Zazwyczaj tego rodzaju historie żyją w mediach maksymalnie dwa, trzy dni. Tym razem było inaczej. Tydzień temu posłanka Lichocka pokazała w Sejmie środkowy palec, a sprawa wciąż się przetacza przez media.
Posłanka zaprzeczała, że pokazała co pokazała, jej partyjni koledzy potwierdzali, że pokazała i się odcinali, inni milczeli. Obóz władzy pierwszy raz od długiego czasu znalazł się w poważnym kryzysie koncepcyjnym, co było wyraźnie widać już na sali sejmowej w pierwszych minutach po głosowaniu ustawy medialnej.
Było też w obiegu wiele wersji, dlaczego posłanka pokazała palec: że chciała obrazić jednego z posłów, że chciała zademonstrować swój negatywny stosunek do opozycji, że po prostu się nie zastanowiła, co robi, że wreszcie chciała pokazać swój stosunek do obywateli. Każdy może coś dla siebie wybrać.
Problem w tym, że mało kto zrozumiał, co się rzeczywiście stało. Poprawka, dotycząca przekazania pieniędzy mających iść na rządową telewizję na walkę z nowotworami, nie była przecież zwyczajną poselską poprawką budżetową. Media i politycy są przyzwyczajeni do nieskończonej liczby poprawek budżetowych. Tym razem jednak było inaczej.
Pieniądze na walkę z rakiem naprawdę były, bo przegłosował je Senat. Status sprawy był w rzeczywistości zupełnie inny niż w podobnych kwestiach przedtem. Realnym problemem Polaków jest plaga nowotworów, a nie dofinansowanie programów w telewizji. Początek problemów Joanny Lichockiej był właśnie w tym zakotwiczony, że zgodziła się referować straconą sprawę.
Obóz władzy jest w poważnym kryzysie w środku kampanii wyborczej, ponieważ na czas nie rozeznał sytuacji. Nie docenił ani merytorycznej zawartości sprawy: onkologia jest jednym z najbardziej społecznie nośnych tematów. Nie docenił też potęgi obrazka: niezależnie od tego, co kto powie teraz, Joanna Lichocka z wystawionym środkowym palcem ukazującym kompletne ignorowanie realnych potrzeb obywateli, staje się ikoną obrazkiem powtórzonym ponad dziesięć milionów razy.
Z polityką jest jak z przyjściem wiosny w wierszu Jana Brzechwy. Zmiana w odczuciu obywateli zaczyna się w niepozorny sposób. Ludzie oczekują, że czynnikiem zmiany politycznej będzie wysoka inflacja, czy złe prowadzenie któregoś ministerstwa przez jednego czy drugiego polityka. Wiosna ma przyjechać spektakularnie: furą, hulajnogą, łodzią. Tymczasem okazuje się, że palec Joanny Lichockiej i kręcenie z wyjaśnieniami, co miał oznaczać, mogą być realnym czynnikiem zmiany.
A wiosna przyszła pieszo.
Już kwiatki za nią spieszą,
Już trawy przed nią rosną
I szumią - Witaj wiosno.
Tak samo niespodziewanie może być w polityce w Polsce, a kamieniem, który uruchomi lawinę, może być palec najsławniejszej w tym tygodniu posłanki.