Ostry cień mgły czyli rap i polityka. "Czelendż", który bije rekordy popularności
Co łączy artystę Kazika z prezydentem Dudą, rzecznikiem Bodnarem i prawnikiem Matczakiem? To, że teraz cała czwórka „robi” w muzyce. A to jeszcze nie koniec muzycznych osobistości i osobliwości z gabinetu różnych cieni, które chcą nam zaśpiewać, a właściwie zarapować...
Świat stanął na głowie, chociaż raper Peja (o czym niżej) nazwał to w swoim wpisie dosadniej. Jeszcze niedawno wielu artystów przekonywało, że polityka nie jest warta piosenki. Robili to także raperzy. Ale ostatnio, głównie za ich sprawą, polityczne, muzyczne kawałki pojawiają się jak grzyby po deszczu.
Internet ma swój nowy hit, który bije rekordy popularności. Tylko przez pierwszą godzinę od pojawienia się tego utworu w sieci, obejrzało go i wysłuchało ponad milion osób. Tym liderem jest prezydent Andrzej Duda, zwany teraz pierwszym raperem RP, który wykonał utwór o... ostrym cieniu mgły.
Prezydent robił już wiele dziwnych rzeczy. Ale jak to się stało, że wszedł w rap? Otóż przyłączył się ochoczo do muzycznego łańcuszka, w którym gwiazdy hip-hopu nominują kogoś do wykonania krótkiej rymowanki na dowolny temat. Zabawa ma szlachetną podkładkę. Tym muzycznym wyzwaniom towarzyszy też apel o wpłaty na służbę zdrowia, aby mogła skuteczniej walczyć z wirusem. Prezydent Duda przyjął nominację od rapera Zeusa. Wiadomo, Zeusowi się nie odmawia. I prezydent, niestety, nie odmówił. Wykonał swoją nawijkę m.in. z takimi wersami: „Nie pytają cię o imię, walczą z cieniem ostrej mgły. Mocne ręce ratowników, wszyscy razem - chwała im”.
Ta odmiana rapu patetycznego wywołała spory szum medialny. Nie wszystkim się spodobała. Zwłaszcza sami artyści skomentowali to w ostry sposób. Najdosadniej m.in. Peja, który napisał: „Jakie życie, taki rap. Nie zgadzam się. Kabaret to był Dudek, a nie Duda. Świat stanął na ch... i tańczy sobie breka. Beka...”.
Inni artyści też recenzują muzyczny talent prezydenta. Np. Kasia Nosowska w jednym wpisie informuje krótko pod adresem głowy państwa: „przegiąłeś”. A w filmiku, który umieściła na Instagramie, zażartowała sobie z utworu Andrzeja Dudy. Widzimy na nim, jak ktoś próbuje z trudem ukroić kromkę chleba. A w tle słychać radę Nosowskiej: - Spróbuj ukroić ostrym cieniem mgły.
Raper Tede przestrzega z kolei: - To zaszło za daleko moje mordy. I dalej pisze o tzw. wykonie prezydenta, używając słów, które nadają się tylko do wypikowania. Na koniec informuje, że ten „czelendż” mogą zamknąć teraz tylko Jarosław Kaczyński i Tadeusz Rydzyk.
Na razie w kolejce do rapowania stoi premier Mateusz Morawiecki, nominowany przez samego prezydenta.
Zeus, który wywołał niejako ten cień ostrej mgły, mówi teraz, że żałuje tego ruchu z nominacją Andrzeja Dudy, ponieważ została ona wykorzystana jako „zagrywka PR-owa”.
Prezydent nie jest jedynym rapującym z tego gabinetu osobistości i osobliwości publicznych. Równie sporo hałasu jest wokół utworu polityka Konfederacji Janusza Korwin-Mikkego. To przykład rapu idiotycznego, w którym „artysta” podczas wykonania swojego utworu prezentuje się z maczetą w jednej ręce i z bronią palną w drugiej, rapując m.in. o szatkowaniu socjalistów i wieszaniu ich zamiast liści. Nie śpiewa więc niczego nowego. W muzycznej frazie powtarza tylko to, co już mówił wiele razy. Lewica jednak uważa, że powinna się nim zająć prokuratura. Ale poseł skandalista twierdzi, że się nie boi i że słowa jego utworu były skierowane głównie pod adresem polityków PiS, których metody działania uważa za lewackie.
Do grona osobliwości w tym gabinecie muzycznych cieni należy też Zbigniew Stonoga - przedsiębiorca i skandalista, sygnalista, odpowiedzialny za publikację akt śledczych w aferze podsłuchowej. Jego utwór jest mocno antypisowski, a jeden z łagodniejszych wersów brzmi tak: „Znowu te śmieci w Sejmie się kłócą i o milionach piosenki nucą... ”.
Na drugim biegunie jest taki wykonawca, jak Adam Bodnar - Rzecznik Praw Obywatelskich, który rapuje m.in.: „Konstytucja to dla mnie wersy modlitwy, nie oddam jej na pastwę dissującej sitwy”.
W akcji #Hot 16 Challenge 2 wziął też udział znany prawnik Marcin Matczak, ojciec rapera Maty, który w swoim utworze skomentował sytuację polityczną, rapując o konstytucji i PiS.
To polityczno-muzyczne wzmożenie widać również wśród samych artystów.
