Obiecują opiekę dla ucznia [wideo]
Dziecko zje w szkole obiad, pod okiem nauczyciela odrobi lekcje, potem pójdzie na SKS-y. Tak chce MEN. Ile będzie to kosztowało, nie wiadomo.
Syn pani Katarzyny z Bydgoszczy pójdzie za rok do I klasy. Będzie pierwszym rocznikiem, który od początku rozpocznie naukę w szkole powszechnej. Szkole, która ma być - według obietnic MEN - miejscem bardziej przyjaznym dzieciom niż jest obecnie. Takim, z którego rodzic odbierze swoją pociechę o godz. 15 czy 16, już po obiedzie i z odrobionymi lekcjami. Jeszcze w klasie IV nad dziećmi ma czuwać ten sam wychowawca, aby w klasie V przekazać je następnemu nauczycielowi.
- Jeśli te zapowiedzi zostaną zrealizowane, będę zadowolona - mówi pani Katarzyna. - Oboje z mężem pracujemy i nie mielibyśmy z kim zostawić synka, gdy skończy lekcje np. w południe.
Opiekuńczą funkcję szkoły MEN chce połączyć z patriotycznym wychowanie. Zapowiada, że będzie zachęcał dzieci do czytania. Ma powstać kanon lektur, po które powinni sięgać z dziećmi rodzice. Starsi uczniowie będą mieć więcej godzin historii. W planach jest organizacja wycieczek do miejsc historycznych oraz żywe lekcje historii. Wracają popołudniowe SKS-y, a lekcje WF mają być ciekawsze. W każdej klasie pojawi się tablica multimedialna, w ciągu 2 lat wszystkie szkoły w kraju mają mieć szerokopasmowy internet.
Tyle obietnice. Ile będzie to wszystko kosztować, na razie nie wiadomo. Minister Zalewska poinformowała jedynie, że w budżecie państwa na edukację jest „dużo pieniędzy”.
Szkoła nowoczesna i wartościowa" czy "nostalgia za PRL-em"? Komentarze nt. projektu reformy szkolnictwa.
TVN24
Gorzej, gdyby do realizacji tych planów musiały dopłacić samorządy. - Mam nadzieję, że realizacja tych zapowiedzi nie odbędzie się kosztem subwencji oświatowej przekazywanej samorządom. - mówi Iwona Waszkiewicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy. -Już dziś na oświatę samorządy przeznaczają oprócz subwencji ogromne kwoty ze środków własnych - np. Bydgoszcz ponad 170 mln zł rocznie.
- Słyszałam o pomyśle MEN aby nauczyciele pozostawali w pracy do godz. 15-16, nie wiadomo tylko na razie na jakich zasadach? - mówi Iwona Waszkiewicz. - Karta Nauczyciela już dziś pozwala na takie rozwiązanie, nauczyciele nie są jednak przymuszani do spędzania w szkole 40 godzin. Zajęcia pozalekcyjne często realizują z własnej inicjatywy w ramach swojej pracy, ponadto w Bydgoszczy prowadzone są też zajęcia finansowane przez miasto, np. Granty Oświatowe, zajęcia sportowe (tzw. SKS-y), program „Zdolni znad Brdy”, projekty unijne. Czekamy na szczegółowe zapisy prawa oświatowego, ale najważniejsza na początku będzie dla nas reorganizacja sieci szkół, związana z likwidacją gimnazjów.
- Powoli zaczynamy przyzwyczajać się do częstych reform oświatowych, które wprowadzane są przez MEN za każdym razem, gdy zmienia się krajobraz polityczny i skład osobowy - podsumowuje dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz, dziekan bydgoskiego Wydziału Finansów i Zarządzania Wyższej Szkoły Bankowej. - Brak długoletniej i przemyślanej strategii edukacyjnej w dojmujący sposób wpływa na obniżenie poziomu kształcenia naszych dzieci, ma pośredni wpływ na życie społeczne i gospodarcze naszego państwa.
- Rodzicom dzieci, których dotkną te reformy, postaje trzymać kciuki za zmiany - dodaje pani dziekan. - Z drugiej strony - może przewrotnie - czy decyzja MEN nie jest zbieżna z powszechną opinią o gimnazjach jako siedlisku wszelkiego zła? Miejmy nadzieję, że po tak drastycznych cięciach i zmianach nadejdzie czas spokoju. Warto już teraz przypomnieć sobie o konieczności wdrożenia reform, które są potrzebne i długo oczekiwane. Mam tu na myśli reformy, które zmienią szkoły w nowoczesne ośrodki ze świetnie przygotowaną kadrą. Z gimnazjami czy bez weźmy się wreszcie do roboty, zmieńmy polską szkołę!