Obyśmy się na zielono zaświecili
Niekończący się serial z Trybunałem Konstytucyjnym w roli głównej, zapowiedzi kolejnych projektów ustaw, które mają wprowadzić „Dobrą Zmianę”, wiece i manifestacje w obronie demokracji - to wszystko sprawia, że problemy dotyczące zdrowia (ponoć jest NAJWAŻNIEJSZE) bardzo słabo przebijają się do opinii publicznej.
A szkoda, bo urzędujący minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, niegdyś szef Naczelnej Rady Lekarskiej i lekarz rodzinny prowadzący własną praktykę zapowiada ustrojowe zmiany. W niedalekiej przyszłości nie będzie już „ochrony zdrowia” tylko „służba i misja”. Czy to znaczy, że lekarze, pielęgniarki, położne, a także wszelkiej maści specjaliści przestaną pobierać pensje za swoją pracę? Na to się nie zanosi, bo szef resortu zdrowia o podwyżkach dla lekarzy już coś przebąkiwał. W nowym ustroju opieki medycznej poradnie i szpitale publiczne mają być priorytetem. Wprawdzie pan minister nie mówi, że będzie gasić światło w lecznicach mających w nazwie NZOZ (niepubliczny zakład opieki zdrowotnej), ale tak pięknie (dla właścicieli) jak teraz już nie będzie.
W sejmowym expose Radziwiłł zapowiadał stopniowe wygaszanie systemu eWUŚ. To znaczy, że warta miliony złotych Elektroniczna Weryfikacja Uprawnień Świadczeniobiorców (czytaj pacjentów) trafi do kosza. Demokracji i poszanowaniu prawa w końcu stanie się zadość! 2,5 mln osób, które teraz w systemie świecą się na czerwono (nie mają prawa do leczenia w placówkach mających kontrakt z NFZ) stanie się pełnoprawnymi obywatelami III RP. W końcu Konstytucja, w obronie której - jak Polska długa i szeroka - organizowane są marsze, daje wszystkim prawo do ochrony zdrowia. Swoją drogą ciekawe, dlaczego w ostatniej dekadzie nikt Polaków na ulicę nie wyprowadzał z powodu łamania ustawy zasadniczej, która nakazuje leczyć wszystkich obywateli tego pięknego kraju.