Ostatnio politycznie odhibernował się Kazik Staszewski. W swojej najnowszej piosence „Twój ból jest lepszy, niż mój” uderzył w Jarosława Kaczyńskiego. To komentarz do tego, co wydarzyło się 10 kwietnia tego roku, kiedy prezes nie bacząc na zakazy i restrykcje związane z pandemią koronawirusa, udał się na warszawski Cmentarz Powązkowski, aby odwiedzić grób matki. To fragment tej piosenki: „Zamknięte cmentarze to na skutek zdarzeń / ostatnich tygodni, ostatnich wydarzeń / na łańcuchy patrzę, ocieram łzy / tak jak i Ty” - zaczyna lider Kultu. I dalej śpiewa: „Otwiera się brama, ja nie wierzę oczom / czy jednak się rzeczy inaczej potoczą / podbiegam, Twoje karki krzyczą: stój, bo Twój ból jest lepszy niż mój” itd. Inne utwory z jego najnowszej płyty też będą miały polityczny wydźwięk.
Krzysztof Skiba z zespołu Big Cyc, który nagrywa teraz głównie skecze, a nie piosenki, pytany o polityczne wzmożenie w polskiej piosence mówi, że ono rzeczywiście za rządów PiS rośnie.
- Wszyscy mówią teraz o Kaziku, który zaatakował Jarosława Kaczyńskiego. A przecież jeszcze niedawno twierdził, że Lech Kaczyński to najwybitniejszy prezydent w historii Polski. Więc Kazik teraz obudził się z zimowego snu. Ale Tymon Tymański, artysta z Gdańska, wydał niedawno świetną, polityczną płytę „Paszkwile”. Jest na niej fantastyczny utwór „Hej, Polaku”. Równie dobry jest teledysk do tej piosenki, w formie komiksu, w którym występują m.in. Jarosław Kaczyński, Jacek Sasin czy Marian Banaś. W tej piosence jest wiele ciekawych podtekstów i ukrytych znaczeń - opowiada Skiba. O tym politycznym łańcuszku zwany „czelendżem”, Skiba mówi wprost, że politycy się pod to podklejają, bo chcą coś ugrać, chociaż sama idea tej akcji jest szczytna - przyznaje.
- Są pewne podobieństwa między nami artystami a politykami. I my, i oni występujemy na scenie. Publiczność jest dla nas ważna. Tylko, że my chcemy przede wszystkim grać, a oni chcą coś ugrać - tłumaczy. I dodaje, że podklejanie się polityków pod tak szczytny cel, może mu skutecznie zaszkodzić.
Przyznaje, że śledzi rapujące osoby publiczne. I nie wszystkim wierzy, zwłaszcza politykom. A już rapowanie prezydenta, jest jak jego kolejny, nieudany dowcip... o ludożercach.
- Ten challenge jest bardziej szlachetny, ciekawy, niż oblewanie się wodą. Z niego coś naprawdę wynika. Nie tylko to, że zbiera się pieniądze na służbę zdrowia i na walkę z wirusem. Ale rapowanie pokazuje osobowość człowieka. Bo każdy rapuje w swoim stylu. To też jest forma wypowiedzi, a w przypadku rapu niezwykle nośna.
Na pytanie - czy takie rapowanie Marcina Matczaka albo Adama Bodnara może dotrzeć do młodzieży, odpowiada:
- Pewnie młodzi z ciekawości tego posłuchają. Ale trudno uwierzyć w to, że panowie Matczak czy Bodnar staną się z tego powodu idolami młodzieży - mówi.
Raper Kamil Stanek Silverowski mówi podobnie, że sama akcja ma szlachetny cel.
- Ale jestem przeciwny mieszaniu się polityków w rapowanie. Bo rap był zawsze przeciw polityce i każdej władzy - tłumaczy.
Jego zdaniem, występ prezydenta budzi raczej uśmiech lekkiego zażenowania. I tłumaczy dlaczego: - Bo jak inaczej nazwać zachowanie polityka, podpisującego najpierw ustawę o prawie 2 mld złotych dla mediów publicznych, a nie na służbę zdrowia, która potrzebuje tych pieniędzy? A potem rapującego w akcji, której celem jest zbieranie pieniędzy na pomoc dla służby zdrowia? My raperzy nigdy nie robimy czegoś pod publikę. Chcemy tylko głosić prawdę. Jesteśmy głosem podwórek, osiedli i całą tę telewizyjną papkę, którą się nam serwuje, staramy się nie wciągać w nasze teksty - mówi.
Jarek Janiszewski - lider zespołów Bielizna i Czarno-Czarni, który od lat pisze groteskowe teksty piosenek o naszej rzeczywistości, też dostał zaproszenie do tej akcji i przygotował „Czarne tango”, którego można już posłuchać w internecie.
- Sama akcja jest OK, natomiast rapy polityczne wydają mi się koniunkturalne. To taka muzyczna galanteria, która nie zawsze ma coś wspólnego z poważnymi przekonaniami. Tak było w przypadku satyrycznego programu „Ucho prezesa” czy tak jest w przypadku ostatniej piosenki Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”, które pozornie atakują władzę, ale tak naprawdę nie docierają do sedna sprawy. Jestem przekonany, że odbiorcy Kazika nie złapią tej jego poetyckiej metafory. Zwłaszcza że wcześniej nie komentował muzycznie tego, co się dzieje. I ten jego cmentarny ból, który opisuje, będzie jego prywatnym bólem - mówi Janiszewski.
Na pytanie - gdzie jest to sedno sprawy, odpowiada: - Sednem sprawy jest to, że jednemu człowiekowi udaje się nas wodzić za nos. I to, jak można przymykać oczy na działania człowieka, który zachowuje się jak faraon. Takich piosenek mi brakuje. Piosenek, które opisałyby to barbarzyństwo, w jakim żyjemy - puentuje.