Nie będzie w Polsce suszy! Ziemniaki obrodzą, zboża obrodzą, buraków już dziś mamy nadmiar. Wybory odbędą się 26 lipca - w sumie trochę żal, że nie 22-go; byłoby bardziej po PRL-owemu, o co walczą dzielnie Prezydent i Rząd. Gospodarka wróci do zadziwiającego świat rozwoju w połowie lata, bo rząd prowadzi nas przez globalny kryzys jak żaden inny. Skąd to wszystko wiem? Trochę z wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, a trochę od pani Ziuty, czołowej autorytetki władzy i mediów władzy od spraw wszelakich. Podejrzewam zresztą, że wszystkie te wieści mają jedno źródło, tylko nie wiem, czy jest nim pani Ziuta, czy pan prezydent.
Całymi dniami wysłuchuję dramatycznych opowieści załamanych przedsiębiorców, którzy tracą dorobek życia, bo rząd zablokował im działalność tygodnie temu, a żadna realna pomoc do nich nie dotarła. Potem włączam TVP i słyszę, jak pan prezydent Duda twierdzi, że jest super i nikt w świecie nie dostał takiej pomocy jak polski biznes.
Rozmawiam z ekspertami Uniwersytetu Rolniczego od stanu wód oraz upraw zbóż; ostrzegają, że grozi nam największa w dziejach susza i trzeba działać już-już! Dziwią się, że Polska wyeksportowała w tej sytuacji (i pandemii!) trzy razy więcej zboża niż rok temu. A potem włączam TVP i słyszę, jak pani Ziuta wyrokuje, iż żadnej suszy nie będzie, bo jej w kościach strzyka – co oznacza obfite opady.
„Nigdy jeszcze nie doświadczyłam tak boleśnie konfrontacji między polityką a życiem. Między ambicjami i dążeniem do władzy a codziennością obywatelki, która musi wciąż na nowo organizować funkcjonowanie swojego mikroświata” – wyznaje w Kulturze Liberalnej Katarzyna Kasia, filozofka. Dokładnie TO SAMO piszą filozofowie, socjolodzy, politolodzy, prawnicy, psycholodzy, ekonomiści itd. w konserwatywnej Nowej Konfederacji i w lewicowej Krytyce Politycznej. To samo mówią najświatlejsze autorytety zbierane do kolejnych alertów przez prof. Jerzego Hausnera.
Ale PiS depcze i opluwa wszystkie autorytety – prócz św. Jana Pawła II, który nie żyje i nie może bronić siebie, ani nas. Prezes K. w miejsce „obalonych łże-elit” instaluje „prawdziwe elity”, jak komunistyczny prokurator Piotrowicz lub 26-letni „ekspert” wojskowy/prawny/gospodarczy. Dzieje się tak, bo przytłaczająca większość mądrych i wykształconych ludzi w Polsce (i poza nią) mówi rzeczy, które nie są po linii prezesa K. Np. że nie wolno rozwalać demokracji, systemu prawnego, pozycji Polski w świecie i innych bezcennych dokonań kilku pokoleń Polek i Polaków.
Ulubionym zabiegiem retorycznym w celu dania odporu autorytetom jest odwołanie się do woli ludu. Czyli ikonicznej pani Ziuty, wierzącej jak co trzeci Polak - że rodzina Dudów od czasów Chrobrego walczy ze zdrajcami i łże-elitami i dlatego te łże-elity, w osobach profesorów Zolla, Strzembosza czy Zimmermanna (u którego Andrzej Duda obronił doktorat), zarzucają Dudom sprzeniewierzenie się elementarnym wartościom, na których zasadza się każde demokratyczne państwo prawa.
Jedna rzecz mnie w tym wszystkim zastanawia: dlaczegóż PiS nie rozszerzył demolki autorytetów na ochronę zdrowia? Skoro pani Ziuta (wraz z panem Kanthakiem itp.) jest lepszym ekspertem od prawa niż prof. Zoll i lepszym ekspertem od rolnictwa niż prof. Wilkin, skoro „sędzia” Zaradkiewicz wie więcej o Sądzie Najwyższym niż prof. Strzembosz, to czemu leczeniem Polek i Polaków z koronawirusa nie mieliby się zajmować znachorzy i szamani?
Przecież PiS umieścił ich już prawie wszędzie.