Opolanie już wiedzą, że walka ze smogiem to walka o życie
Świadomość ekologiczna mieszkańców regionu zmienia się na lepsze. Pokazały to konsultacje w sprawie uchwały antysmogowej. Wzięło w niej udział blisko 750 Opolan. I oni chcą wprowadzenie uchwały przyspieszyć.
Świadomość ekologiczna niewspółmiernie wzrosła - uważa dr Krystyna Słodczyk z Koalicji dla Czystego Powietrza w Opolu. - To jest jak z myciem rąk po wyjściu z toalety, praktykowanym przez zdecydowaną większość z nas. Wiemy, jakie zagrożenie niesie z sobą niemycie rąk, zwróciliśmy na to uwagę i już się nad tym nie zastanawiamy, tylko łapiemy za mydło. Nad jakością powietrza też przez lata się nie zastanawialiśmy. I ludzie umierali. Ale to się zmieniło. Dokładniej bada się jakość powietrza, a informacje o tym podaje do publicznej wiadomości. Po wejściu do Unii staranniej prowadzona jest statystyka chorób i przyczyn zgonów. To zmienia myślenie ludzi. Oby bezpowrotnie.
Do pieców w domach wielu Opolan wciąż trafiają plastikowe butelki, zużyte opony, wykładziny i licho wie co jeszcze
To nie jest przypadek, że choć zanieczyszczenie środowiska przez przemysł - nie tylko na czarnym Śląsku - jest dziś znacznie mniejsze niż kiedyś, problem smogu ujawnił się stosunkowo niedawno. Najgorsze gatunki opału - muły i floty - pojawiły się w handlu mniej więcej trzy lata temu i to był ukłon w stronę górników, żeby ruszyć rynek opału. Ten opałowy szmelc trafił do naszych pieców i wtedy nasiliły się problemy ze smogiem.
Konsultacje w sprawie uchwały antysmogowej zorganizował urząd marszałkowski z udziałem członków Koalicji dla Czystego Powietrza w Opolu. Ci ostatni uważają ich wynik za sukces.
- 744 osoby złożyły uwagi do projektu uchwały antysmogowej - mówi Jarosław Pilc. - Aż 83 procent z nich było za tym, aby uchwałę wprowadzić już w tym roku, we wrześniu, by zaczęła ona chronić mieszkańców już od najbliższego sezonu grzewczego. To nie znaczy, że od września jak ręką odjął znikną piece, ale już wtedy może i powinno zniknąć złe paliwo niszczące zdrowie mieszkańców. Można szybciej wprowadzać programy naprawcze: od profilaktyki, informacji i działań straży miejskiej rozpoczynając.
86 procent uczestników konsultacji chce skrócenia - o dwa lata - wpisanych do uchwały okresów przejściowych dotyczących poszczególnych kategorii pieców.
- W dotychczasowym projekcie całkowite zakończenie procesu wymiany pieców przewiduje się na rok 2030 - przypomina dr Słodczyk. - To czas bardzo odległy. Nie wyobrażam sobie, by następny sezon grzewczy, czyli najbliższa zima, znów upłynął pod znakiem smogu. I nie chcę żyć w miejscu, gdzie jesteśmy narażeni na utratę zdrowia aż tak długo. Dlatego ważne jest, by już we wrześniu zacząć walkę ze smogiem i jak najszybciej ją zakończyć. W województwie śląskim i wielkopolskim program ma zostać zamknięty do 2028 roku.
Członkowie koalicji antysmogowej liczą, że te postulaty zostaną szybko wpisane do projektu uchwały i że będzie ona na tyle szybko procedowana, by we wrześniu lub październiku zaczęła obowiązywać.
Właściwie Opolanie powinni się cieszyć. Nasz region jest jednym z zaledwie trzech w Polsce, które mają już uchwałę antysmogową, obok małopolskiego i śląskiego (prace nad takim dokumentem trwają w województwie dolnośląskim).
