Od Krakowa do Brukseli. Nowy świat
Państwo musi być przesterowane na walkę z covidem. Pod każdym względem. Nie chodzi tylko o to, że Polska stała się jednym z państw z największą liczbą zachorowań i śmierci. Rok temu liczyliśmy pojedyncze zgony. Trochę abstrakcyjnie - wielu ludzi nie znało nikogo, kto zachorował, ani tym bardziej nikogo, kto umarł.
W tym roku każdy ma kogoś, kto umarł, kto leży w szpitalu i nie wiadomo, czy wyjdzie spod respiratora. Ludzie czekają długo na pogrzeby bliskich, pogrzebów w wielu miastach jest więcej niż w jakimkolwiek miesiącu po II wojnie światowej. Od początku pandemii zmarło na covid prawie 300 medyczek i medyków, którzy podjęli swoją służbę niezależnie od licznych niewiadomych szczególnie w pierwszym rzucie pandemii rok temu.
Bardzo dziwne jest, że większość sejmowa nie zdecydowała się jeszcze na podwyżki dla salowych, pielęgniarek i lekarzy.
Wszystkich pracowników medycznych - nie tylko tych, którzy pracują na oddziałach covidowych. Problem przecież polega na tym, że właśnie lekarze rodzinni czy specjaliści są szczególnie narażeni na bezobjawowe przypadki koronawirusa.
Podobnie zadziwia, że marszałek Elżbieta Witek od czterech miesięcy nie chce wpuścić pod obrady Sejmu ustawy „My, solidarni”, która daje możliwości wsparcia dla wszystkich, którzy stanęli na froncie walki z wirusem.
Posłowie większości rządowej jęczą nad sytuacją, prześcigają się w podziękowaniach medyków, ale gdy przychodzi do konkretnych głosowań, nie mają odwagi powiedzieć swojemu rządowi: teraz nie jest czas na tworzenie dodatkowej, pisowskiej akademii nauk czy obłędne nagrody w państwowych agencjach, jak przykładowo w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Trzeba całe siły państwa rzucić na walkę z epidemią i jej skutkami - na organizację szczepień i szpitali, ale też na odbudowę tych dziedzin gospodarki, które ucierpiały.
Piszę o gospodarce i to konieczne. Ale największe spustoszenia wirus uczynił chyba w edukacji. Co zrobić, by dziura edukacyjna, w którą wpadło całe pokolenie uczniów, nie odbijała się na ich życiu, przyszłości i mo-żliwościach przez dekady?
Co zrobić, by szybko doprowadzić do przestawienia całej niemal edukacji na system, w którym będzie można niemal z dnia na dzień zamienić system z tradycyjnego na wirtualny?
Zdrowie, gospodarka, edukacja, kultura - wszystko to wymaga trochę nowego podejścia. I nowego rządu. Jak najszybciej…