelski konsultant ds. angiologii. - Lekarz może przepisać wtedy inny lek z tej samej grupy, bo znajdują się w niej cztery produkty.
Zaznaczmy, że na liście leków, których często brakuje w aptekach na Lubelszczyźnie, są także: Madopar - stosowany w chorobie Parkinsona, Fostex - rozszerzający oskrzela, Fragmin potrzebny w leczeniu ostrej zakrzepicy żył głębokich, a także Berodual - w leczeniu chorób obturacyjnych dróg oddechowych.
- Zgłaszany brak dostępności do leków w województwie lubelskim stanowi około 1 proc. Raz w tygodniu przesyłamy wykazy braku leków do Głównego Inspektora Farmaceutycznego - wyjaśnia dr n. farm. Izabela Mahorowska-Kiciak, lubelski inspektor farmaceutyczny.
Kierownik „Curate - Apteka na Zana” zaznacza, że niektórzy producenci ograniczają limity sprzedaży swoich leków i to z tego powodu trudno je kupić w aptece.
W takich sytuacjach piszemy np. zlecenia do hurtowni farmaceutycznych lub obdzwaniamy inne apteki. Najgorsze jest jednak to, że producenci nie podają przyczyn braku dostępności leku oraz kiedy ewentualnie możemy się go spodziewać
- wyjaśnia Iwona Luterek, kierownik apteki.
Natomiast prezes Lubelskiej Izby Aptekarskiej zwraca uwagę, że obecnie część aptek sieciowych jest powiązana z hurtowniami.
- Te hurtownie w pierwszej kolejności zaopatrują „własne” apteki, blokując przy tym zamówienia aptekom indywidualnym. Dodatkowym problemem jest tzw. system dystrybucji bezpośredniej, który polega na zaopatrzeniu aptek przez hurtownie producenckie - wyjaśnia Tomasz Barszcz, prezes Lubelskiej Izby Aptekarskiej i dodaje, że w efekcie pacjenci mają ograniczony dostęp do leków. - Taka sytuacja zmusza ich do tego, by udali się po leki do apteki zlokalizowanej najczęściej w dużym mieście. Dla chorych to duży kłopot, gdyż muszą znaleźć czas, a także dodatkowe środki na dojazd - zwraca uwagę Barszcz.
- W Polsce kwitnie turystyka apteczna. Pacjenci krążą między aptekami w poszukiwaniu leków, zwłaszcza tych trudno dostępnych, które z Polski wyjeżdżają - tłumaczy Ewa Borek, prezes fundacji „My Pacjenci”.