– Opolski dokument jest wzorowany na uchwale z województwa śląskiego – mówi dr Krystyna Słodczyk z Koalicji dla Czystego Powietrza w Opolu. – Zawiązanie się na początku ubiegłego roku Opolskiego Alarmu Smogowego w ogóle zwróciło uwagę na potrzebę działań w tej sprawie. W marcu 2016 uruchomiliśmy tablicę informacyjną dla mieszkańców Opola i wyświetlaliśmy na niej wiadomości o jakości powietrza. Z czasem do alarmu zaczęły dołączać inne organizacje i tak powstała Koalicja dla Czystego Powietrza. Obecnie zrzesza ona trzynaście organizacji z województwa opolskiego.
1500 zgonów rocznie
Katalizatorem aktywności ekologów okazał się raport Światowej Organizacji Zdrowia, który podsumował przyczyny przedwczesnych zgonów w krajach Europy. Wynikało z niego, że Polska jest państwem o bardzo złej jakości powietrza, co się przekłada na 45 tysięcy przedwczesnych śmierci rocznie.
– Myśmy przenieśli ich metodę liczenia do województwa opolskiego i okazało się, że w naszym regionie jest tych przedwczesnych zgonów około 1500 każdego roku – szacuje dr Krystyna Słodczyk. - Jest to liczba porażająca, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że owe śmierci z powodu udarów, wylewów, astmy, obturacyjnej choroby płuc i innych chorób wywołanych złą jakością powietrza dotyczą naszych współmieszkańców, a nierzadko bliskich, krewnych i przyjaciół. To był alarm. Uświadomiliśmy sobie, że należy działać. Pierwsze spotkanie z przedstawicielami władz regionu było o tyle zatrważające, że okazało się, iż w województwie świadomości tego problemu praktycznie nie ma. Próbowano nas przekonywać, że mamy na Opolszczyźnie bardzo dobre powietrze.
Dziś z całą pewnością ta świadomość się zmieniła. Czego najlepszym dowodem są zapisy umieszczone w projekcie uchwały antysmogowej.
Warto przypomnieć jej najważniejsze – z punktu widzenia mieszkańców regionu – postanowienia. Otóż zakazuje ona palenia w piecach centralnego ogrzewania węglem brunatnym. Nie wolno palić także mułem i flotem węglowym, czyli paliwami o uziarnieniu mniejszym niż 3 milimetry, oraz paliwem, które powstaje z ich przeróbki. Uchwała dyskwalifikuje także paliwa stałe produkowane z węgla kamiennego, w których zawartość frakcji o uziarnieniu mniejszym niż 3 milimetry jest większa niż 15 procent. Nie powinno się także palić drewnem, którego wilgotność przekracza 20 procent.
- Właśnie używanie takiego paliwa, czyli mułów i flotów, powoduje o wiele większe zanieczyszczenie powietrza niż spalanie zwykłego węgla dobrej jakości. Przede wszystkim jest ono przyczyną zapylenia – dodaje Krystyna Słodczyk. - Osobny problem to jest palenie w piecach c.o. śmieciami. Formalnie zabronione, ale w wielu miejscach w regionie wciąż będące problemem. Do pieców w domach wielu Opolan wciąż trafiają plastikowe butelki, stare wykładziny, zużyte opony i licho wie co jeszcze. Ten proceder jest niestety wciąż silnie zakorzeniony nie tylko na wsiach, ale i na opolskich przedmieściach i w centrum. Doświadczone oko już po kolorze dymu może rozpoznać, kto czym pali.
Piece stopniowo w kąt
Uchwała antysmogowa każe też stopniowo wycofać z eksploatacji piece węglowe. Te wyprodukowane do roku 2008 lub nie mające tabliczek znamionowych powinny – według projektu – zniknąć do 1 stycznia 2024. Kotły pochodzące z lat 2008-2012 – do 1 stycznia 2026, z roku 2013 – do 1 stycznia 2028, zaś 1 stycznia 2030 to data graniczna wycofania pieców spełniających wymagania w zakresie emisji zanieczyszczeń określonych według polskiej normy dla klasy trzeciej lub czwartej.
