Obyczaje. Tajemne życie mężów, smutny żywot żon

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Łukasz Czarnecki

Obyczaje. Tajemne życie mężów, smutny żywot żon

Łukasz Czarnecki

Symbolem dziewiętnastowiecznych „strasznych mieszczan” stała się dla Polaków stworzona przez Gabrielę Zapolską postać Anieli Dulskiej, chciwej i pełnej obłudy kobiety z klasy średniej, terroryzującej swego męża. Jakkolwiek wady tej pani, obywatelki Krakowa lub Lwowa (w zależności od adaptacji), są satyrycznie wyolbrzymione, to ówczesne damy dzieliły z nią wiele cech. O tym, że Felicjan Dulski nie był w swej niedoli osamotniony, informują zachowane do naszych czasów wiersze, piosenki czy anegdoty, których bohaterami nader często są mężowie pantoflarze.

Dobrane małżeństwo było wtedy rzadkością, związki rzadko zawierano z miłości, a absurdalne z naszego punktu widzenia zasady poważnie ograniczały przedmałżeńskie kontakty pomiędzy obydwiema płciami.

W efekcie młodzi małżonkowie, stając na ślubnym kobiercu, właściwie się nie znali - a gdy przekonywali się, jakimi cechami charakteru obdarzona jest ich druga połówka, było już za późno. Najgorzej miały kobiety - rozczarowani małżeńskim pożyciem mężczyźni mieli ciche społeczne przyzwolenie na dyskretny skok w bok (winą za zdradę obarczano ich żony), kobieta musiała być posągiem cnót wszelakich.

Kobiecy los

Życie dziewiętnastowiecznej Polki było w gruncie rzeczy ponure i przygnębiające - prawie nic nie mogła robić sama, zawsze towarzyszyć musiał jej mężczyzna. Zanim wyszła za mąż, byli to ojciec lub brat, a po ślubie małżonek. Kontrolę nad jej majątkiem sprawował mąż, a ona musiała poświęcać własne aspiracje, by dbać o jego wygody.

Tak działo się zresztą nie tylko w Polsce, cały świat epoki wiktoriańskiej działał w ten sposób. Nic dziwnego, że wiele kobiet odreagowywało swą niewesołą sytuację, przemieniając się w urządzające małżonkom awantury zołzy pokroju pani Dulskiej.

Młodzi stając na ślubnym kobiercu nie znali się, a gdy przekonywali się, jaka jest druga połówka, bywało już za późno

Jednak nawet terroryzowa-ny w swoim gospodarstwie domowym przez wiecznie wykłócającą się i szantażującą go atakami histerii żonę, mąż miał nad nią przewagę - zawsze mógł wyjść i zagłębić się w świecie męskich rozrywek, do którego jego połowica nie miała wstępu. Przyjrzymy się zatem, jak bawili się panowie Dulscy.

Kawa i gazety

Naszą podróż rozpoczniemy od odwiedzenia niewinnego miejsca, jakim była kawiarnia.

Tu właśnie w kłębach tytoniowego dymu spotykali się dziewiętnastowieczni dżentelmeni, by odpocząć od swych małżonek. Do większości z nich kobiety absolutnie nie miały wstępu, choć zdarzały się lokale umożliwiające pokrzepienie się filiżanką kawy również przedstawicielkom płci pięknej, o ile oczywiście znajdowały się one pod opieką męża bądź ojca.

Co mógł tu porabiać Felicjan Dulski, gdy udało mu się wreszcie wymknąć spod żoninego pantofla?

Ledwie przekraczał próg ulubionej kawiarni, zachodziła w nim metamorfoza - z człowieka, który we własnym domu bał się zabierać głos w jakiejkolwiek sprawie, przeistaczał się w mistrza elokwencji. Zgromadzone przy nakrytych ceratą lub szarym papierem stolikach towarzystwo składało się w przeważającej mierze z takich domorosłych retorów perorujących na tematy wszelakie. Tematyki rozmów dostarczały prenumerowane przez właściciela lokalu gazety. Do najciekawszych tytułów ustawiano się w kolejkach, a niektórzy, co bardziej zaborczy goście, przyszedłszy odpowiednio wcześnie, zgarniali całą pulę czasopism, zabierali do swego stolika i bez pośpiechu pogrążali się w lekturze, niejednokrotnie powolnym tempem czytania doprowadzając pozostałych, oczekujących na lekturę bywalców, do szewskiej pasji.

Dyskutowano o polityce, filozofii, wojnach, odkryciach geograficznych, a gdy pula podniosłych tematów się wyczerpywała, przechodzono do zwykłych plotek.

Przysłuchując się prowadzonym przy stolikach rozmowom, można było mieć wrażenie, że oto zebrali się w kawiarni mężowie stanu i wielcy wodzowie, każdy z dysputantów miał bowiem własne, jedyne słuszne zdanie o biegu spraw światowych i gotów był prowadzić o nie istne erystyczne boje.

Nie samym jednak gadaniem i kawą człowiek żyje. Czasem zaschnięte gardło żąda mocniejszych trunków, a burczący brzuch strawy. Na szczęście dla Felicjana w XIX-wiecznych kawiarniach serwowano także alkohol i całkiem konkretne jedzenie. Kiedy więc pan Dulski zapoznał się już z dawką najnowszych wiadomości ze świata i wyraził swoje zdanie na ich temat, mógł bez problemu pokrzepić się w ulubionym lokalu piwem bądź wódką i wrzucić coś na ząb.

Karty na stół!

Jedną z najulubieńszych męskich rozrywek owych czasów były gry hazardowe. Szczególną popularnością cieszyły się karty, chętnie grywano choćby w wista czy faraona. O popularności tych gier świadczy najlepiej fakt, że gdy Bolesław Prus ogłosił rozpoczęcie pracy nad „Faraonem”, wielu mniemało, iż będzie to powieść z życia hazardzistów.

Czytaj więcej i dowiedz się:

  • jak wyglądały ówczesne odpowiedniki klubów ze striptizem? 
  • jak działały pracownice płatnej miłości w Krakowie?
Pozostało jeszcze 64% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Łukasz Czarnecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.