Jest kandydat na rzecznika praw obywatelskich, który może uzyskać większość głosów! Marcin Wiącek zajmuje się prawem konstytucyjnym a pracuje na Wydziale Prawa i Administracji UW. Otrzymał poparcie głównych partii opozycyjnych, a także posłów obozu władzy związanych z Jarosławem Gowinem. Dożyliśmy czasów, gdy już sama szansa na powołanie rzecznika jest sensacją pierwszych stron gazet i portali, jak nie przymierzając, powołanie na rzecznika praw obywatelskich bezpartyjnej Ewy Łętowskiej pod koniec PRL.
Rzecz w tym, że większość rządowa przez miesiące nie chciała pożegnać z się z myślą, że i rzecznik będzie w jej rękach. Kolejni kandydaci byli wybierani w Sejmie - bo władza ma większość, a upadali w Senacie, gdzie przewagę ma opozycja. Przy okazji okazał się zbawienny zapis konstytucyjny, że obie izby parlamentu muszą się zgodzić na kandydaturę rzecznika.
Siła paradoksu związanego z powoływaniem rzecznika w 2021 r. polega na tym, że po 30 latach od początku transformacji znów - jak pod koniec poprzedniego systemu stał się on dla wielu obywateli ostatnią nadzieją na osłabienie wszechmocnej władzy rządu, zdominowanych przez niego instytucji takich jak Sąd Najwyższy czy Trybunał Konstytucyjny. W gruncie rzeczy Polakom, którzy nie popierają władzy - tym opozycyjnie nastawionym i tym obojętnym wobec polityki, ale wyglądającym sprawiedliwości została tylko część sądów, rzecznik i… ale to całkowicie przypadkowo szef Najwyższej Izby Kontroli.
Państwo prawa stało się w ostatnich latach pustym sloganem. Powszechna krytyka sądów i ataki na nie, bezpardonowe ataki nie tylko na polskie sądy ale też międzynarodowe trybunały stały się marką obecnej władzy. W oczach obywateli instytucje odpowiedzialne za sprawiedliwość mają być zohydzone i bez autorytetu. Ludzie mają poczucie, że coraz bardziej siła decyduje o tym kto ma rację, władza decyduje co jest sprawiedliwe. Banda opryszków wyczekująca pod domem ministra zdrowia w celu zaatakowania go to część tej samej historii co napastujący w pociągu Adama Michnika młody człowiek. Czyż to nie historia o tym, że nie ma autorytetów i zasad, które ustalają czasami koślawe, ale jednak niezależne instytucje? Naród polityków nie lubi, ale na nich patrzy, a zachowania ludzi władzy wielu obywateli jest gotowych przyswoić sobie jako normę społeczną. Wielu ludzi władzy pazernością na stanowiska i ciągłym dezawuowaniem wymiaru sprawiedliwości bierze udział w programowej państwowej demoralizacji części społeczeństwa. Nowy Rzecznik Praw Obywatelskich ma szansę wysłać narodowi mocny sygnał, że to nie siła, ale prawo i sprawiedliwość, podkreślam - sprawiedliwość i prawo mają być na wierzchu.