– W użyciu powinny zostać wyłącznie piece piątej generacji, czyli automatycznie zasypywane, w których śmieci ani gorszej jakości węgla, o niskiej jakości energetycznej spalać się nie da – precyzuje dr Słodczyk. – Ale to nie oznacza, że w kotłach piątej generacji mamy widzieć zbawienie czy jedyne rozwiązanie. Priorytetem tak naprawdę powinno być przyłączenie domów do sieci centralnego ogrzewania. Wymiana starego pieca na nowy jest dobrym rozwiązaniem tam, gdzie dany budynek czy dzielnica nie mogą być przyłączone do sieci c.o. Tymczasem w Opolu plan przewiduje w 2017 przyłączenie osiemnastu budynków. I to jest - w moim przekonaniu - kropla w morzu potrzeb. Inną alternatywą jest przyłączenie do sieci gazowej, bo gaz też jest bardziej przyjazny środowisku od węgla. Należy też myśleć o wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii. Jako ekolodzy bardzo byśmy chcieli, by powstały wreszcie jakieś zachęty do ich stosowania.
Po społecznych konsultacjach osią sporu jest m.in. termin wejścia w życie uchwały oraz okresy przejściowe na wymianę przestarzałych pieców i instalacji. W projekcie uchwały zapisany jest – jako początek jej obowiązywania – maj 2018 roku, a więc zaczęłaby ona obowiązywać już po kolejnym sezonie grzewczym. Ekolodzy oraz mieszkańcy regionu, przynajmniej ci, którzy w liczbie blisko 750 wzięli udział w konsultacjach, chcieliby, aby zaczęła ona obowiązywać zaraz po wakacjach – od września 2017. Kolejne fazy wymiany pieców też należałoby ich zdaniem przesunąć, konsekwentnie o dwa lata. A to oznacza, że ostateczne rozstanie z tzw. kopciuchami, czyli piecami tradycyjnymi, powinno nastąpić nie w 2030, ale w 2028 roku (taką datę na zakończenie akcji wymiany pieców wyznaczyły sobie województwa małopolskie i śląskie). Ktoś powie, że to tylko dwa lata, a termin 2028 i tak jest odległy. Z drugiej strony to aż dwa lata i - jeśli wierzyć statystykom Światowej Organizacji Zdrowia - około 3 tysięcy osób zmarłych w regionie z powodu złej jakości powietrza mniej.
- Wprowadzony od września zakaz spalania mułu i flotu przyniósłby szybką poprawę jakości tego, czym oddychamy. To będzie mocne uderzenie świeżego powietrza – przekonuje pani Słodczyk. – Wymiana pieców to jest proces, który trwa, także ze względu na koszty. Ale zrezygnować z palenia najgorszym surowcem można praktycznie od razu. Wymiana powinna się zakończyć w 2028 roku, bo na taką datę się w zespole antysmogowym z władzami województwa umawialiśmy.
Samorząd bez rządu nie da rady
Antoni Konopka, członek zarządu województwa odpowiedzialny za ochronę środowiska, podkreśla, że rozwiązania regionalne będą skuteczne, jeśli wzmocni je władza centralna, czyli rząd. Na razie się na to nie zanosi. I jak tu skutecznie zabronić palenia mułem i flotem, skoro każdy będzie mógł legalnie kupić go na składzie?
Krystyna Słodczyk nie do końca się z tą diagnozą zgadza. – Nawet jeśli takie szkodliwe paliwo pojawi się na składzie, to w sytuacji, gdy będziemy mieli lokalne prawo, które będzie zabraniało jego używania, odbiorców z pewnością będzie mniej - tłumaczy. - To jest kwestia informowania i edukowania opinii publicznej. Mówienia: od września czy od października flotem nie palimy, bo to będzie karalne. Zakładam, że 80 procent ludzi to są legaliści, którzy będą chcieli działać zgodnie z prawem i nie będą chcieli zatruwać powietrza, skoro zakaz używania mułów i flotów będzie jednoznaczny. Nie tylko dlatego, że przyjdzie strażnik miejski i nałoży karę. Być może na początku tylko pouczy. Bo nie chodzi o tworzenie państwa policyjnego. Ważne, żeby owi strażnicy w różnych miejscowościach regionu zaangażowali się w sprawę czystości powietrza naprawdę. Tego oczekujemy. Najważniejsza jest zmiana świadomości. Gdyby nam ktoś regularnie dosypywał do codziennej herbaty odrobinkę trucizny, tobyśmy jej nie pili. Ale codzienne zanieczyszczanie powietrza jest takim samym, rozłożonym w czasie, powolnym morderstwem. Akcje uświadamiające: audycje, teksty w mediach, billboardy itp. są potrzebne od zaraz. Prosiliśmy władze regionu o wdrożenie takiego programu na początku roku i nawet nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Antoni Konopka deklaruje, że do wyników społecznych konsultacji w sprawie uchwały antysmogowej podchodzi z szacunkiem i rozumie potrzebę walki o czyste powietrze, ale też apeluje, by bardziej liczyć się z realiami.
