Obraziłem prezydenta państwa, którego nie ma
Rozmowa z Tomaszem Grzywaczewskim, autorem książki „Granice marzeń. O państwach nieuznawanych”.
Zatytułowałeś swoją książkę „Granice marzeń”. O czym marzą ci ludzie, mieszkańcy państw nieuznawanych - Abchazji, Osetii Południowej czy Naddniestrza?
Przede wszystkim o szacunku. Mają potrzebę bycia szanowanym przez świat. Jak każdy.
Ale o czym marzą na co dzień? Bo niepodległość, wolność, szacunek - w przeciwieństwie do tzw. ciepłej wody w kranie - to chyba nie jest troska dnia codziennego?
Żeby nie wpadać w nadmierną egzaltację: większość tych ludzi, ludzi w ogóle, nie ma na co dzień wielkich marzeń o niepodległości, potędze, chwale. Chcą żyć normalnie - mieć pieniądze, którymi można zapłacić (bo choćby plastikowe ruble z Naddniestrza są bez wartości), cieszyć się sukcesami swojej drużyny piłkarskiej, być najedzonymi, wypoczętymi. To są bardzo ludzkie marzenia. Nie krytykuję ich; przeciwnie, uważam, że super jest żyć w świecie, który pomaga ci zrealizować codzienne potrzeby. Ale honor dla moich bohaterów również jest niezwykle ważny. Każdy ma potrzebę bycia szanowanym, dostrzeganym przez świat - a oni od wieków są popychani.
Ty dużo słyszałeś o honorze, bo swoimi pytaniami wybijałeś ich z bańki codzienności.
Oczywiście. A czasem, niestety, wybija ich wojna. Bo ciepłą wodą i ciepłą kolacją przejmujemy się dopóty, dopóki nie tracimy bliskich, nie jesteśmy okaleczeni, sami nie giniemy. Wtedy nie ma nic ważniejszego niż tożsamość narodowa, a nienawiść między narodami - jak pisał Sienkiewicz - wsiąka w ziemię i ją zatruwa. W Donbasie spotkałem kobietę, która straciła nogę, kiedy w kuchnię, w której się znajdowała, uderzył pocisk moździerzowy. Ona i jej dziecicórka przeżyły niemal cudem. W Abchazji natomiast słyszałem historię dwóch braci. Jeden z nich podczas wojny wstąpił do armii abchaskiej, drugi - do Gruzinów. Tak się złożyło, że oddział brata po abchaskiej stronie pojmał oddział tego drugiego. I kiedy padł rozkaz: „rozstrzelać”, brat zabił brata. Jak bardzo rozbudzona musi być nienawiść między narodami, żeby doszło do takich rzeczy! I to ciągle jest w tych ludziach żywe. Zresztą, trudno się dziwić - ile emocji wciąż wywołuje Wołyń, a przecież minęło już 70 lat. Więc co dopiero w Abchazji, gdzie minęło lat 20.
Czytaj więcej:
- Dlaczego nie wpuścili cię do Osetii?
- Co jest jeszcze wysoko na tej liście absurdów?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień