Od Krakowa do Brukseli. Imię władzy: Empatia
Jesteśmy jak rok temu: już wiemy, że święta będą inne niż zwykle, trzecie święta z kolei bez wielu bliskich – bo nie dojadą a czasami dlatego, ze zmarli ptrzedwcześnie. Jest jednak parę różnic między tymi a tamtymi świętami: tym razem każdy już ma w swoim otoczeniu tych, którzy zachorowali. Wirus przestał być abstrakcyjny i odległy – stał się bliski – ale nie oswojony.
Przed rokiem w tym całym lockdownie był efekt nowości, było więcej respektu ze strony obywateli i zaufania do władzy, teraz jest w ludziach wiele zmęczenia i zniecierpliwienia. W wielu przypadkach żalu i goryczy, często żałoba po bliskich. W wielu miastach liczba pogrzebów jest największa od zakończenia II wojny światowej.
Jaka powinna być władza w czasie pandemicznego smutku, który ogarnął wiele krajów w tym Polskę? W Polsce lockdown pod wieloma względami jest dotkliwszy, wiele rodzin ma małe mieszkanka, nie każdy ma swój kąt w domu. Napięcia i depresyjne stany towarzyszą milionom obywateli. Jaki powinien być rząd wobec zmęczonego społeczeństwa i niepewnych swej przyszłości obywateli? W rozmaitych dyskusjach i badaniach socjologicznych coś się zmieniło w ostatnim czasie.
Jeszcze parę lat temu respondenci mówili: lider powinien być silny, zdecydowany itd. Teraz Polacy oczekują od lidera empatii i zrozumienia. I najważniejsze – przewidywalności. Ludzie łakną stabilizacji, a życzenia spokojnych Świąt będą w tym roku miały szczególny wymiar. Ten spokój, o którym sobie naród opowie przy wielkanocnym jajku to będzie pewność, ze w razie choroby znajdzie się miejsce w szpitalu, to będzie pewność, ze po pandemii będzie do czego wrócić jeśli chodzi o biznes lub pracę, to będzie nadzieje, że przyjdzie odbicie gospodarcze.
Angela Merkel przeprasza obywateli za pomysł zamykania wszystkiego na Święta ze względu na kowida. W Polsce premier oskarża opozycję, która władzy nie wąchała już sześć lat. Opozycja opozycją ale jak nisko trzeba cenić obywateli by im takie kity wciskać. W naszym rządzie „przepraszam” to nieznane słowo. Najwięcej na co ich stać to milczenie, to już naprawdę maksimum. Najczęściej chcą żeby ich podziwiać jak „najlepiej” sobie ze wszystkim radzą, chcą, żeby bić brawo i dziękować. A za krytykę rządu to nawet przepraszać. W całej Europie rządy płacą za wszelkie błędy – we Francji rośnie poparcie dla nacjonalistów, w Niemczech na łeb na szyję lecą notowania CDU.
W Polsce też przyjdzie władzy płacić rachunki za ogłaszanie „końca pandemii” w czasie kampanii wyborczej, za nie dostarczone maseczki i respiratory, za ciągłe zmiany decyzji co zamknięte a co otwarte w czasach wirusa. Tymczasem wszyscy niech się skupią na ratowaniu chorych i przestrzeganiu reguł zachowania w epidemii. Ale żadnych złudzeń polski lud zamiast braw i pochwał dla władzy też umie wymierzyć sprawiedliwość. W wyborach. Oby.