Ostatnie kuszenie Chrystusa. Felieton ks. Przemysława Szewczyka
A więc wojna. I to barbarzyńska, uderzająca ślepo w wojsko, cywilów, w domy, szkoły, szpitale. Na granicach wyczerpani uchodźcy, w mediach zły i krew, w telefonie niekończące się rozmowy, jak komu można pomóc. W sercu jednak niegasnące pytanie: czemu? Co się z nami dzieje, że od Kaina i Abla przelewamy własną krew?
Oczywiście wojna ma swój kontekst ekonomiczny, polityczny, kulturowy, a nawet religijny i półki biblioteczne uginają się od tomów analiz co, jak i dlaczego. Im bardziej jednak sięgamy w głąb naszej natury rzecz się upraszcza i upraszcza jak skomplikowane zadanie matematyczne z kilkoma niewiadomymi, które ostatecznie daje prosty i konkretny wynik. Jest w naszym sercu to pierwsze, proste poruszenie będące niczym ziarno baobabu, które przeoczone wyrasta w wielkie drzewo zdolne korzeniami rozsadzić całą planetę.
Na początku Wielkiego Postu widzimy Pana, który na pustyni, niczym nowy Adam w rajskim ogrodzie, w imieniu nas wszystkich staje wobec diabelskiego kuszenia. Pierwszy Adam tę potyczkę przegrał i na skutek tamtej klęski wszyscy nosimy przeklęte ziarno, z którego wyrasta wszelkie większe czy mniejsze zło: peccatum originale, jak mawiali nasi łacińscy Ojcowie, czyli „błąd u korzeni”. Nowy Adam, nasz Pan, wygrywa: nie ulega ani pożądliwości brzucha, ani pragnieniu sławy, ani żądzy władzy. Ewangelia jednak zaznacza, że na tym walka się nie skończyła, bo „diabeł odstąpił od Niego aż do czasu”.
Ostatnie kuszenie Chrystusa ma miejsce w ostatnich godzinach Jego życia. Nie ma racji Martin Scorsese sugerując, że tą pokusą była Maria Magdalena i proste pragnienie zwykłego rodzinnego życia. Przeciwnik sprawdzał, jak dalece Jezus posunie się w trwaniu przy postanowieniu, że będzie Synem Boga, a nie synem tego świata, że będzie naśladował Boga, a nie stworzenie. Stworzenie walczy o przetrwanie kosztem innych, Bóg nie broni swojego istnienia, bo jest wieczne, więc jest czystym darem dla innych. Pan - jak każdy człowiek - rozdarty jest między jednym a drugim: troską o siebie i troską o innych. „Co jeśli troska o drugiego oznacza utratę Twojego życia? - tak brzmi ostatnie kuszenie Chrystusa - Dalej będziesz chciał naśladować Boga, czy wreszcie przyznasz, że Piotr ma rację polując na zdrajcę czyhającego na Twoje życie?”
Jezus wybrał naśladowanie Boga. Wierzymy, że nie stracił życia, ale je oddał i w ten sposób zachował na wieki. Jeśli wierzymy, że nie ma innego imienia, w którym możemy być zbawieni, to znaczy, że nie ma innego sposobu na usunięcie z naszego serca ziarna, z którego wyrasta wszelkie inne zło.
Dobrze, że Ukraina walczy. Dobrze, że podejmowane są wszelkie wysiłki w celu zatrzymania barbarzyńskiej agresji Rosji. Miejmy nadzieję, że w nieustannej walce dobra ze złem właśnie pisze się ten odcinek historii rodzaju ludzkiego, który serce napełnia poczuciem zwycięstwa i pokojem, a nie przygnębieniem.
Kresem wszelkich wojen jest jednak wybór drogi Pana, którą Augustyn opisuje słowami: „Umiłowanie Boga aż do odrzucenia samego siebie…”.