- Po pierwsze, chętnie bym zobaczył adresy osób, które tak radykalnie wypowiedziały się w sprawie uchwały antysmogowej - mówi wicemarszałek Konopka. - Wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że głos w tej sprawie chętnie zabierają ci Opolanie, którzy mieszkają w domach z centralnym ogrzewaniem, których problem wymiany pieców nie dotyczy.
Członek zarządu województwa zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt problemu. - Ekolodzy wszystkie swoje oczekiwania związane z czystością powietrza i walką ze smogiem adresują do nas, czyli do samorządu - tłumaczy. - Tego, jak wiele w tej sprawie zależy od decyzji rządowych, nie widzą. A to jest bardzo ważne. Polityka antysmogowa, żeby była skuteczna, musi być spójna. Bo – powtórzę – jak muły i floty będą na składzie, zawsze znajdą się tacy klienci, którzy je kupią. I nikt im nie zabroni trzymać tego opału w piwnicy. Co z tego, że strażnik miejski je znajdzie. Jak ktoś zakpi i powie, że sobie ten miał sypie po łyżeczce do herbaty, kontroler będzie bezsilny.
Antoni Konopka podkreśla, że z jednej strony rzeczywiście jest presja, żeby piece starego typu wymieniać jak najszybciej. Z drugiej w wielu gminach nie ma dziś odpowiednich programów, by to przeprowadzić. No i do realizacji tego zapisu uchwały potrzeba – jak Napoleonowi na prowadzenie wojny – trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. - Szacujemy, że koszt takiej operacji to wydatek rzędu jednego miliarda złotych - dodaje Antoni Konopka.
Wicemarszałek podkreśla, że zarząd województwa wystosował też apel do premier rządu w sprawie cen gazu, oleju i energii elektrycznej.
- Chodzi nie tylko o to, by były one tańsze, ale by relacje między ich cenami były przez 10-15 lat stałe - podkreśla. - Takich przykładów mieliśmy wiele. Ludzie chętnie przestawiali się na ogrzewanie gazowe, ale jeśli gaz gwałtownie drożał, wracali do grzania węglem.
Podkreśla przy tym, że po przejęciu wojewódzkich funduszy ochrony środowiska przez Warszawę stopniały pieniądze na walkę o czyste powietrze (m.in. na program KAWKA). - Będziemy negocjować, żeby możliwe było wspieranie osób indywidualnych z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego - dodaje Konopka.
Formalnie do wyników konsultacji zarząd województwa odniesie się na najbliższym posiedzeniu.
- Mam wątpliwości co do wrześniowego terminu wejścia w życie uchwały - dodaje Konopka. - Wielu Opolan, korzystając z letnich obniżek, kupiło już opał. Nie chcemy narażać ich na straty. Zwłaszcza że są to często ludzie niezamożni, w naprawdę trudnej sytuacji materialnej.
- To jest jakiś problem - przyznaje Krystyna Słodczyk. - Ale jak sobie ktoś pod wpływem pogłoski, że będzie wojna, kupi sto kilogramów cukru, to też ich potem marszałkowi województwa nie przyniesie. Z opałem będzie tak samo. Myślę zresztą, że ludzie biedni kupujacy opał na zapas w maju to jest trochę obrazek z przeszłości, kiedy węgla na składzie mogło brakować. Z moich obserwacji i badań wynika, że kupują oni raczej opał na bieżąco, po worku przez całą zimę. I oni już szkodliwego paliwa we wrześniu kupować nie powinni.