Gdy premier zestawia bogatych z mafią - wiedz, że konserwatywny świat się kończy. Gdy powszechne kpiny spotykają kandydata na prezydenta Warszawy, który się chwali tysiącami książek w bibliotece - to wiedz, że coś odchodzi do przeszłości.
Jasne, tegoroczna kampania samorządowa jest wyjątkowo brutalna i można tym wytłumaczyć wiele, jednak konserwatyści powinni zauważyć, że grunt pod nogami usuwa się im wraz z kolejnymi kampanijnymi pomysłami.
Po kolei zatem: bogaty może mieć wiele wspólnego z mafią, podobnie jak biedny. Nie ma związku pomiędzy bogactwem i mafią większego niż pomiędzy wiatrakiem i piernikiem. Czasem ludzie biedniejsi potrafią być tak przywiązani do spraw materialnych, że aż się bogaty zdziwi. A Polsce potrzeba, żeby się ludzie bogacili, bo warstwa bogatszej klasy średniej jest u nas słaba i ma to negatywny wpływ na funkcjonowanie naszej demokracji itd.
Przyjęło się pytać kandydatów o fitness, do którego uczęszczają, przyjęło się pytać jak kandydaci robią pierogi, przyjęło się dopytywać, gdzie kupują buty.
Na twitterze kilka publicznych osób stale fotografuje swoje bicepsy i pokazuje publiczności po każdym wysiłku, podobnie jak spocone koszulki po bieganiu. Więc jeśli ktoś naprawdę zbiera książki niech się pochwali książkami. Ten snobizm na książki jest nam bardzo potrzebny. W Polsce czyta się mało książek, w statystykach ciągniemy się w ogonie Europy nawet jeśli doliczamy Biblię i książki kucharskie. W moskiewskim metrze co drugi coś czyta , w Czechach czytają kilka razy więcej niż my. Być może z tej kampanii tylko te książki zostaną.
Najważniejsze zresztą, żeby kandydatki i kandydaci pokazywali w kampanii siebie takimi jacy są: jeśli piszą i czytają książki niech się nimi pochwalą. Jeśli biegają niech opowiedzą o swoich rekordach. Niczego tak w Polsce nie potrzebujemy jak autentyczności i zgodności czynów ze słowami. Najbardziej więc się boję, że szef rządu naprawdę tak źle myśli o bogactwie, że mu się w rymy układa z mafią.
Kochamy słowa Georga Friedmana o tym, że Polska będzie potęgą. Politycy chcą się pokazać obok amerykańskiego autora, który potrafi nam podkadzić. Oby Polska była wielka. Ale bez ambicji, by więcej czytać, to się nie wydarzy. Aspiracje, by się rozwinąć (duchowo i materialnie), by się dorobić i wykształcić to najważniejsze do czego można przekonywać Polaków.