Ostrołęka. Skąd ten dług?
Chcieli wypłacić pieniądze z konta, ale okazało się, że nic z tego. Zostało ono zablokowane. Wszystko przez dług, o którym nie mieli pojęcia. Historia o tym, jak niewielka zaległość w wysokości 60 zł urosła aż do 800 zł.
Ostrołęczanin Michał Mierzejewski w sierpniu 2013 roku podpisał umowę z firmą Ynet z Ostrołęki na usługi internetowe. Wówczas razem z żoną wynajmowali mieszkanie przy ul. Celulozowej. Na dokumencie właśnie ten adres figuruje jako adres do korespondencji.
Kiedy Mierzejewscy wyprowadzali się z Celulozowej, rozwiązali też umowę z Ynetem.
- Wówczas zostało sprawdzone, czy mamy jakieś zaległości w płaceniu - słyszymy od małżonków. - Od pani nas obsługującej dowiedzieliśmy się, że wszystkie rachunki mamy opłacone. Przecież w innym przypadku nie zgodzono by się na rozwiązanie umowy, prawda? - pytają.
Pod koniec stycznia 2017 roku spotkała ich bardzo przykra niespodzianka. Nie mogli wypłacić pieniędzy z konta.
- Bank nas poinformował, że konto jest zajęte przez komornika - opowiadają.
Nadal nie wiemy co to za dług
Tą wieścią byli skonsternowani. O co chodzi, gdzie mają dług? - takie pytania kołatały im się po głowie. Komornik powiadomił małżonków, że są winni Ynetowi 60 zł. Suma, którą muszą oddać, urosła i to bardzo ze względu na odsetki, koszty sądowe i egzekucyjne do kwoty ok. 800 zł!
- Do dziś nie mamy pojęcia, o jaką zaległą fakturę chodzi (rozmawialiśmy pod koniec kwietnia - red.) - opowiada żona pana Michała. - Byłam w Ynecie i prosiłam o ustalenie tego, ale jedyne, czego się dowiedziałam, to to, że mam zapłacić zaległość. Owszem, możemy oddać te 60 zł, choć nadal nie wiemy za co, ale nie aż 800 zł!
Pan Michał i jego żona mają także pretensje o to, że o wszystkim dowiedzieli się dopiero na samym końcu postępowania.
- W piśmie o rozwiązanie umowy podawałem mój adres zameldowania - pokazuje dokument pan Michał. - Logiczne jest więc, że to tam powinna być wysyłana cała korespondencja. Dlaczego więc przesłano nakaz zapłaty z sądu oraz inne dokumenty na adres mieszkania, które kiedyś wynajmowaliśmy? Ta korespondencja do nas nie dotarła.
I przez to nie zdążyli na czas zareagować na roszczenia firmy i decyzję sądu. Sprawie zaś nadano bieg.
O komentarz poprosiliśmy adwokata Medarda Deptułę. Jak tłumaczy, umowa z Ynetem mogła być rozwiązana pomimo istnienia zaległości. Jeśli chodzi o doręczenie nakazu zapłaty na adres wynajmowanego mieszkania, a nie na adres zameldowania, to:
- Rzeczywiście, adres podany przez Czytelnika przy okazji zawierania kontraktu, w tym wypadku na dostawę usługi, wiąże usługodawcę i w razie pojawienia się jakichkolwiek skutków prawnych związanych z tą umową, tak wskazany adres mógł zostać przez Ynet wykorzystany w sądzie - wyjaśnia. - To zaś otworzyło sądowi możliwość wydania nakazu zapłaty uwzględniającego żądanie pozwu. Niestety, znacznie sformalizowana procedura, w której wydawane są nakazy zapłaty, spowodowała, że tak wydane orzeczenie uprawomocniło się pomimo faktycznego niedoręczenia nakazu wraz z odpisem pozwu Czytelnikowi, który wnosząc sprzeciw, zarzuty od nakazu zapłaty wdałby się w spór. Mógłby się wówczas bronić i wykazać rzeczywisty brak zadłużenia, podnieść zarzut przedawnienia, etc.
Jak się bronić?
Co zatem powinien w tej sytuacji zrobić nasz Czytelnik, a także inni, których spotkałaby podobna historia?
- Winien on w terminie 7 dni od dnia powzięcia informacji o toczącym się postępowaniu egzekucyjnym i podstawie tego postępowania - prawomocnym nakazie zapłaty - złożyć do sądu, który taki nakaz wydał, wniosek o przywrócenie terminu do złożenia sprzeciwu,zarzutów, jednocześnie wnosząc te zarzuty, wskazując przy tym jednocześnie, że nic do tej pory nie wiedział o istnieniu jakiegokolwiek zadłużenia i żadna korespondencja do niego nie dotarła - radzi Medard Deptuła. - W tym piśmie należy podać adres swojego faktycznego zamieszkania bądź adres do korespondencji.
W tym miejscu dodajmy, że państwo Mierzejewscy takie pismo złożyli. Poprosili też o zawieszenie postępowania egzekucyjnego, a także o doręczenie nakazu zapłaty na właściwy adres zamieszkania.
Pytania w sprawie długu i umowy pana Mierzejewskiego przesłaliśmy firmie Ynet na początku maja drogą mailową. Później odwiedziliśmy siedzibę firmy, prosząc raz jeszcze o ustosunkowania się do do poruszonych przez nas kwestii i wątpliwości naszego Czytelnika. Do dnia oddania numeru do druku, odpowiedzi jednak nie otrzymaliśmy.