Polityki Patryka Vergi nie wiedziałem, ale czytałem z nim wywiad i w jednym ma rację. Najważniejszym problemem jest dzisiaj w Polsce sytuacja mediów. Bez zróżnicowanych mediów, także mediów, na które instytucje państwowe nie mają żadnego wpływu zawali się demokratyczny system w Polsce.
Po pierwsze chodzi o państwowe media. Statystyka jest nieubłagana - partia rządząca mówi w nich co chce i ile chce.
Jednak istota problemu tkwi w problemach mediów prywatnych. Nie każdej gazety czy telewizji osiedlowej, ale wielkich stacji, które pokazują inny świat niż rząd chciałby widzieć. Kolejne głosy polityków z obozu władzy, że „po wyborach to my was unarodowimy” mają swój konkretny skutek. Siłą rzeczy ludzie mediów jakoś tam muszą patrzeć na swoją pacę w tym właśnie kontekście i gdzieś w głębi duszy zadawać sobie pytanie „czy nasza aktywność nie sprowokuje agresji władzy po wyborach, kiedy zyska ona nowy mandat”? Już samo to straszenie ma swój negatywny skutek.
Wolne prywatne media są nie tylko po to, by krytykować władzę, ale także po to - byśmy mieli wybór. One są dobre także dla widza zakochanego w telewizji państwowej. Po to są, by przykładowo za cztery lata mógł wybrać inaczej niż dzisiaj. Wybory to nie tylko głosowanie.
Naśmiewał się ostatnio jeden ze znanych dziennikarzy na antenie znanej telewizji, że nie można mówić o „zagrożeniu dla demokracji” jeśli „Polacy głosują”.
Czy to przypadek, że tegoroczne wybory w Polsce będą dokładnie obserwowane przez specjalną misję OBWE?
Otóż wybory to przygotowanie obywateli do głosowania, dostęp do rozmaitych opinii i informacji, i danie możliwości wyboru. Tylko wybory, w których występują wszystkie trzy elementy: kampania wyborcza, głosowanie i przekazanie władzy w razie potrzeby, są w pełni demokratycznymi wyborami.
Czy to przypadek, ze tegoroczne wybory w Polsce będą dokładnie obserwowane przez specjalną misję Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie? Nie. OBWE to organizacja, której najważniejszą zaletą jest posiadanie sprawdzonego systemu obserwacji wyborów we wszystkich etapach. W państwach UE rzadko się decyduje na dokładne obserwacje procesu wyborczego, wyjątki stanowiły w przeszłości takie państwa jak Węgry, Bułgaria i Rumunia. Otóż powód zaangażowania OBWE w polskie wybory nazywa się prosto: media.
Kiedyś byłaby to sensacja, dzisiaj jak sądzę nikt specjalnie ekspertami OBWE się w Polsce nie przejmie. Ale ci, którzy dokładnie obserwują politykę powinni wiedzieć: to jest żółta kartka dla polskiej demokracji. W czasach trolli internetowych, nieograniczonych możliwości manipulacji w kampaniach wyborczych jedna sprawa pozostaje kluczem do demokratycznego wyboru: ta zwykła możliwość dla wyborcy w dużym mieście i na wsi, by zamienić kanały i sprawdzić co słychać u konkurencji. Dlatego skóra cierpnie słuchając, że jeśli rząd wygra, to wszystko będzie na jedno kopyto: przy dźwięku gromkich braw dla rządu.